Blisko ludziMarlena nie może się powstrzymać od kupowania podróbek. "To lepsze niż używki”

Marlena nie może się powstrzymać od kupowania podróbek. "To lepsze niż używki”

Marlena nie może się powstrzymać od kupowania podróbek. "To lepsze niż używki”
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Klaudia Stabach
02.10.2018 13:58, aktualizacja: 03.10.2018 12:43

Marlena to typowa dziewczyna - młoda, wykształcona i z aspiracjami. Wie co się nosi, gdzie się bywa i jak większość ludzi pochłoniętych wielkomiejskim życiem, lubi gnać za emocjami. "Jedni wciągają kokainę, drudzy notorycznie ładują się w toksyczne związki, a ja karmię się podróbkami" – tłumaczy 24-latka z Warszawy.

Gdy była w liceum, synonimem luksusu było chodzenie w Air Maxach. Jednak, żeby móc kupić kultowe buty z nadmuchaną podeszwą, trzeba było nieźle się nagimnastykować. - Nie oszukujmy się, mało którego nastolatka stać na jednorazowy wydatek rzędu 400 zł - wspomina. Marlena jednak znalazła inne rozwiązanie i wyszukała w sieci dobrej jakości podróbki za 190 zł. - Nikt się nie zorientował – przyznaje.

W Polsce za produkowanie lub handlowanie rzeczami z podrobionym znakiem towarowym grozi nawet do dwóch lat więzienia. Powszechnie ludzie deklarują, że absolutnie nie kupują tego typu produktów, ale statystyki mówią coś innego. Z badań opublikowanych w "Rzeczpospolitej" w 2017 r. wynika, że nasza gospodarka traci co roku z tego powodu ponad 5 miliardów złotych, a nabywcami są najczęściej osoby młode, między 15. a 24. rokiem życia. W polskim kodeksie karnym nie ma paragrafu mówiącego o tym, że przestępstwo popełnia również kupujący.

Dzisiaj, gdy Marlena ma dobrze płatną pracę i stać ją na oryginały, to i tak ich nie kupuje. Wie, że noszenie podróbki to kradzież i jest to moralnie piętnowane, ale wyszukiwanie tańszych zamienników jest silniejsze od niej. -Teraz zamiast Air Maxów z metką wolę za tę kwotę zamówić replikę sneakersów Gucci. Są bardzo popularne na Instagramie – wyjaśnia. Marlena pracuje w agencji reklamowej i znajomi domyślają się, ile mniej więcej może zarabiać. Gdy któraś z koleżanek dopytuje się, skąd ma pieniądze na tyle markowych ubrań, to udziela jednej z dwóch przygotowanych odpowiedzi: "mówię, że odkładam, ile się da", albo że "dostałam daną rzecz jako prezent od rodziców" – zdradza. W rzeczywistości uważa, że męczyłoby ją odkładanie pieniędzy po to, aby kupić oryginał. - Mam wrzucać do świnki po sto złotych przez dwa lata? Zawiewa nudą – twierdzi. Ponadto, przed rodziną nie musi się tłumaczyć, bo nie znają się na modzie i zakładają, że robi zakupy w popularnych sieciówkach.

Dreszczyk emocji

W przypadku 24-latki nie chodzi jedynie o bezmyślną chęć naśladowania celebrytów, bo kupowanie podróbek weszło jej w krew. Na początku chciała podnieść swój status społeczny, ale teraz to coś więcej. - Składając zamówienie czuję dreszczyk emocji. To takie uczucie porównywalne do momentu, gdy świadomie jedziesz z nadmierną prędkością i nie złapie cię policja ani fotoradar – opowiada.

Marlena zdaje sobie sprawę z tego, że wyprodukowanie podróbki, to kradzież własności intelektualnej, ale chodząc w "lewej" apaszce Tommiego Hilfigera nie czuje się złodziejką, ani nie ma poczucia, że kogoś wykorzystała. - Mam jedynie poczucie, że udało mi się przechytrzyć system. Nie oszukujmy się, wiele oryginałów produkują małe chińskie rączki – zdradza. - Przecież nie ja jedyna kombinuję – dodaje.

Rzeczy, które zamawia przychodzą czyste i w ładnych opakowaniach, więc nie zastanawia się nad tym, jakiej będą jakości. - Czasem zdarzy się, że sweter zmechaci się po kilku praniach, ale to tak samo prawdopodobne jak w przypadku ubrań z popularnych sieciówek – przekonuje. – Mam też kilka niezniszczalnych dodatków, np. "srebrny” zegarek, który od kilku lat wciąż wygląda jak nowy – twierdzi.

"Dobra podróbka nie jest zła"

Jakość podróbek chwali również 30-letnia Agata. - Zamówiłam 15-militrowy flakonik zapachu Euphoria Calvina Kleina. Co prawda, butelka nie ma nic wspólnego z oryginałem, ale zapach jest identyczny i zdecydowanie o wiele bardziej trwały – opowiada. Agata jednak różni się od Marleny w fundamentalnej kwestii: nie ma oporów przed tym, żeby przyznać się do używania podróbki i kupuje jedynie te rzeczy, które jej zdaniem są dobre jakościowo. - Po prostu nie chcę przepłacać, bo dobra podróbka nie jest zła – wyjaśnia 30-latka.

Nawet niektóre osoby z pierwszych stron gazet nie widzą w kupowaniu podróbek niczego złego. Kilka lat temu bramkarz Wojtek Szczęsny wprost przyznał, że kupił podróbkę zegarka za 70 funtów. "Identyczny zegarek u nas w Arsenalu, ale za 20 tys. funtów, ma Theo Walcott. Porównałem sobie i nie widzę żadnej różnicy. Podoba mi się, noszę go i mam w d..., że nie jest oryginalny. Musiałbym być nieźle walnięty, by wydać za oryginał 20 tysięcy!" – powiedział sportowiec w rozmowie z portalem weszło.com.

Sposób na podkręcanie emocji

Zdaniem psychologa biznesu decydowanie się na zakup podróbki jest bezpośrednio związane z naśladownictwem innych osób, głównie celebrytów: ubieram się tak jak ona, a więc jestem taka jak ona. - Osoba naśladowana jest znana, wiemy, jaka jest, więc jej cechy, na zasadzie podobieństwa oryginalnego produktu do podrabianego produktu, przechodzą na osobę naśladującą – wyjaśnia psycholog prof. Andrzej Falkowski w rozmowie z WP Kobieta.

Jak się okazuje, można uzależnić się od kupowania podrabianych rzeczy. - Jeśli wzbudzanie czy podkręcanie własnych emocji jest silną potrzebą, to kupowanie podróbek może być sposobem na realizowanie tej potrzeby i faktycznie może stać się uzależnieniem – tłumaczy prof. Falkowski – Na takie coś podatne są kobiety, które należą do tzw. segmentu ‘poszukiwaczy wrażeń’, według psychograficznej segmentacji rynku, jest ich ok. 12 procent w populacji – dodaje psycholog.

Strategia na podróbki

Czasy, gdy ludzie łakomili się na podróbkę na kilometr rażącą w oczy, już dawno minęły. Teraz bardziej z rozbawieniem niż z fascynacją przechodzą obok straganów obwieszonych koszulkami Dolce&Baggana lub butami Abibos. - Nawet za darmo nie wzięłabym czegoś takiego! – oburza się Marlena.

Zdarzy się, że ktoś wprost zasugeruje Marlenie, że ma podróbkę, ale dzieje się to sporadycznie. - Nie jestem głupia i nie wyszłabym do ludzi ubrana od stóp do głów w różowego podrobionego Diora, jak Doda z ery, gdy jej styl był według mnie synonimem kiczu – przekonuje.
24-latka skrupulatnie wybiera to, co zamawia, kupuje podróbki rzeczy, na które teoretycznie mogłaby sobie pozwolić. Znajomi są w stanie uwierzyć, że zacisnęła pasa i zainwestowała w torebkę o wartości 1000 zł, jednak gdyby zobaczyli na jej ramieniu torebkę, która w sklepie kosztuje 3-4 tysiące, mogliby coś podejrzewać. - Na fałszywkę Luiego (Louis Vuitton – przyp.red.) przyjdzie jeszcze czas. Wcześniej muszę awansować – śmieje się.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (81)
Zobacz także