Melania Trump zacznie działać? Pierwszej damie brakuje sukcesów na koncie, ale to może się zmienić
Deklarowała, że będzie walczyć z cyberprzemocą. Na deklaracjach się skończyło, bo Melania Trump po wygranych przez męża wyborach nie zrobiła wiele. Czytamy o jej kolejnych sukienkach i wpadkach podczas wizyt zagranicznych. I tyle. Jednak jak donoszą amerykańskie media, Melania idzie na wojnę z narkotykami.
Stany Zjednoczone walczą ze zjawiskiem masowego uzależnienia od opioidów. Niemal każdy mieszkaniec USA ma dziś możliwość uzyskania recepty na przeciwbólowe opioidy. Nie trzeba się domyślać, że część z tych recept jest wykorzystywana tylko do tego, by pozbyć się bólu. Przy zwiększonej dawce danego leku otrzymuje się niemal taki sam efekt, jak po zażyciu heroiny czy kokainy. Legalnie.
Jak podaje "Rynek Zdrowia", każdego dnia w USA lekarze wypisują 650 tys. recept na opioidy, z czego 3900 osób zażywa je pierwszy raz bez wskazania medycznego. Codziennie po przedawkowaniu umiera kilkadziesiąt osób. Tylko w 2015 roku w USA zmarło ok. 52 tys. osób.
Na początku tygodnia Donald Trump spotkał się z ministerm Tomem Price’em oraz ekspertami z dziedziny ochrony zdrowia, by omówić sposoby powstrzymania tej epidemii. Prezydent zaproponował przeznaczenie 27,8 mld dolarów na zapobieganie uzależnieniom, terapię uzależnień i walkę z przemytem narkotyków oraz uzależniających środków przeciwbólowych takich jak opioidy. Z tej kwoty Biały Dom planuje przeznaczyć 1,3 mld dolarów na prewencję i leczenie osób uzależnionych od opioidów.
W tę walkę włączyła się także pierwsza dama, co dla wielu było dużym zaskoczeniem.
Melania kontra narkotyki
– Opioidy niszczą młodych ludzi – napisała na Twitterze i niedługo później zapowiedziała, że razem z mężem pojawi się na kolejnym szczycie dotyczącym pomocy uzależnionym.
Czy Melania w końcu zaangażuje się aktywnie z sprawy Amerykanów? Trudno powiedzieć. Choć wiele osób przyznaje dziś, że jej aktywność w tej sprawie może być kluczowa i zwiększy rozpoznawalność problemu. Nie brakuje dziennikarzy, którzy wierzą, że Melania "znalazła swój cel w Białym Domu".
Przypomnijmy, że to samo pisano na początku jej urzędowania. W trakcie kampanii wyborczej i na krótko po niej Melania miała zająć się cyberprzemocą. – Nasza kultura stała się zbyć okrutna i podła, szczególnie dla dzieci i nastolatków – mówiła. Obiecywała, że przyczyni się do zmiany. O tych obietnicach mało kto już pamięta, bo pierwsza dama nie zrobiła nic. Nie było ani jednego spotkania, konferencji czy jakiegokolwiek innego wystąpienia.
– Sekretarz Melanii Trump powiedział w maju, że kampania przeciw przemocy w sieci jest cały czas przygotowywana. Być może Melania zorientowała się, że akurat cyberprzemoc nie jest najlepszym wyborem, biorąc pod uwagę fakt, że jej mąż notorycznie obraża w sieci kobiety, senatorów, dziennikarzy, prokuratora generalnego, aktorów, aktorki i wiele, wiele innych osób na Twitterze – ocenia amerykańska dziennikarka Patricia Garcia.
Kto wie, może szykują się jakieś zmiany, a pierwsza dama w końcu będzie mogła pochwalić się jakimś sukcesem? Szczególnie, że sprawa jest wyjątkowo ważna. Tym samym Melania udowodniłaby poprzedniczkom, że i ona może coś zmienić. Michelle Obama walczyła z problemem otyłości u dzieci. Laura Bush wspierała aktywnie projekty skupiające się na nauczaniu najmłodszych. Hillary Clinton z kolei angażowała się w reformy systemu opieki zdrowotnej. Czas na Melanię.