Blisko ludziNa stok i na basen – tak. Do szkoły – nie. Dzieci jeszcze muszą poczekać

Na stok i na basen – tak. Do szkoły – nie. Dzieci jeszcze muszą poczekać

Konferencja premiera dotycząca luzowania obostrzeń przyniosła dobre informacje. Choć nie tak dobre, na jakie większość rodziców liczyła. Otóż nasze dzieci od 12 lutego będą mogły wyjść na basen, do kina, teatru, spędzić czas na stoku. Ale do szkolnej ławki jeszcze nie wrócą. - Nie można wszystkiego otworzyć nagle, bezpieczniej jest to przeprowadzić stopniowo - mówi w rozmowie z WP Kobieta lekarka Lidia Stopyra.

Stoki będą otwarte
Stoki będą otwarte
Źródło zdjęć: © East News
Aleksandra Sokołowska

Wielu rodziców czekało na piątkową konferencję. Liczyli na dobre informacje, szczególnie że przecieki były obiecujące. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że obostrzenia będą luzowane powoli. Niebawem dzieci będą mogły spotykać się na basenie, otwartych boiskach i w kinach, bo na takie możliwości zgadza się rząd.

Od 12 lutego będą otwarte hotele i miejsca noclegowe (w 50 proc. miejsc), kina, teatry, filharmonie i opery (do 50 proc. miejsc). Wszystko w reżimie sanitarnym i bez możliwości konsumpcji pokarmu na widowni kinowej. Będziemy mieć też możliwość aktywności sportowej na świeżym powietrzu, ale siłownie pozostają zamknięte.

"Ważne jest zachowanie bezpiecznych zasad"

- To jest pierwszy krok do zmienienia obostrzeń. Proszę pamiętać, że ilość zakażeń w przestrzeni otwartej jest mniejsza niż w zamkniętych pomieszczeniach. Ważne jest zachowanie bezpiecznych zasad. Na stoku jeździmy w kominiarkach zasłaniających usta i nos i zachowujemy dystans w kolejkach do wyciągu, jeśli będziemy do tego podchodzić odpowiedzialnie, to jest to decyzja dobra – mówi w rozmowie z WP Kobieta Lidia Stopyra, specjalista pediatrii i chorób zakaźnych

- Czym innym jest otwarcie szkół, gdzie trudno reżim utrzymać, może będzie to kolejny etap. Teraz pozwalamy dzieciom iść w plener. Nie można wszystkiego otworzyć nagle, bezpieczniej jest to przeprowadzić stopniowo, ale celem powinno być i takie są rekomendacje ekspertów na świecie, aby szkoły otworzyć – mówi lekarka.

Można się zastanawiać teraz: szkoła nie, a na basen tak? – Chodziłam na basen we wrześniu i byłam pod wrażeniem, jak wszystko było doskonale zorganizowane: szatnie, liczba osób, organizacja przejść. Tak samo ograniczenia w kinach. Znamy zasady bezpieczeństwa i jeżeli będziemy je stosować odpowiedzialnie, nie powinno dojść do pogorszenia sytuacji epidemicznej - podkreśla Lidia Stopyra.

Wskazane będzie nauczanie hybrydowe

Lekarka zwraca też uwagę na fakt, że teraz mamy coraz więcej ozdrowieńców i zaszczepionych i to też ma pewne znaczenie w podejmowaniu decyzji o luzowaniu reżimu sanitarnego. - Wszystko jest kwestią, w jakim stopniu będziemy się stosować do obostrzeń. Przepisy są ważne, ale jeszcze ważniejsze jest to, jak ich przestrzegamy – mówi.

Lidia Stopyra uważa, że teraz musimy dążyć do tego, żeby dzieci poszły do szkół w formie zmiennej. - To trzeba uzgadniać z dyrektorami szkół. Tu musi być wspólna decyzja i wspólne określanie zasad. My lekarze-zakaźnicy, epidemiolodzy, wiemy, co jest bezpieczne, ale na temat, co da się wprowadzić w szkole, w praktyce mogą wypowiedzieć się ci, którzy na co dzień w szkole, a właściwie w różnych szkołach, pracują. Te dwie rzeczy trzeba połączyć. Prawdopodobnie wskazane będzie nauczanie hybrydowe, część zajęć online, część na miejscu – mówi.

Sugeruje też, żeby przesunąć przerwy, zorganizować je tak, żeby wszystkie dzieci nie przebywały razem. I zaznacza: tu też ważna jest odpowiedzialność. - Jeśli każdy to rozumie i szanuje te zasady, to można wiele zrobić - kończy.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (216)