Marrakesz – uczta dla zmysłów

Marrakesz – uczta dla zmysłów

Marrakesz – uczta dla zmysłów
Źródło zdjęć: © Internauci WP/Joanna i Błażej Stanisławscy
16.09.2010 12:53, aktualizacja: 16.09.2010 15:44

Marrakesz zachwyca wspaniałymi budowlami w kolorze ceglastego piasku ukrytymi wśród oliwnych gajów. Odurza eksplozją zapachów stanowiących niezwykłe połączenie kwiatów, drzew i przypraw. Otacza wszechobecną muzyką - począwszy od śpiewnego nawoływania muezina po skoczne, marokańskie rytmy. To prawdziwa uczta dla zmysłów, na które nie pozostaniesz obojętna.

Marrakesz zachwyca wspaniałymi budowlami w kolorze ceglastego piasku ukrytymi wśród oliwnych gajów. Odurza eksplozją zapachów stanowiących niezwykłe połączenie kwiatów, drzew i przypraw. Otacza wszechobecną muzyką - począwszy od śpiewnego nawoływania muezina po skoczne, marokańskie rytmy. To prawdziwa uczta dla zmysłów, na które nie pozostaniesz obojętna.

Sercem Marrakeszu jest Jemaa- el Fna - przestrzeń między sukiem a meczetem Kotubija. W dzień sprawia wrażenie opustoszałego placu, wraz z zachodem słońca zmienia swoje oblicze. Nocą staje się miejscem tętniącym życiem, pełnym tajemnej magii i całkowicie nieobliczalnym. Już około godziny 17 - tej handlarze zaczynają rozstawiać swoje kramy z przekąskami, aby wkrótce stały się w wielką restauracją pod gołym niebem.

Spróbować tu można prawie wszystko. Są ślimaki, kozie głowy, ryby wszelakiego rodzaju, kuskus, merques czyli ostre kiełbaski, bisara – gęsta zupa z przecieranego groszku, lubia – potrawka z fasoli i pikantna harira z fasolą, soczewicą i jagnięciną. Nie może zabraknąć też wszechobecnego tadżinu – gulaszu z jagnięciny lub wołowiny, duszonego na wolnym ogniu w glinianym garnku ze stożkowatą pokrywką.

Przechadzając się wśród kolorowych straganów wciąż odkrywam nowe smaki i aromaty. Oczy zachwycają usypane w stożki kolorowe przyprawy i całe stosy pomarańczy, z których na miejscu wypić można szklankę świeżego soku. Plac Jemaa- el Fna to podróż w czasie i miejscu. Spotykam tu zaklinaczy węży i fakirów, sprzedawców cudownych recept i wróżbitów, opowiadaczy baśni i cyrulików oferujących wyrwanie na miejscu zęba. Rozbrzmiewa gwarem i muzyką, w której arabskie rytmy krzyżują się z afrykańskimi brzmieniami.

Miasto suków i ogrodów! W dzień koniecznie trzeba się zagłębić w uliczki zatłoczonych suków, z których każdy ma inną specjalność. Można nie tylko kupić gotowe wyroby, ale większość powstaje na naszych oczach. Na suku farbiarzy połyskują motki czerwonego, żółtego i niebieskiego jedwabiu, w uliczce szewców pochyleni mężczyźni wytwarzają kolorowe buty, złotnicy pracują nad ażurową biżuterią.

Wieczorową porą w wielu miejscach Marrakeszu unosi się upajająca woń róży, jaśminu, kwiatów pomarańczy, owoców i pyłku datury, znanej jako „zazdrosne drzewo”, które podobno przyprawia ludzi o szaleństwo. To zasługa wspaniałych ogrodów i niezliczonej ilości roślin, które je zdobią. Gdy latem powietrze drga od gorąca – te oazy zieleni przynoszą chwilę wytchnienia mieszkańcom i turystom.

Mekka sławnych! Zmysłowość Marrakeszu dostrzega coraz więcej cudzoziemców. Jako pierwsi jego magii ulegli artyści, projektanci mody, aktorzy i inni sławni tego świata. W pałacu El – Bahia zatrzymywali się Jacqueline Kennedy i Arystoteles Onassis. Najbogatsi kupują tu riady – stare arabskie domy w medinie. W ostatnich latach rezydencje wybudowali Brad Pitt i Angelina Jolie, Will Smith, Jackie Chan i Michael Jordan, piłkarze Zidane i Raúl. Do miasta chętnie przyjeżdżają Nicolas Sarkozy, Hillary Clinton, Richard Gere, Gwyneth Paltrow, Jennifer Aniston, Elton John.

Zmysłowość tego niezwykłego miasta wywarła wpływ na twórczość zakochanego w nim Yvesa Saint Laurenta, który jako pierwszy zaczął ubierać na pokazach czarne modelki. Jego prochy po śmierci zostały rozsypane w ogrodzie różanym rezydencji w Marrakeszu.

Miasto i okolice to ulubiony plener dla twórców reklam, pokazów mody oaz filmów fabularnych. Rozgrywały się tu m.in. „Alexander” Olivera Stone czy „Seks w wielkim mieście cz. 2”. Dzisiaj w Marrakeszu mieszka już ponad 8 tysięcy cudzoziemców. Niektórzy przyjeżdżają tylko na kilka dni, a później ulegając czarowi miasta zostają na zawsze. W jednym z przewodników przeczytałam, że w Marrakeszu można się zakochać, albo się zatracić. Myślę, że można i jedno i drugie, a przede wszystkim warto je chłonąć wszystkimi zmysłami.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1)
Zobacz także