Matka "dziewczynki uwięzionej w błocie" wspomina córkę. "Byłyśmy przyjaciółkami"
W 1985 roku na miasteczko w Kolumbii zsunęła się lawina błotna, odbierając życie m.in. 13-letniej Omayry. Matka dziewczynki dowiedziała się o jej śmierci w trakcie wywiadu. 30 lat po dramatycznych wydarzeniach tak wspomina córkę.
06.05.2022 14:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Armero to niewielkie miasto w Kolumbii, które zostało poważnie poszkodowane w listopadzie w 1985 roku. Właśnie wtedy, w wyniku erupcji wulkanu, który znajduje się w pobliżu, na miejscowość spłynęła lawina błotna. Wśród osób, które ucierpiały w wyniku tragedii znalazła się trzynastoletnia Omayra Sanchez. Dla matki śmierć dziewczynki była niezwykle trudnym przejściem. Historia kobiet poruszyła cały świat.
Zobacz też: Żaden rodzic nie powinien nigdy tego doświadczyć. Kobieta pokazała zdjęcie córki, by ostrzec innych
"Wokół były uwięzione setki ludzi". Omayra umarła po trzech dniach agonii
Zejście lawiny było ogromną tragedią. Fotograf Frank Fournier towarzyszył uwięzionej w błocie dziewczynce, aż do jej ostatnich chwil. Żywioł pochłonął wówczas wiele istnień - ratownikom nie udało się dojść dostatecznie szybko, aby ocalić wszystkich poszkodowanych.
- Wokół były uwięzione setki ludzi. Ratownicy mieli trudności z dotarciem do nich wszystkich. Słyszałem krzyczących o pomoc, a potem ciszę - wspominał francuski reporter dla stacji BBC, 20 lat po tragedii.
Fournier na własne oczy widział, jakie męki przechodziła 13-letnia mieszkanka Armero. Gdy dotarł na miejsce, dziewczynka traciła przytomność. Majaczyła, że nie zda do następnej klasy i prosiła fotografa, aby ją do niej zawiózł. Później pożegnała się z matką i poprosiła obecnych wolontariuszy o odpoczynek. Zmarła zaledwie trzy godziny później.
"Kiedy zmarła o 9:45, leżała w zimnej wodzie na wznak, z wyciągniętą ręką, a nad powierzchnią wody pozostawały tylko nos, usta i jedno oko. Ktoś przykrył ją i jej ciotkę obrusem w biało-niebieską kratę" - pisał New York Times.
Bezgłośny płacz matki. Przemówiła 30 lat później
Wieść o śmierci Omayry dotarły do jej matki w momencie, gdy udzielała wywiadu dla lokalnego radia. Kobieta płakała w milczeniu, a reporterzy radiowi uczcili pamięć o zmarłej minutą ciszy. Z całej rodziny nastolatki ocalała tylko jej matka i brat. Maria jeszcze wiele razy wspominała córkę, ale dodawała, że musi żyć teraz dla drugiego dziecka.
- Była taka szczera... Zawsze była przy mnie, starała się mnie chronić. Nie znosiła, kiedy ludzie źle mnie traktowali. Bardziej niż matką i córką byłyśmy przyjaciółkami - wynała 30 lat po tragedii w programie, który upamiętnił to, co przytrafiło się mieszkańcom miasteczka.
Rozpaczliwa prośba matki. Zwróciła się do fotografa
Na koniec powstałego materiału, matka tragicznie zmarłej Omayry zwróciła się do francuskiego fotografa, który był obecny przy śmierci dziewczyny.
- Chciałabym, pewnego dnia, zobaczyć cię i objąć. Znasz jej poczucie humoru. Chciałabym, żebyś opowiedział mi o chwilach, które tam spędziłeś - podkreśliła Maria.
W nagraniu pojawiła się również wypowiedź wolontariusza, który nazwał 13-latkę wojowniczką.
- Dużo rozmawialiśmy, przerabialiśmy tabliczkę mnożenia, modliliśmy się, śpiewaliśmy... To były chwile, które pozostawiłyby w każdym człowieku bardzo wyraźne ślady - wspomniał.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!