"Modelki? Takie suchary? Eee tam!". Jak w Cycowie Miss Dożynek wybierali
W Cycowie właściwie nie trzeba pytać o drogę, żeby dotrzeć na dożynki - w kierunku placu przed urzędem gminy wartko płynie rzeka ludzi. Do zmierzchu trzeba będzie jednak poczekać wybory Miss Dożynek - jedno z nielicznych takich wydarzeń w Polsce.
10.09.2016 | aktual.: 10.09.2016 16:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na miejscu impreza trwa w najlepsze. Jest popcorn, wata cukrowa, smażone sprężynki z ziemniaków, foliowe balony, pluszowe miśki (te akurat nie do kupienia tylko ustrzelenia), kolorowe peruki, piwo w puszce i z nalewaka, lody włoskie i konkurencyjne "najlepsze lody Lubelszczyzny", tradycyjna mini-karuzela dla najmłodszych i większa, typu młot, dla odważnych, skoternia (czyli samochodziki) dla wszystkich. Klimatu nadają porozstawiane wiechcie z łodyg kukurydzy i jarzębiny, imponujące dożynkowe wieńce czy stoiska z regionalnymi wyrobami.
Z folkloru jest też korowód dożynkowy, obrzęd dzielenia chlebem, prezentacje artystyczne gmin powiatu, degustacje potraw regionalnych. Z bardziej współczesnych atrakcji - pokaz iluzji, koncert z największymi przebojami rock’n’rolla i gwiazdy wieczoru, Rafała Brzozowskiego.
Moda na folk
Jak wstukać w wyszukiwarkę internetową frazę "miss dożynek", to się okaże, że prawie wszystkie wirtualne drogi wiodą właśnie do powiatu łęczyńskiego. Raptem kilka jest wzmianek o wyborach w gminie Zaleszany (podkarpackie) i Orzysz (warmińsko-mazurskie).
A w Cycowie jest swojsko, regionalnie, ale nie przaśnie. Pierwszą w historii powiatu "misskę" wybrano pięć lat temu, też w Cycowie, bo imprezę rotacyjnie organizują wybrane gminy. Na początku nie było wstępnej selekcji kandydatek, kilkutygodniowych przygotowań, prób, układu choreograficznego. A tym bardziej prezentacji strojów regionalnych. Jako powiew świeżości i nowoczesności miały przyciągnąć na ludową imprezę większe zastępy młodzieży. A później przekonać ją, że folklor jest fajny.
Tak pojawił się pomysł, by dziewczyny prezentowały ludowy strój lubelski. I to taki z prawdziwego zdarzenia - z wełnianą spódnicą, białą koszulą, aksamitnym gorsetem, sznurowanymi trzewikami, koralami i wiankiem, wszystko bogato zdobione haftami, koronkami, tasiemkami, cekinami, koralikami.
Na początku kandydatki ponoć nie były z tego powodu szczególnie zadowolone, z czasem się jednak do niego przekonały. Magda Palmi, dwukrotna I wicemiss (z 2014 i 2015 roku), mówi: - Strój ludowy? Okej. Nawet jeśli to nie jest mój styl na co dzień, na scenie można się pokazać, z przymrużeniem oka. W końcu teraz jest moda na folk.
Emilia Bochińska, ubiegłoroczna Miss Dożynek i Miss Publiczności, zapewnia, że perspektywa wystąpienia w tradycyjnym stroju ani trochę jej odstręczyła od udziału w konkursie. Wręcz przeciwnie. - Chodziłam do gimnazjum w Spiczynie, gdzie był zespół pieśni i tańca "Jaworek". Spróbowałam, ale to nie były moje klimaty i zrezygnowałam. Strój mi się natomiast bardzo podoba, ucieszyłam się, że będę mogła taki zaprezentować, zwłaszcza że przypadł mi czerwony, a to mój ulubiony kolor. Najwyraźniej przyniósł mi szczęście - śmieje się Emilia. I dodaje, że bardziej obawiała się reakcji publiczności na występ w kostiumie kąpielowym. - Co innego wyjść tak na plażę ze znajomymi, a co innego na scenę, gdzie każdy się patrzy na ciebie…
Najważniejszy jest charakter
Zanim tłumnie zgromadzona w Cycowie publiczność wybierze swoją Miss, losowo wybrani przedstawiciele tak zwanej płci brzydszej bez względu na wiek o ideale tej piękniejszej mówią zgodnie: ładna i zgrabna powinna być.
Panu w średnim wieku podobają się blondynki, jeszcze bardziej szatynki, a co dopiero "Cyganeczki", to już och i ach, cud-malina. Co się zaś tyczy sylwetki, to tak on, jak i kolega, z którym przycupnęli na brzegu wielkiej piaskownicy, najchętniej zawieszą oko na "kobicie", która i "na czym usiąść ma", i "czym pooddychać" (na potwierdzenie i ku lepszemu zrozumieniu kreślą w powietrzu odpowiednie kształty).
O tym, że na dożynkach będzie wybierana najpiękniejsza w powiecie dopiero co się dowiedzieli, coś słyszeli, nic jeszcze nie wiedzą, w internecie nie sprawdzali, co za niespodzianka, będzie na co popatrzeć!
Podobnie, choć znacznie oszczędniej w słowach, wypowiadają się na oko 10 lat młodsi ochroniarze, którzy przyjechali do Cycowa aż z Lublina. Upodobania niby mają różne, jeden gustuje w blondynkach, drugi w rudych, trzeci się nie może tak na szybko dookreślić, czwarty zarzeka się, że kolor włosów nie jest ważny. A jednak te upodobania są podobne. Modelki? Takie suchary? Eee tam! - machają ręką i też odwołują się do anatomii, konkretnie części odpowiadających za siadanie i oddychanie. "Żeby było do czego się przytulić!", rzuca jeden. "Żeby nie uwierała w nocy!", poprawia inny.
30-letni Leszek z kolei talią osy i nogami do nieba nie pogardzi. Modelka prosto w wybiegu paryskiego czy nowojorskiego? - Podoba się, może być - deklaruje. Choć osobiście wolałby, żeby dziewczyna miała "minimalnie trochę więcej", to znaczy była "szczupła", ale i "wszystko na miejscu" było, przy czym owo "miejsce" oznacza okolice klatki piersiowej, "wszystko" zaś to rozmiar "coś koło trójki".
25-letni Dominik i 23-letni Mateusz w grze w skojarzenia na hasło "idealna dziewczyna", rzucają: "zgrabna, ładna, wysoka, z długimi nogami". - Ale biust też musi mieć. I lepiej, żeby miała biodra niż nie miała - mówi Dominik. - Trochę pupy musi być, trochę biustu też - dodaje Mateusz. Dużą wagę przykładają ponadto do czynnika lokalno-patriotycznego - że dziewczyny występują w ludowych strojach regionalnych, to "super", "prawidłowo", pokazują "region, kulturę, słowiaństwo". - Jedna z kandydatek jest z Cycowa, więc jej kibicuję. Trzeba wspierać swoich - dodaje zdecydowanie Dominik.
Najważniejszy jednak, co powie każdy (po namyśle krótszym lub dłuższym), jest charakter. I poukładane w głowie musi być.
Pięć minut
Dzięki konkursowi na dożynkowym ogniu udaje się upiec dwie pieczenie: oprócz promocji lokalnej kultury, powiatowe piękności mają szansę zaistnieć w świecie modelingu. Przymusu nie ma, ale jak któraś ma ochotę, to drzwi do kariery stoją otworem.
A ochotę ma na przykład 18-letnia Magda Palmi. Od swojego debiutu na Miss Dożynek dwa lata temu, kiedy to zgłosiła się do konkursu pod wpływem impulsu oraz braci, którzy zawsze w nią wierzyli, toruje nimi drogę do kariery. Wystąpiła w kilku klipach, na razie disco polo, ale właśnie dostała propozycję, żeby wystąpić w teledysku hip-hopowym. Chodziła w kilku pokazach galowych, na przykład w Teatrze Muzycznym w Lublinie, a lada moment wystąpi na międzynarodowym festiwalu mody EastFashion w Lublinie. Magda ponadto została I Vicemiss Chmielaków, dotarła też do finału wyborów Miss Lubelszczyzny.
Wciąż jednak czuje lekki niedosyt. - Jestem w klasie maturalnej w najlepszym liceum w województwie, moim priorytetem jest przede wszystkim dobrze zdana matura, później mam nadzieję, że się dostanę na studia w Warszawie. Tam będę chciała dostać się do bardziej znanej agencji, może się uda, bo choć nie jestem stuprocentowo wymiarową modelką, brakuje mi kilku centymetrów, to jednak wielu projektantów, którzy przychodzą na castingi, wybiera właśnie mnie - wyjaśnia Magda.
Zarzeka się też, że nawet jeśli długie nogi powiodą ją do Paryża, Mediolanu, Tokio albo Nowego Jorku, nie wyprze się tytułu Wicemiss Dożynek powiatu Łęczyńskiego. - Stąd pochodzę, tutaj zaczynałam, nie widzę powodu, dla którego miałabym się od tego odciąć - zapewnia Magda. To nie czcze deklaracje, o czym świadczyć może chociażby to, że właśnie Magda czuwa nad artystyczną częścią występu tegorocznych kandydatek (nie tylko zresztą ich, opracowywała również choreografię na wybory Miss Jagody z okazji święta jagód w Modliborzycach).
Swoje pięć minut miała również Emilia Bochińska, Miss Dożynek 2015 (na zdjęciu poniżej). - Wiele osób mnie namawiało do startu, ja sama nieraz chciałam spróbować, myślałam o wyborach Miss Lubelszczyzny, ale jak przeglądałam co roku kandydatki, to sobie myślałam, że takie są ładne, że się nie nadaję. W końcu postanowiłam, że zaryzykuję - mówi Emilia.
Po zwycięstwie, którego się nie spodziewała, jej kariera nabrała rozpędu, jeździła na pokazy, miała sesje zdjęciowe. Ze względów osobistych chwilowo jednak próby zaistnienia w branży modowej zawiesiła, koncentruje się na studiach. - Ale nie zamknęłam tej furtki - podkreśla. Może znów?
Przygotowanie do finału wymaga sporo czasu i zaangażowania: trzeba dobrać stroje, przyjeżdżać na próby, nauczyć się choreografii, wziąć udział w sesji fotograficznej , żeby publiczność mogła już wcześniej sobie kandydatki na miss wirtualnie pooglądać.
W tym roku o tytuł Miss Dożynek Powiatu Łęczyńskiego, koronę i całkiem przyzwoitą pulę nagród ubiegało się siedem kandydatek. Decyzją jury wygrała Klaudia Mutwicka z Łęcznej (na zdjęciu poniżej), 17-letnia uczennica szkoły fryzjerskiej i pasjonatka tańca nowoczesnego.
Jak opowiada, nieraz po drodze mijała plakaty promujące imprezę dożynkową i wybory Miss, a wtedy zawsze jej przez głowę przechodziła myśl: "to nie dla mnie". Przede wszystkim z racji wzrostu, Klaudii do wstrzelenia się w klasyczny kanon modelingu parę centymetrów jednak brakuje. - Ale któregoś dnia zobaczyłam, że rekrutacja została przedłużona. Wtedy stwierdziłam: a co mi szkodzi, zawsze to jakieś nowe doświadczenie - mówi. Wysłała zgłoszenie i formularz, w odpowiedzi dostała informację, że się zakwalifikowała do finału i zaproszenie na pierwszą próbę.
O swoim zwycięstwie mówi skromnie: - Tak wyszło, udało mi się. Co dalej? Zobaczymy. Bardzo mi się podoba ta branża (modeling), mam nadzieję, że może ktoś mi złoży jakąś propozycję. Może znów się akurat gdzieś uda?