Moda na gorsety powraca. Dla Racheli, Moniki i Agnieszki to coś więcej niż element garderoby
Gorset kiedyś był szczytem elegancji, dzisiaj postrzegamy go bardziej jako narzędzie tortur. Dla niektórych kobiet to nie moda, a styl życia. Dla Racheli, Moniki i Agnieszki noszenie gorsetu stało się obsesją.
08.10.2019 | aktual.: 09.10.2019 12:34
Gorsety zawładnęły światem już w XIV wieku. Wtedy były wyznacznikiem statusu społecznego i majątku. Im węższa talia, tym większe uznanie i szacunek społeczeństwa. Przez lata ten model bielizny stał się symbolem ucisku i dyskryminacji kobiet. Po pierwszej wojnie światowej emancypantki rozpoczęły walkę o swoje prawa. Paliły gorsety, żeby zamienić je na wygodniejsze staniki.
Teraz, po latach, moda na gorsety powraca.
Rachela nie wyobrażała sobie dnia bez noszenia gorsetu
Rachela ma 27 lat i pochodzi ze Świebodzina. Gorsety zawsze się jej podobały, nie podejrzewała jednak, że staną się obsesją. – Gdy byłam młodsza, zafascynowałam się tym elementem stroju. Nie sądziłam, że kiedyś taki gorset założę. Na początku tylko je projektowałam i próbowałam szyć. W Internecie oglądałam zdjęcia dziewczyn noszących taką bieliznę. Nie wiedziałam, że to będzie miało na mnie taki duży wpływ – wyznaje.
– Pierwszy egzemplarz kupiłam sobie zaraz po 18 urodzinach. Wydałam na niego 300 złotych i nie wspominam go najlepiej. Był źle skonstruowany – opowiada. – Wbrew pozorom w gorsecie może nam być wygodnie. Osobiście bardzo lubię to uczucie. Wiadomo, nie jest to dla każdego, ale noszenie gorsetu nie boli. Jeśli odczuwamy ból to znak, że jest źle uszyty lub niewłaściwie dobrany – mówi.
27-latka zaczęła praktykować "kult" gorsetów. – Był taki moment, że nie wychodziłam z domu bez niego, a nawet nie zdejmowałam go w domowym zaciszu. W szkole nosiłam go sporadycznie, jednak w pracy miałam go pod ubraniem prawie codziennie. Kiedy miałam dobry dzień, potrafiłam zwęzić swoją talię nawet o 20 cm – zdradza.
– Po pewnym czasie noszenie gorsetu stało się dla mnie wyzwaniem. Sprawdzałam, jak bardzo mogę zwęzić swoją talię. Z każdym kolejnym calem czułam ogromną satysfakcję – dodaje Rachela
Kiedy po raz pierwszy założyła gorset, jej mama żartobliwe komentowała ubiór dziewczyny. – Próbowała wytłumaczyć mi, że kobiety walczyły, by ich nie nosić, a ja robię to z własnej woli i jeszcze wydaję na to pieniądze. Miała nadzieję, że mi przejdzie – mówi.
Gorsety nie są łatwe w "obsłudze". Dla wielu osób noszenie ich wymaga wyrzeczeń, jednak nie dla Racheli. Dla niej niektóre wymagania nie stanowią żadnego problemu. – Nie zaleca się pić napojów gazowanych, schylać się i nie można uprawiać sportu. Poza tym trzeba robić przerwy w noszeniu, a podczas nich wykonywać specjalne ćwiczenia, które zapobiegną osłabianiu mięśni brzucha. Jeśli się ich nie robi, skutki mogą być straszne – przestrzega 27-latka.
Psychoterapeutka Karolina Jarmołowicz wyjaśnia, że takie zachowania mogą (ale nie muszą) wynikać z zaburzenia osobowości. – Wszystko zależy od tego, jaka narracja towarzyszy noszeniu gorsetów. Jeśli ten sposób dbania o wygląd przybiera formę obsesji, należy zgłosić się do psychoterapeuty i przyjrzeć się sposobowi myślenia, który się do tego przyczynia. Takie zachowania mogą nawet być częścią zaburzeń, np. dysmorfofobii, czyli lęku wywołanego własnym wyobrażeniem, że jest się brzydkim – komentuje.
Zobacz także
"Teraz jest mi wstyd za moje zachowanie"
Pomimo tego, że gorset nie zmieni nam na stałe sylwetki, noszenie go może mieć wiele skutków ubocznych. O tym przekonała się Monika.
– Mam 32 lata i poród za sobą. Nie był to najpiękniejszy moment mojego życia. Wręcz przeciwnie, czułam, że tego dnia straciłam coś na zawsze. Po urodzeniu dziecka wpadłam w depresję. Nie bałam się, czy będę dobrą matką, ale o to, że przestanę być atrakcyjna dla siebie i męża. Postawiłam sobie cel – wrócić do figury sprzed ciąży. Zaczęłam klasycznie – dieta i ćwiczenia. To jednak mi nie wystarczało – wyjaśnia Monika.
Kilogramy spadały, ale zbyt wolno. Kilka lat temu kobieta natknęła się na artykuł o Kardashiankach, które swoje idealne figury zawdzięczają ponoć gorsetom. To był impuls. Zamówiła swój pierwszy model, wydała na niego małą fortunę. Kiedy po raz pierwszy go założyła, poczuła ulgę. Znów miała piękne wcięcie w talii. Przez pierwsze tygodnie nie rozstawała się z nim. Nosiła go wszędzie, nawet po domu. Ignorowała rady przyjaciółek, że to niezdrowe.
– Po trzech miesiącach efekt przestał mnie satysfakcjonować. Zaczęłam szukać czegoś, co na stałe zmieni moją figurę. Postanowiłam ćwiczyć w gorsecie. Nie przejmowałam się tym, że to niszczy bieliznę i mój kręgosłup. Kiedy gorset się rozpadał, kupowałam nowy. Wystarczyło kilka tygodni takich tortur, by wypadł mi dysk. Wtedy zainterweniował mój mąż. Wyrzucił gorsety i wysłał mnie na terapię.
Dla Moniki to był koniec świata. Nie wyobrażała sobie życia bez gorsetu. Pomogła jej terapia. – Teraz, gdy o tym mówię, jest mi wstyd za swoje zachowanie. To było skrajnie nieodpowiedzialne. Zrozumiałam to, gdy pomyślałam, że moja córka również mogłaby się tak katować dla idealnej figury. Nadal nie wróciłam do dawnej wagi, ale pracuję nad tym w racjonalny sposób – zapewnia 32-latka.
Według terapeutki Karoliny Jarmołowicz najważniejsze jest znalezienie przyczyny takiej obsesji. Gdy uzależnienia łączą się z chęcią rozładowywania napięć i ktoś ucieka się do takich destrukcyjnych metod, należy poznać przyczynę tego napięcia i pracować nad jego obniżeniem. Następnie powinno się wypracować bardziej konstruktywną drogę do jego rozładowywania.
– Jeśli ktoś identyfikuje się z gorsetem i zabierzemy mu go, pojawi się pustka. Wtedy należy pracować nad jej wypełnieniem. Zastanowić się, skąd wzięło się postrzeganie siebie jako nieatrakcyjnego bez tej części garderoby. Jeśli nie zbudowałyśmy swojego "ja" na wielu filarach, sam gorset nie zastąpi nam poczucia własnej wartości. Taki nienaturalny perfekcjonizm nie jest niczym zdrowym – wyjaśnia Jarmołowicz.
"Wydałam na nie sporą sumę pieniędzy"
Agnieszka gorsetami interesowała się już w podstawówce. Podobały jej się, trafiały w poczucie estetyki. Obiecała sobie wtedy, że gdy dorośnie, będzie mieć mnóstwo gorsetów. Marzenie się spełniło. – Po kilkunastu latach nadal zachwycam się tym elementem ubioru. Noszę taką bieliznę, bo podkreśla talię. Czuję się wtedy bajkowo i elegancko. Daje mi to poczucie wyjątkowości – podkreśla Agnieszka. – Gorsety stanowią znaczną część mojej szafy i życia. Przez te wszystkie lata wydałam na nie sporą sumę pieniędzy, ponad 1000 złotych.
Agnieszka zapewnia, że odkąd nosi gorset, nie słyszała negatywnych komentarzy. – Ludzi bardziej to ciekawi i zachwyca. Dlatego nie zamierzam z nich zrezygnować.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl