"Mówiłam, że gram na skrzypcach i mam delikatne ręce". Dlaczego uciekałyśmy z WF-u

– Modliłam się, żeby akurat nikt nie wyszedł z sali. To było upokarzające, straszne – mówi jedna z kobiet. To wspomnienie zajęć z WF-u w szkole podstawowej. Kozioł, skrzynia, bezsensowne rzucanie piłką lekarską. Po latach okazuje się, że niewinne szkolne zajęcia mogą powodować prawdziwe traumy.

"Mówiłam, że gram na skrzypcach i mam delikatne ręce". Dlaczego uciekałyśmy z WF-u
Źródło zdjęć: © 123RF
Lidia Pustelnik
94

Odbicie i podskok
– Bałam się kozła, bo go nie widziałam – mówi Ewa. Drobna kobieta, bez żadnych wad postawy, za to wciąż w okularach. Od kilku lat mama. Na lekcje wychowania fizycznego przychodziła, jak na ścięcie. Szczególnie wówczas, gdy w planach był kozioł albo skrzynia. – Nie było innej możliwości, by to zaliczyć. Astygmatyzm polega na tym, że ma się problem z zobaczeniem głębi. Musiałam więc wycelować głową w tego kozła, a potem się o niego rozbijałam – mówi.

– Chociaż jestem wysoka, nie byłam w stanie go przeskoczyć. Kiepska skoczność. Choć nauczyciele mówili, że "ciężki tyłek", a koledzy i koleżanki powtarzali – opowiada Magdalena, trzydziestodwulatka z Warszawy. Jej brak zdolności do przeskakiwania przez kozła był powodem do żartów, ponieważ jak na swój wiek zawsze była dosyć wysoka. Dziś mierzy 173 cm wzrostu. – Kiedy widziałam go na horyzoncie, robiło mi się słabo – dodaje.

W jej podstawówce salę gimnastyczną remontowano przez 15 lat. Oznacza to, że kozła, przez którego musieli przeskakiwać uczniowie, ustawiano na korytarzu. – Modliłam się, żeby akurat nikt nie wyszedł z sali. To było upokarzające, straszne – mówi kobieta.

– Ja mówiłam, że nie mogę skakać, bo gram na skrzypcach i mam delikatne palce – opowiada mi kolejna Magda, też z Warszawy. Faktycznie, grała, więc wymówka zwykle działała. A kiedy nie działała, odwoływała się do argumentu ostatecznego: mam okres.

Nie tylko wystrzępiony kozioł z nóżkami, które podnosiło się za pomocą grubych śrub, budził grozę. Dla innych traumą były skoki przez skrzynię, w czasie których trzeba było maksymalnie podkulić nogi. Innym sen z powiek spędzały przewroty w przód lub w tył. Do najmniej popularnych ćwiczeń należała też piłka lekarska. – Niech mi ktoś powie, po co dzieci mają przerzucać coś takiego przez głowę? – Magdalena wciąż nie kryje zdenerwowania. Wszystkie moje rozmówczynie zgodnie przyznają, że zajęcia z wychowania fizycznego to była dla nich trauma, której nie zapomną do końca życia.

W klasie Magdaleny kozioł i skrzynia wyglądały, jakby pamiętały poprzednią epokę - postrzępione i poobijane, ale wciąż na tyle sprawne, by można je było wykorzystywać na lekcji. – Rzeczywiście, dzieci wciąż nie lubią skakać przez kozła – przyznaje Joanna Grzybek, WF-istka z Częstochowskiej podstawówki z 20-letnim stażem pracy.

Gdy pytam, co to ćwiczenie daje dziecku, mówi o nim z niechęcią. – Na pewno przyczynia się do poprawy ogólnej sprawności i poprawia koordynację ruchową – wyjaśnia krótko. – Osobiście nie lubię tego ćwiczenia. Dla mnie są to bardzo stresujące, niebezpieczne lekcje – wyjaśnia.

Dlaczego? Jej zdaniem, prawdopodobnie z uwagi na złą dietę, młodzież jest obecnie delikatniejsza i łatwiej u niej o kontuzje. – Poza tym w czasie lekcji z kozłem na miejscu musi być dwóch nauczycieli, szczególnie w klasach młodszych, ponieważ konieczna jest asekuracja – dodaje. – Wysokość, konieczność przeskoczenia przez ogromną przeszkodę… dzieci się po prostu boją. Ja zaczynam gimnastyczne przygody z tą dyscypliną od leżenia przewrotnego i przerzutnego. Później przewrót przodem, przewrót tyłem. Jeśli zacznie się od prostych elementów, to dzieci widzą, że to wcale nie jest takie trudne – opowiada nauczycielka.

Jak się okazuje, kozioł na zajęciach to nie konieczność. Zamiast niego mogą być inne elementy ćwiczeń ogólnorozwojowych. – W programie jest gimnastyka. Ale to w dużej mierze ode mnie zależy, jakie elementy gimnastyki wybiorę – dodaje Grzybek. Sama, by sprawić, że zajęcia będą bardziej atrakcyjne, ogranicza niepopularne elementy gimnastyki do wymaganego minimum. – Chodzi przecież o to, żeby dzieci lubiły te lekcje – mówi z naciskiem.

Sposoby na kozła
Nauczycielka wyjaśnia, że w jej klasie ćwiczą wszyscy. Mają prawo do dwóch zwolnień od rodziców w semestrze. – Problem robi się w starszych klasach, kiedy zaczyna się ten "trudny wiek" – mówi.

– Moja WF-istka zaznaczała sobie w dzienniczku, kiedy która dziewczyna miała okres. Kiedy jakaś zgłaszała, że nie chce ćwiczyć, sprawdzała i mówiła: zaraz, zaraz, w ubiegłym tygodniu też miałaś miesiączkę? – wyjaśnia 27-letnia Paulina. – Lepiej wiedziała, kiedy będę miała okres, niż ja sama – śmieje się dziewczyna. Inne "zapominały" stroju albo mówiły, że są chore.

To, że uczniowie uciekają z WF-u, nie jest tajemnicą. Inspekcja NIK-u z 2012 roku wykazała, że w starszych klasach szkół podstawowych (5-6 klasa) nie ćwiczy ok. 15 proc. uczniów. Wśród uczniów gimnazjów i liceów już nawet 30 proc. NIK tłumaczył to wówczas niską jakością zajęć, a także tym, że są one po prostu dla nich nieatrakcyjne. Kontrola nie wychwyciła jednak całej gamy problemów, z jakimi spotykają się dziewczynki w okresie dorastania, a które sprawiają, że z WF-em im po prostu nie po drodze.

– WF był często na początku albo w środku lekcji. Potem, spocone, z tłustymi włosami, trzeba było pokazać się całej klasie – mówi wprost Paulina. W jej szkole, ani w szkole żadnej innej kobiety, z którą rozmawiam, nie było pryszniców. Przerwa między lekcjami trwała pięć-dziesięć minut. Trudno było się w tym czasie doprowadzić do porządku.

Niektóre wstydziły się też samego rozbierania we wspólnej szatni. Szczególnie, kiedy niektórym już zaczynały rosnąć piersi, a innym jeszcze nie. Dla każdej dziewczyny biust stanowił nieco inny problem. Jedne nie mogły przyzwyczaić się do staników, inne marzyły o tym, by wreszcie mieć taki biust, jak "wszystkie inne". Niektórym takie upokorzenie po prostu bardzo trudno znieść.

Tym bardziej, że upokorzeń, przynajmniej w ocenie uczennic, w czasie tych zajęć było znacznie więcej. Na przykład wówczas, gdy nikt nie chciał wybrać cię do swojej drużyny. – Na końcu zawsze zostawały dwie, trzy dziewczyny, które nauczycielka sama przydzielała do grup. Ja byłam zawsze jedną z tych osób – mówi Ewa. Dla niej i pewnie dla wielu innych osób, najgorsze była świadomość, że skoro nie sprawdziły się w jednej dyscyplinie, to w kolejnej też pewnie będą beznadziejne.

Można się spodziewać, że inaczej wyglądały zajęcia z WF-u dwadzieścia lat temu, a inaczej teraz, kiedy Ewa Chodakowska i Anna Lewandowska przekonują tysiące Polek, że warto uprawiać sport. O tym, że również dziewczynki zarażają się modą na fitness, opowiada mi Janusz, nauczyciel WF-u z jednej z warszawskich szkół prywatnych. Przyznaje, że jego uczennice same kiedyś poruszyły z nim ten temat. – Te, które są aktywne, mają świadomość, że jest to teraz modne. Interesują się tym – mówi.

Jego zdaniem przez to inne dyscypliny sportu traktowane są trochę po macoszemu. – Pływanie, frisbee, może jakieś gry zespołowe… A one pytają: dlaczego nie robimy fitnessu, tak jak wszyscy – uśmiecha się. Wszystkie kulki mocy świata nie sprawią jednak, by dziewczęta chciały ćwiczyć, jeśli w czasie zajęć będą czuły się poniżane. – Ja przekonałam samą siebie, że WF jest dla chłopczyc, a dobre uczennice się takimi rzeczami nie zajmują – mówi Ewa. – Nikt mi nie wyjaśnił, że człowiek rozwija się na różnych płaszczyznach, intelektualnym, fizycznym i jedno, i drugie jest równie ważne – wspomina ze smutkiem. Być może dziś zupełnie inaczej wykorzystałaby te zajęcia.

Zobacz też: Nie zwalniaj dziecka z lekcji wychowania fizycznego

Wybrane dla Ciebie

Zapomniane ofiary Smoleńska. Zginęły na służbie
Zapomniane ofiary Smoleńska. Zginęły na służbie
Spryskaj rośliny. Ślimaki znikną w jedną noc
Spryskaj rośliny. Ślimaki znikną w jedną noc
Bije na głowę tuje. Dwa sezony i masz ogrodzenie na lata
Bije na głowę tuje. Dwa sezony i masz ogrodzenie na lata
Oto sekret włosów Kryszaka. To dlatego nie zmienia fryzury
Oto sekret włosów Kryszaka. To dlatego nie zmienia fryzury
Obowiązkowa roślina przed domem. Szczury nawet się nie zbliżą
Obowiązkowa roślina przed domem. Szczury nawet się nie zbliżą
Zapukał i poprosił o buty. Dała mu też jedzenie. Tak się odpłacił
Zapukał i poprosił o buty. Dała mu też jedzenie. Tak się odpłacił
Robisz przelew mężowi lub żonie? Uważaj na kwoty i tytuł
Robisz przelew mężowi lub żonie? Uważaj na kwoty i tytuł
"Dzień, którego nigdy nie zapomnę". Beata Tadla wspomina katastrofę smoleńską
"Dzień, którego nigdy nie zapomnę". Beata Tadla wspomina katastrofę smoleńską
"Kochanka Putina" pokazała się publicznie. Tak wygląda dziś
"Kochanka Putina" pokazała się publicznie. Tak wygląda dziś
Nie ma dzieci. Otwarcie przyznała dlaczego
Nie ma dzieci. Otwarcie przyznała dlaczego
Lindsay Lohan zachwyca w mini. Włożyła kreację vintage od Chanel
Lindsay Lohan zachwyca w mini. Włożyła kreację vintage od Chanel
Pelargonie odejdą do lamusa? Oto nowy hit ogrodów i balkonów
Pelargonie odejdą do lamusa? Oto nowy hit ogrodów i balkonów