Mediacja – sposób na konflikty małżeńskie!
Wciąż wiele małżeństw jest przekonanych, że „brudy pierze się we własnym domu”. Konflikty postrzegane są wciąż jako zjawisko niepożądane. Często ciągną się więc latami, bywają wielowątkowe i nabrzmiałe. Przejawiają się tendencje do unikania ich, oddalania.
05.04.2011 | aktual.: 05.04.2011 17:19
Wciąż wiele małżeństw jest przekonanych, że „brudy pierze się we własnym domu”. Konflikty postrzegane są wciąż jako zjawisko niepożądane. Często ciągną się więc latami, bywają wielowątkowe i nabrzmiałe. Przejawiają się tendencje do unikania ich, oddalania.
Warto zobaczyć konflikt jako informację o tym, że małżonkowie potrzebują zmian, okazję do lepszego poznania siebie i partnera, do podjęcia wspólnych decyzji. Konflikty można uczynić okazją do nauki i rozwoju. Gdy pojawiają się silne emocje, na ogół trudno jest rozmawiać bezpośrednio. Warto wtedy szukać rozwiązania sporu sięgając po pomoc doświadczonej osoby z zewnątrz – neutralnego i bezstronnego mediatora rodzinnego.
W procesie mediacji małżonkowie mogą przede wszystkim wysłuchać się wzajemnie i zobaczyć trudności, jakie napotkali w ich relacji. Ważne jest odzyskanie osłabionego lub utraconego zaufania i szacunku. W mediacji każdy ma szansę na zaprezentowanie problemu ze swojej perspektywy i przyjęcie punktu widzenia partnera - choćby był przeciwny - jako równie właściwego jak swój.
Odmienność w postrzeganiu sytuacji, która ujawnia się w formie konfrontacji, nie musi wywołać walki, a może stanowić punkt wyjścia do współpracy - do rozpoczęcia rozmów nastawionych na znalezienie obustronnie satysfakcjonujących rozwiązań kwestii spornych. Związek Grażyny i Roberta był poważnie zagrożony. Po 10 latach małżeństwa Robert wciąż kochał swoją żonę, twierdząc, że nadal jest ona jedyną kobietą, z którą chce dzielić życie. Grażyna jednak przestała w to wierzyć, gdy zobaczyła przypadkiem, że Robert mówiąc, iż pracuje, rozmawiał z kimś przez Internet całymi wieczorami…
I nie był to kolega, ani przyjaciel. Jak się okazało była to pani poznana na jakimś forum, z którą – jak sam to określił – „świetnie mu się rozmawiało”. Tłumaczenia, wyjaśnienia Roberta nie pomogły. Podejrzenia, wypominanie zdrady, pretensje i ataki Grażyny stały się nie do zniesienia. Robert na pewien czas wyprowadził się więc do swojego taty.
Przeżył bardzo to rozstanie. Wiedział, że podejrzenia żony nie były bezpodstawne, ale nie było to tak, jak myślała i chciał jej to wszystko wyjaśnić. Gdy upierała się co do rozwodu, postanowił skorzystać z pomocy mediatora. Grażyna jednak nie chciała rozmawiać z mężem od czasu gdy wyszło na jaw, że jest ktoś ważniejszy od niej w jego życiu. Uznała, że nie ma to sensu. Zachęcona jednak poprzez uzyskanie od mediatora informacji o zasadach i regułach mediacji, w końcu dobrowolnie wyraziła zgodę na mediację. Ważna dla niej okazała się poufność sesji mediacyjnych, gdyż „to temat bardzo intymny i drażliwy”.
Podczas mediacji Grażyna i Robert odkryli, jak bardzo zależy im nadal na związku. Robert miał szansę wyjaśnić trudne okoliczności, Grażyna mogła oddzielić swoje wyobrażenia od faktów. Pomogło im to na nowo sobie zaufać. Robert przyznał, że kontynuowanie znajomości z tą panią mogło stać się niebezpieczne dla ich związku.
Zrozumiał, że spędzając wieczory na rozmowach z wirtualną znajomą, miał coraz mniej czasu na kontakt ze swoją żoną, którego ona bardzo potrzebowała. Podjęli wspólne decyzje, że na co dzień będą w bardziej otwarty sposób komunikować sobie wzajemnie, czego każde z nich chce, potrzebuje, oczekuje.
Podczas mediacji zapadło też kilka ustaleń związanych z ich życiem małżeńskim, które dotąd nie wydawały się istotne - dlatego w ich życie wkradały się niedomówienia. Podjęli zgodne decyzje co do codziennych „rozmów przy kominku”, kontaktów z rodzicami Grażyny i tatą Roberta, organizacji świąt, formy spędzania urlopów i innych.
Zdarza się, że na skutek braku umiejętności rozwiązywania konfliktów, jako jedyne rozwiązanie problemów małżonkowie widzą rozstanie czy rozwód. Bezstronny i neutralny mediator może im pomóc zobaczyć, czy naprawdę chcą się rozstać, czy też obojgu zależy na utrzymaniu rodziny. Przedmiotem mediacji, zgodnie z wolą stron, może być pojednanie.
Jeśli zaś okazuje się, że jednak nie ma szans na kontynuowanie związku, celem mediacji może być ugodowe rozwiązanie kwestii dotyczących: (1) zaspokojenia potrzeb rodziny, (2) sposobu sprawowania władzy rodzicielskiej, (3) kontaktów z dziećmi, (4) alimentów, (5) spraw majątkowych podlegających rozstrzygnięciu w wyroku orzekającym rozwód lub separację.
A co wtedy, kiedy nie uda się osiągnąć porozumienia w mediacji? Okazuje się, że w takich przypadkach też przynosi ona wiele korzyści. Na przykład uświadamia małżonkom, że gdy emocje (żal, smutek, lęk, złość, gniew, nienawiść etc.) są bardzo silne, to one kierują ich reakcjami. Nie jest wtedy możliwa konstruktywna praca nad porozumieniem.
Mediacja pomaga też czasem zobaczyć, że warto skorzystać z pomocy psychologicznej i/lub terapii małżeńskiej, aby uratować związek i poradzić sobie z kryzysem. Mediacja uczy też komunikacji bez przemocy, dialogu, wspólnej pracy nad problemem, podejmowania decyzji uwzględniających potrzeby obydwu stron.
Alicja Krata – mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.
(akr/bb)