Mamy wcześniaków błagają o szczepienie przeciwko COVID-19. Dopiero wtedy będą mogły przebywać ze swoimi dziećmi
- Moja córeczka spędzi w szpitalu kilka tygodni. Chcę być przy niej – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Aleksandra Malińska, mama dziewczynki urodzonej w 30 tygodniu ciąży. - Chciałabym móc zaszczepić się na COVID-19, żeby widywać swoje dziecko. Teraz nie mogę – mówi pełna żalu kobieta.
29.12.2020 | aktual.: 03.03.2022 01:16
Przez pandemię koronawirusa wiele wcześniaków zostało oddzielonych od swoich rodziców. Szpitale tłumaczą, że kierują się dobrem dzieci, ale dla zrozpaczonych matek jest to trudne do zaakceptowania. Niektóre nie widziały dzieci od tygodni, część ma możliwość spotkania tylko przez kilka minut raz na kilka dni. Sytuacja w szpitalach w Polsce podczas pandemii jest trudna i zróżnicowana, nie ma jednolitych wytycznych. Każdy szpital wdraża przepisy, jakie ustanawiają dyrektorzy lub zarządy placówek.
- Są szpitale, które starają się wspierać dzieci i rodziców w tym trudnym dla nich czasie, ale są też takie, które mają restrykcyjne przepisy w tym zakresie i możliwości odwiedzin czy przebywania z dziećmi tam nie ma – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Joanna Pietrusiewicz, prezeska zarządu Fundacji Rodzić po Ludzku.
Zobacz także: Drugie życie, szansa od losu. Czy szczęście w nieszczęściu może być zupełnie nowym początkiem?
"Boli mnie serce gdy myślę, że moje dziecko leży tam samo"
Magda Wiśniewska, mama 3-tygodniowego wcześniaka Jasia urodzonego na Śląsku, mówi nam, że do dziecka może wchodzić raz na kilka dni, po wcześniejszym umówieniu się z pielęgniarką. - Masakra - stwierdza łamiącym się głosem młoda kobieta. - Wszystko przez koronawirusa. Teraz do szpitala dostarczam głównie pieluchy. Przekazuję je zawsze przy wejściu. Boli mnie serce, gdy myślę, że moje dziecko leży tam samotnie, a ja nie mogę go przytulić.
Gdyby szczepionka umożliwiła mi kontakt z dzieckiem, zaszczepiłabym się natychmiast – zapewnia nas Magda. - Żeby tylko być bliżej mojego maleństwa - dodaje.
Jak zapewniają specjaliści, głos mamy zawsze daje dziecku poczucie bezpieczeństwa i matka powinna być w pobliżu, zwłaszcza przy dziecku, które wymaga leczenia. Bliskość dla noworodków, a zwłaszcza wcześniaków, jest działaniem nie tylko wskazanym społecznie, ale wręcz terapeutycznym.
- Od początku epidemii upominamy się jako fundacja, żeby mama miała możliwość kontaktu z dzieckiem – mówi Joanna Pietrusiewicz. - Naszym zdaniem kontakt z dzieckiem raz na kilka tygodni, albo co kilka dni na kilkanaście minut, jest niewystarczający, dlatego ciągle apelujemy o to, aby szpitale dawały mamom taką możliwość i z tego, co się orientuję, to się stopniowo zmienia – informuje nas przedstawicielka Fundacji Rodzić po Ludzku.
Teraz fundacja apeluje do Ministerstwa Zdrowia, aby rodzice dzieci hospitalizowanych, znaleźli się w grupie, która zostanie zaszczepiona przeciwko COVID-19 jako jedna z pierwszych. - Aby bezpiecznie mogli przebywać z tymi dziećmi – zaznacza Pietrusiewicz.
"Prosiłam pielęgniarkę, żeby podsyłała zdjęcia"
- Moja córka urodziła się w połowie października w szpitalu w Łodzi. W 29. tygodniu. Do połowy grudnia przebywała w szpitalu. Z powodu koronawirusa, ani ja, ani mąż nie mogliśmy być przy dziecku. Pojawialiśmy się tylko na chwilę, z daleka i tylko wtedy, gdy uzgodniliśmy wcześniej termin z pielęgniarką – mówi w rozmowie z WP Kobieta Katarzyna Nowak.
Wszyscy boją się koronawirusa. Rodzice małej Oliwki również. Katarzyna mówi, że nie chciałaby ani swojemu dziecku, ani nikomu innemu zanieść żadnej choroby, a z drugiej strony zaznacza, że okropnym doświadczeniem było urodzić zbyt wcześnie dziecko i nie móc przebywać z córeczką.
Pani Kasia teraz ma już Oliwię w domu. Pobyt dziecka w szpitalu wspomina ze łzami w oczach. - Nie mogliśmy wchodzić na oddział, dowoziliśmy właściwie tylko pieluchy. Z personelem oddziału byliśmy w kontakcie telefonicznym. Prosiłam pielęgniarkę, żeby podsyłała zdjęcia. Wysyłała – mówi wzruszona.
Katarzyna na szczęście dobrze trafiła i wysyłano jej zdjęcia maleństwa, jednak nie zawsze tak jest. Przygotowując artykuł czytałam na forach, że kobiety w ogóle nie są wpuszczane na oddziały z hospitalizowanymi dziećmi. Wiele z nich swoje dzieci po urodzeniu widzi tylko przez kilka minut, a później przez długie tygodnie wcale.
Walczące o życie wcześniaki potrzebują ciepła i głosu swoich mam. Przez obostrzenia, którym podlegają dziś szpitale, cierpią dzieci i ich rodzice. Ministerstwo i urzędnicy nie popierają restrykcyjnych zakazów, jednak nie interweniują i od miesięcy niewiele się w szpitalach zmienia. Matki najczęściej muszą walczyć same. I najczęściej bezskutecznie. Teraz z pomocą Fundacji Rodzić po Ludzku, kobiety będą prosić Ministerstwo Zdrowia o jak najszybsze szczepienia, które zapewnią im możliwość przebywania z dziećmi.