Morderczyni z wrzosowisk - historia Myry Hindley
„Potwór Myra Hindley poszedł dziś do piekła” - tak brzmiał tytuł na pierwszej stronie dziennika „News of the World” nazajutrz po śmierci morderczyni pięciorga dzieci, która do dziś bywa nazywana „najbardziej odrażającą kobietą w historii Wielkiej Brytanii”. Dla kolejnych pokoleń pozostaje wcieleniem zła absolutnego. Czym zasłużyła sobie na taką opinię?
23.07.2016 09:57
Malcolm MacCulloch, słynny profesor psychiatrii z uniwersytetu w Cardiff, dla określenia historii Myry Hindley i jej partnera Iana Brady’ego stworzył termin „powiązanie zdarzeń”. Zdaniem naukowca kluczem do zrozumienia istoty tego morderczego duetu było bowiem spotkanie „młodej kobiety z nieokrzesanym charakterem, od najmłodszych lat przyzwyczajonej do doświadczania i zadawania przemocy, z seksualnym psychopatą - sadystą”. Przemoc faktycznie towarzyszyła Myrze od najmłodszych lat. Przyszła na świat 23 lipca 1942 roku w Manchesterze, w bardzo biednej rodzinie robotniczej. Jej ojciec był alkoholikiem, który uważał, że bicie jest najlepszą metodą wychowawczą. Zmuszał także córkę do przemocy wobec rówieśników, dlatego Hindley już jako mało dziewczynkę cechowała duża agresywność. Podobno bardzo lubiła znęcać się nad zwierzętami, potrafiła zakopać po szyję kota, a później… ściąć mu głowę kosiarką.
Jednocześnie uchodziła za inteligentną dziewczynkę, która lubiła pisać wiersze.
Z czasem zaczęła się opuszczać w nauce, co zamknęło jej drogę do dobrej szkoły średniej. Szybko zakończyła edukację i rozpoczęła pracę jako pomoc biurowa.
W wieku 17 lat zaręczyła się z kolegą z pracy, Ronnie Sinclairem, ale związek dość szybko się rozpadł.
Dwa lata później poznała mężczyznę swojego życia. Ian Brady od najmłodszych lat sprawiał problemy wychowawcze, po raz pierwszy stanął przed sądem w wieku 13 lat. Podczas licznych pobytów w poprawczaku dużo czytał, jego ulubionymi lekturami stały się „Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego oraz „Mein Kampf” Adolfa Hitlera.
Gdy Myra zobaczyła go po raz pierwszy na bożonarodzeniowej zabawie w 1961 roku, jej uwagę zwróciły przede wszystkim czyste paznokcie Brady’ego. Szybko zakochała się w mężczyźnie, który okazał się potworem.
Pierwsza ofiara
- Mógł mi powiedzieć, że księżyc był zrobiony z zielonego sera i że słońce wstaje na zachodzie. I tak bym mu uwierzyła, tak wielka była jego siła perswazji - przyznawała po latach Myra, którą Brady błyskawicznie zaraził nazistowskimi fascynacjami i upodobaniem do sadyzmu. Pod wpływem ukochanego ufarbowała włosy na blond, by wyglądać bardziej „aryjsko”. Zaczęła też wyzywająco się ubierać i malować usta krwistoczerwoną szminką. Zamieszkali razem u babci Hindley. Zaczytywali się historiami markiza de Sade'a, a Ian snuł przed młodą kobietą wizję zbrodni doskonałej. Postanowili zrealizować ją 12 lipca 1963 roku.
Ich pierwszą ofiarą stała się 16-letnia Pauline Reade, sąsiadka Myry i koleżanka jej młodszej siostry. Nastolatka szła na tańce do miejscowego klubu, gdy zatrzymał się przy niej samochód z Hindley za kierownicą. Kobieta spytała Pauline, czy nie zechciałaby pomóc jej w poszukiwaniach kosztownej rękawiczki, zagubionej gdzieś na okolicznych wrzosowiskach. Dziewczyna zgodziła się i wsiadła do auta, za którym na motorze jechał Brady. Po kilkunastu minutach już nie żyła. Została zgwałcona przez Iana, który później poderżnął jej gardło. Po latach twierdził, że także Myra wykorzystała seksualnie nastolatkę. Ciało Reade zakopał na wrzosowiskach.
Kilka miesięcy później mordercza para zabiła 12-letniego Johna Kilbride’a, także zwabionego do samochodu pod pretekstem szukania rękawiczki. Chłopiec został brutalnie zgwałcony i uduszony sznurówką. - To zabójstwo było dla mnie jak przekroczenie Rubikonu. On (Brady - przyp. red.) powiedział, że to dobrze, że przekraczając Rubikon pogodziłam się z tym, co usiłował mi wbić do głowy: że to, co się stało, już się nie odstanie. Że nie ma dla nas odwrotu i że już pierwsze morderstwo, nie mówiąc o drugim, związało nas ze sobą na dobre i na złe - stwierdziła później Hindley.
Świadek mimo woli
16 czerwca 1964 roku Ian i Myra zaproponowali podwiezienie 12-letniemu Keithowi Bennettowi. Chłopiec został brutalnie zgwałcony i zamordowany. Czwartą ofiarą „morderców z wrzosowisk” - jak później nazwały ich media, była 10-letnia Lesley Ann Downey, którą Hindley i Brady poprosili o pomoc w zaniesieniu zakupów do samochodu. W domu zwyrodnialców dziewczynka została rozebrana, zakneblowana i zmuszona do pozowania do pornograficznych zdjęć. Później Ian ją zgwałcił i zabił, a następnego dnia zakopał na wrzosowiskach.
Brady był tak zafascynowany swoją działalnością, że postanowił pochwalić się Davidowi Smithowi, mężowi siostry Myry, który także był pod dużym wpływem charyzmatycznego Brady’ego. Mężczyzna stał się świadkiem piątej zbrodni „morderców z wrzosowisk”. 6 października 1965 roku zwabili 17-letniego Edwarda Evansa, zaproszonego na drinka przez Iana. Gdy ściągnięty przez Myrę Smith przyszedł do mieszkania pary, zobaczył, jak Brady masakruje siekierą nastolatka.
Pomógł nawet ukryć zwłoki chłopaka, ale po przyjściu do domu opowiedział o wszystkim żonie, która natychmiast wysłała go na policję. Stróże prawa odnaleźli ciało Evansa, a 7 października Brady i Hindley zostali aresztowani.
„Smaż się w piekle”
W szufladzie Brady’ego policja odnalazła kwit z przechowalni bagaży, gdzie morderca ukrył zdjęcia robione przed śmiercią Lesley Ann Downey oraz taśmę z nagranymi dźwiękami torturowania dziewczynki.
W czasie procesu Myra i Ian konsekwentnie kłamali, obarczając się wzajemnie winą, a nawet próbując zrzucić odpowiedzialność na Davida Smitha. „Jesteście sadystycznymi mordercami o najwyższym stopniu zdeprawowania” – stwierdził 27 kwietnia 1966 roku sędzia, skazując oboje na dożywocie za zabójstwo Edwarda Evansa, Johna Kilbride’a i Lesley Ann Downey. Zabójstwa Kenetha Bennetta i Pauline Reade nie udało się wówczas udowodnić z powodu nieodnalezienia zwłok.
Dopiero w 1985 roku Brady wyznał dziennikarzowi „The Sunday People”, że jest winny pięciu morderstw. Dwa lata później na wrzosowiskach odnaleziono ciało Pauline Reade. Zwłok Benneta do dziś nie zlokalizowano. Jego matka, Winnie Johnson, jeszcze w 2002 roku napisała list do Myry Hindley. - Błagałam ją, aby powiedziała mi, gdzie pochowali Keitha. Ale głęboko w sercu wiedziałam, że jest chorą sadystką, która nigdy mi tego nie zdradzi. Przypuszczam, że zabierze ten sekret do grobu - mówiła dziennikarzowi „Guardiana”. W tym samym roku Hindley umarła. Urnę z prochami morderczyni wyniesiono bocznym wyjściem i przekazano obsłudze furgonetki, która wywiozła ją w nieznane miejsce, gdzieś na północy Anglii. Na uroczystość przyszło dziesięć osób, a jedyną oznaką zainteresowania opinii publicznej była tablica oparta o ogrodzenie krematorium z napisem: „Smaż się w piekle”.
Podobno w ostatnich latach życia Myra przeszła nawrócenie, a lord Frank Pakenham, który długo starał się o uzyskanie jej warunkowego zwolnienia z więzienia, nazywał ją nawet „dobrą kobietą”. Ian Brady wciąż przebywa w pilnie strzeżonym szpitalu Ashworth w Merseyside, gdzie trafił w 1985 roku, po stwierdzeniu niepoczytalności.
Zobacz także: Tajemnica morderstwa z Luizjany