Miała piękny głos, a uśmiech nigdy nie schodził z jej twarzy. Dziś mija 14 lat od śmierci Danuty Rinn
"Utyć boi się każda, tylko nie każda wie, co z tym zrobić" mówiła w jednym z wywiadów. Danuta Rinn nie lubiła diet i strojenia się. Bawiła kilka pokoleń Polaków, a uśmiech, mimo licznych dramatów, nigdy nie schodził z jej twarzy. Dziś mija 14 lat od śmierci artystki.
19.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 22:32
Danuta Rinn od zawsze miała piękny głos i talent aktorski. Talent wokalny szlifowała w szkole muzycznej, natomiast umiejętności aktorskie w Teatrze na Wozie i w Kabarecie Centuś. Jej kariera nabrała tempa, gdy z rodzinnego Krakowa przeniosła się do Warszawy.
Zobacz także: Joanna Przetakiewicz ma plan na sylwestra. Projektankta przywita Nowy Rok ze znajomymi
Kariera i życie osobiste artystki
Pseudonim artystyczny "Danuta Rinn" był pamiątką po wielkiej miłości i pierwszym mężu artystki, lekarzu, Andrzeju Rynduchu. Małżeństwo pozostawiło jej przydomek Rinn, jednak związek nie był udany i nie przetrwał próby czasu, z powodu licznych zdrad mężczyzny. Rozstanie było dla Danuty Rinn bardzo bolesne.
Przeprowadzka do Warszawy przyniosła jej możliwości rozwoju i nową wielka miłość. W stolicy poznała Bogdana Czyżewskiego i zakochała się w nim bez pamięci. Połączyło ich gorące uczucie oraz pasja. Wspólnie występowali na stołecznych scenach. W trakcie związku z Czyżewskim powstały liczne przeboje: "Biedroneczki są w kropeczki", "Zapytaj o to moją mamę" i "Całujmy się".
Jednak ten związek nie mógł się udać. Bogdan Czyżewski wolał występy i muzykowanie od spokojnego domu i ciepła rodzinnego. Danuta Rinn marzyła wtedy o dzieciach, na które partner nie był gotowy.
- Decyzję o tym, kiedy odejść, trzeba podjąć we właściwym momencie. Czasem należy takiego odstawić i jeszcze kopnąć w cztery litery. Bogdan potrafił zrobić malutką dziurkę i wypić całą krew tak, że nie zostawał ślad - wyznała w jednym z wywiadów. To był jeden z najmroczniejszy okresów w jej życiu, zaznaczony depresją.
W 1974 roku artystka zaczęła solową karierę. Występowała wtedy z Teatrem na Targówku i Kabaretem pod Egidą. W okresie powstał największy przebój gwiazdy pt. "Gdzie Ci mężczyźni?".
Danuta Rinn nigdy nie przejmowała się komentarzami dotyczącymi tuszy. Potrafiła żartować z siebie samej. Miała wielki dystans do rzeczywistości, za co pokochali ją fani. - Utyć boi się każda, tylko nie każda wie, co z tym zrobić. Prawdę mówiąc, miałam do wyboru: albo wykorzystać tę swoją cechę, albo zrezygnować z zawodu. Nie boję się śmieszności, gdy śpiewam o miłości, gdy śpiewam piosenkę liryczną lub dramatyczną. Po prostu zaakceptowałam siebie taką, jaką jestem - wyznała w jednym z wywiadów.
Danuta Rinn nie przywiązywała uwagi również do strojów. Nie lubiła przesadzonych kreacji. Strojenie się na scenę uznawała za zbędny obowiązek. - Nie myślałam, że zostanę gwiazdą, a gdy to już się stało, obróciłam wszystko w żart. Może dlatego nie byłam dla nikogo zagrożeniem, nie miałam nigdy zawodowych konfliktów, nie odczuwałam zawiści - mówiła w innym wywiadzie.
Danuta Rinn nigdy nie spełniła marzenia o dzieciach. Została za to ukochaną matką chrzestną dziennikarki Kingi Rusin. Rinn poznała się z Marią Rusin, mamą Kingi, w latach 60. i od tamtej pory były bliskimi przyjaciółkami. Kinga Rusin w jednym ze wspomnień o Danucie Rinn wyznała, że była dla niej "ukochaną matką chrzestną, wspaniałą piosenkarką i wielką osobowością".
Ostatnie lata życia
W ostatnich latach życia na Danutę Rinn spadły liczne problemy zdrowotne. Zaawansowana cukrzyca zaczęła utrudniać jej codzienne czynności domowe. Mimo ciężkich chwil optymizm do końca jej nie opuszczał.
Danuta Rinn zmarła 19 grudnia 2006 roku w Warszawie. Przyczyną śmierci były powikłania cukrzycowe. Miała 70 lat. Została pochowana na warszawskich Powązkach.