Na herbatce u Ericha
Pierwszy sekretarz SED nawet w najczarniejszych snach nie mógł przewidzieć takiego biegu wydarzeń. Mur berliński upadł, NRD zniknęła z mapy Europy, zaś w uroczej willi Ericha w Pankow usadowiło się przedszkole. Teraz na przerdzewiałym płocie wiszą kolorowe obrazki namalowane przez dzieci wielu narodowości.
05.10.2010 | aktual.: 06.10.2010 08:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pierwszy sekretarz SED nawet w najczarniejszych snach nie mógł przewidzieć takiego biegu wydarzeń. Mur berliński upadł, NRD zniknęła z mapy Europy, zaś w uroczej willi Ericha w Pankow mieści się przedszkole. Teraz na przerdzewiałym płocie wiszą kolorowe obrazki namalowane przez dzieci wielu narodowości. Zamiast wypielęgnowanych klombów mamy huśtawki, a po ponurych agentach Stasi czających się przy drzwiach nie pozostał nawet ślad. Każdy może wejść tutaj z ulicy i zobaczyć jak mieszkał Erich Honecker wraz z małżonką Margot.
Wille wokół Majakowskiring w Berlinie nadal należą do prywatnych właścicieli. Część z nich niewiele ma wspólnego z dawnymi „bonzami” reżimu. Na tej cichej zalesionej ulicy, przed Drugą Wojną Światową stało kilka eleganckich domów bogatych przemysłowców. Gdy pojawiła się tutaj Armia Czerwona, bogaczy wysiedlono, a ich miejsce zajęli różni moskiewscy generałowi i panowie z NKWD. Potem natomiast swą przystań znalazła tutaj socjalistyczna „arystokracja”.
Do śmierci mieszkał tu pierwszy prezydent NRD Wilhelm Pieck, przewodniczący Rady Państwa Walter Ulbricht, Erich Honecker, czy Egon Krenz. Panów i ich rodziny od reszty „chłopów i robotników” dzieliły wysokie płoty, zasieki i milicjanci. Co rusz wpadał do nich na herbatkę jakiś znany gość: Bolesław Bierut, Fidel Castro, czy Nikita Chruszczow. Pito wódeczkę w kryształowych kieliszkach, zagryzano ogóreczkami i plotkowano o zbrojeniach. W latach 60. dzielnica delikatnie podupadła. Pozostało tutaj kilku reżimowych ludzi kultury i mniej ważnych działaczy. Cała reszta aparatu partyjnego przeniosła się do zalesionej i odseparowanej od miasta dzielnicy Wandlitz.
Tam towarzystwo całkowicie oderwało się od rzeczywistości, a jak wiadomo, naród się na partii zemścił i w końcu obalił NRD. Natomiast wokół Majkowskiring zaczęto budować mniej lub bardziej udane nowe wille. Dom Ericha Honeckera zamieniono na przedszkole, a z rezydencji Egona Krenza wielkimi płatami odpada farba. Na swoim miejscu zostało za to Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk z bogatą i ogólnodostępną biblioteką.
W cieniu Elżbiety Krystyny
Zapewne nikomu z enerdowskich notabli nie chciałoby się mieszkać w tej oddalonej od centrum miasta dzielnicy, gdyby nie wytworne sąsiedztwo. Dzielnica rządowa graniczy bowiem z wielkim angielskim parkiem i pałacem Elżbiety Krystyny. Niewielka barokowa rezydencja powstała w 1740 roku na zamówienie Fryderyka Wielkiego. Król nigdy pałacu Schönhausen nie odwiedził. Swoją małżonkę odseparował od dworskiego życia, a wakacje spędzał sam w Poczdamie. Elżbieta Krystyna zaś otaczała się artystami i przyjaciółmi, przeżyła swego despotycznego małżonka i zmarła w 1797 roku .
Z jej czasów w pałacu ostały się tylko resztki tapet, trochę mebli, boazeria w Salonie Cedrowym, piękna sala rokokowa na pierwszym piętrze i imponujące drewniane schody lakierowane na biało. Niestety, Pałac nie miał szczęścia do właścicieli. Naziści go przebudowali w 1935 roku i zrobili wystawę „sztuki zdegenerowanej”. Rosjanie w 1945 roku umieścili przedszkole. Potem rezydował tutaj prezydent Wilhelm Pieck, który w swym gabinecie postawił ciężkie klubowe meble i biurko wielkie jak płyta lotniska. Z czarnego ebonitowego telefonu łączył się z Kremlem, czasami przyjmował też pionierów. Po jego śmierci w rokokowej sali zbierała się marionetkowa Rada Państwa.
W końcu nastały lata socjalistycznej świetności! Partia wymyśliła sobie, że pałac Elżbiety Krystyny można zamienić w elegancką siedzibę dla oficjalnych gości. Częściowo przebudowano go w stylu kiczowato-enerdowskim. Pojawiły się miękkie niebieskie wykładziny, kryształowe żyrandole, meble nawiązujące do rokoka, białe telefony i ukryte w boazerii mini-barki. W gościnnych apartamentach spał min. cesarz Iranu Reza Pahlawi, przywódca Kuby Fidel Castro, czy pierwszy sekretarz KPZR Michaił Gorbaczow. Zapewne na wszystkich piorunujące wrażenie zrobiła obszerna łazienka wyłożona... fioletowym kaflami z białymi fugami. Jak widać nawet w siermiężnej NRD zdarzały się takie stylistyczne szaleństwa.
Teraz na Majakowskiring i do samej rezydencji może wejść każdy. Wystarczy tylko wsiąść w tramwaj M1 i kupić bilet do Pałacu za 6euro. Przedtem warto zajrzeć na niewielką wystawę o historii tego miejsca. NRD miała istnieć setki lat, a upadla tak samo szybko jak wszystkie dyktatury.
Maciej Kucharski
Berlin