Matylda Damięcka zrobiła grafiki o "Tylko nie mów nikomu". Chcieli ją zablokować
13.05.2019 12:53, aktual.: 13.05.2019 14:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Tylko nie mów nikomu" - film Tomasza Sekielskiego o pedofilii w Kościele wstrząsnął milionami osób. Wśród nich jest Matylda Damięcka, znana ze swoich mocnych grafik. Powstały i w tym wypadku. Teraz artystka, po próbie blokady konta, wydała oświadczenie dotyczące Kościoła.
Dziecko ściśnięte różańcem i dwa słowa "Silent scream" (niemy krzyk – ang.) – tak Matylda Damięcka odniosła się do głośnego dokumentu "Tylko nie mów nikomu". W niecałe 48 godzin od premiery na YouTube, obraz ma już ponad 7 mln odsłon.
Zobacz także
Grafika Damięckiej na Instagramie, tak jak wcześniej, stała się przyczyną do burzliwej dyskusji. Znalazły się osoby, którym tak bardzo obrazek był nie na rękę, że zgłosiły ją władzom medium społecznościowego.
Mimo próby blokady, grafika nie zniknęła z konta Matyldy, ale ta zdecydowała się skomentować sprawę długim oświadczeniem.
"Zostałam wywołana do tablicy kolejną próbą zablokowania mi konta, oraz oskarżeniami, jakobym żywiła gorejącą nienawiść do katolickiej braci" – zaczyna Damięcka. "Owszem, marzy mi się świeckie państwo, a wraz z nim świeckość wszystkich instytucji w nim zawartych, ale nie jak się wam wydaje z parszywej złośliwości. Nie. Ja tylko śnię o przeniesieniu Kościoła do pierwotnie przeznaczonego mu budynku. Aby każdy, właściwie dla swej wiary, w zaciszu swojego Domu mógł oddać się odpowiednim obrzędom" – dodaje.
Zobacz także
Dalej graficzka zaprzecza jakoby była osobą niewierzącą. Wierzy, ale nie w Boga, ale w człowieka oraz "wszystkie dobra, które jest on w stanie wygenerować". Ona sama uważa kościół za korporację, która, jej zdaniem, powinna zatrudniać pracowników z rozwagą, a jeśli okażą się niekompetentni – pouczyć bądź zwolnić. Chociaż tak naprawdę jej zdaniem, Kościół do zwykłych firm nie należy.
"Jest uprzywilejowaną korporacją. Kościół nie płaci podatków. Kościół ma swój własny system pociągania do odpowiedzialności swoich pracowników. Kościół mówi, co jest dobre, a co złe. Kościół MI, osobie niewierzącej, mówi, co jest dobre a co złe (gdyby mówił tylko tobie, który dobrowolnie do niego należysz, nie miałabym nic przeciwko temu. Twój wybór)" – stwierdza ostro graficzka.
Ostrzejsza jest jednak na koniec, stwierdzając, że Kościół już dawno przestał być budynkiem i społecznością ludzi wierzących. Damięcka nie owija w bawełnę, uważa go bowiem za "rząd, którego nawet nie było na listach wyborczych".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl