Na święta zawsze znika z domu. "Powód od lat ten sam"
- Nienawidzę świąt, bo kojarzą mi się z awanturami. Spędzam ten czas zawsze poza domem - mówi Justyna, która w tym roku wyjeżdża do Włoch. Czy tradycyjne Boże Narodzenie odchodzi do lamusa? - Z badań wychodzi nam zupełnie coś innego - komentuje dla WP socjolożka Dorota Peretiatkowicz.
05.12.2024 | aktual.: 05.12.2024 20:42
Ubieranie choinki, przygotowywanie potraw wigilijnych, łamanie się opłatkiem i spotkania z bliskimi przy wspólnym stole - wiele osób nie wyobraża sobie, że mogłoby święta Bożego Narodzenia spędzić inaczej.
Tymczasem biura podróży od połowy listopada przeżywają oblężenie. - Wyjazdy na święta i sylwestra w tym roku cieszą się wyjątkowo dużym zainteresowaniem - mówi Marzena German, ekspertka rynku turystycznego z Wakacje.pl.
- Z pewnością znaczenie ma tu dogodny układ dni w kalendarzu, który pozwala wyjechać nawet na 17-dniowy wypoczynek. Ewidentnie widać zmiany w zwyczajach Polaków, którzy decydują się na wyjazdy już kilka razy w roku. Święta bardzo temu trendowi sprzyjają, szczególnie że w modzie są dziś podróże wielopokoleniowe, które zastępują dawanie prezentów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dodaje Karol Wiak z portalu nocowanie.pl, w Polsce wybieramy święta w Tatrach, Beskidach i Karkonoszach. - Choć w ostatnich latach z zimą bywa różnie, brak śniegu wcale nie zniechęca. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się też Kaszuby i Mazury, które oferują ciszę i spokój w zimowej scenerii. Są idealne dla osób szukających wytchnienia od miejskiego zgiełku - podkreśla.
O nic się nie martwić
Anna i Mirek na co dzień są mocno zapracowani - ona jest specjalistką w instytucji finansowej, on prowadzi firmę informatyczną. Oboje często się mijają, więc wakacje i końcówka roku są dla nich świętością. Zawsze biorą dorastających synów i wyjeżdżają za granicę. Zeszłoroczne święta spędzili na Dominikanie. - Po to się pracuje w pocie czoła, żeby w święta wyjechać i o nic się nie martwić. Cena nie gra roli. Lubimy też polskie góry, które oferują wiele atrakcji. Oczekujemy świąt bez niepotrzebnego stresu. Wystarczy, że mamy go już na co dzień.
Mam dość
- Nienawidzę świąt, bo kojarzą mi się z awanturami - opowiada Justyna. - Jak byłam dzieckiem, matka zawsze robiła nam piekło i w wigilię kłóciła się z ojcem. Obrażona siadała później do stołu i każdy tylko uważał, by jeszcze bardziej jej nie zdenerwować. Nie pamiętam rodzinnej atmosfery, a wręcz przeciwnie: nieuzasadnione pretensje, wpędzanie w poczucie winy albo krępującą ciszę. Po kolacji zamykaliśmy się z rodzeństwem w pokoju i wracaliśmy do swojego świata - to się działo zawsze w wigilię, dlatego dzisiaj Boże Narodzenie wolę przeczekać. Pakuję walizkę i jadę za granicę. Powód od lat jest zawsze ten sam: święta źle mi się kojarzą.
Magda zrezygnowała z uczestnictwa w świątecznych spędach, bo "wódka lała się tam strumieniami i każdy obgadywał każdego". Miała już dość pytań o ślub i dziecko, więc od trzech lat spędza święta wyłącznie z partnerem. Oglądają filmy na Netfliksie, gotują albo wyjeżdżają. Rok temu zaprosili do siebie znajomych.
- Mam już dość spełniania cudzych oczekiwań. Gdy trzy lata temu poinformowałam rodzinę, że nie przyjadę na święta, była masa pretensji. Usłyszałam, że jestem samolubna i myślę tylko o sobie. Od tego czasu widujemy się rzadko, bo rodzice uważają, że coś mi odwaliło. Święta zawsze były dla mnie czasem udawania i rozmów z osobami, z którymi nie czułam żadnej więzi. W tym roku jedziemy do Włoch.
Takich okazji w roku niewiele
Wielu nie wyobraża sobie jednak Bożego Narodzenia w egzotycznych krajach czy w hotelowej restauracji. Szymonowi święta spędzone w rodzinnym domu dają poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji.
- Czas, kiedy można spotkać się przy wspólnym stole, dobrze sobie życzyć i skosztować potraw, których normalnie nie jemy, jest dla mnie bezcenny. Takich okazji w roku jest niewiele - wspomina.
- Moi bliscy mieszkają w różnych zakątkach i na co dzień rzadko się widujemy. W Boże Narodzenie wszyscy się zjeżdżają, jest przedświąteczna krzątanina, obdarowywanie prezentami, jedzenie karpia i atmosfera nie do podrobienia. Możemy razem pokolędować i iść na pasterkę, co zdarza się tylko raz w roku. Wyjeżdżając, miałbym poczucie, że magia świąt gdzieś uleciała. Byłby to zwykły zimowy urlop w przestrzeniach hotelowych. Mimo że obsługa zapewne byłaby miła, trudno byłoby poczuć magię świąt - dodaje.
Tegoroczne Boże Narodzenie będzie dla Szymona ważne z jeszcze jednego powodu.
- W tym roku zmarła moja mama i są to pierwsze święta, które spędzimy bez niej. Organizacja po raz pierwszy spoczywa w pełni na mnie i na mojej siostrze. Z sentymentem wspominam czasy, kiedy byliśmy wszyscy razem i obdarowywaliśmy się drobiazgami. Z perspektywy czasu widzę, że były to wspaniałe święta, które nigdy już się nie powtórzą.
Postawa buntu przeciwko tradycji osłabła
Czy Polacy faktycznie zmieniają swoje podejście do świąt Bożego Narodzenia? Jak zauważa w rozmowie z WP socjolożka Dorota Peretiatkowicz, w badaniach tego nie widać.
- Jest część społeczeństwa z klasy dobrze zarabiającej i mieszkającej w dużych miastach, która w trochę inny sposób zaczęła podchodzić do świąt, ale generalnie nie zauważyłyśmy drastycznych zmian w podejściu do świąt. Wręcz przeciwnie, po pandemii wszyscy doceniliśmy tradycję i fakt, że możemy się spotkać przy jednym stole. Doceniliśmy też nasze babcie i mamy, którym nadal chce się przygotowywać święta. Postawa buntu przeciwko tradycji trochę osłabła i okazało się, że wcale nie jest ona taka zła - komentuje socjolożka.
Doceniają ją szczególnie młodzi ludzie, którzy są w trudnej sytuacji materialnej, pracują na śmieciówkach i odnajdują w tradycji poczucie bezpieczeństwa - również finansowego. Widzą, że mogą je zbudować w dużej mierze na starszych pokoleniach.
- Młodzi w pewnym stopniu wrócili na łono rodziny i pozytywniej patrzą na to, co robią ich rodzice. Wielu nadal z nimi mieszka ze względu na sytuację mieszkaniową i aspekt materialny. Coraz bardziej widzimy też w badaniach, że młodzi zaczynają się opiekować rodzicami, którzy przeszli na niskie emerytury i potrzebują wsparcia swoich dzieci.
Jak podkreśla socjolożka, jesteśmy coraz bardziej świadomym społeczeństwem i po pierwszym zachłyśnięciu się licznymi akcjami marketingowymi, zakupami i promocjami, zaczęliśmy stawiać na zdrowy rozsądek. - Szczególnie że mamy za sobą czas recesji. Ostatnie badania pokazały, że 2,5 mln ludzi w Polsce żyje w ubóstwie. Kierujemy się więc dużo bardziej rozumem, co nie znaczy, że nie polujemy na promocje, nie bierzemy udziału w Black Friday i staramy się kupować jak najtaniej.
Wyjazdy części społeczeństwa w okresie świątecznym socjolożka uważa za marginalne.
- Mówimy tutaj o kilku albo nawet kilkudziesięciu tysiącach wykupionych ofert, które na tle społeczeństwa liczącego 36 mln ludzi są nieznaczne. W socjologii i badaniu ilościowym takie liczby w żaden sposób nie zmieniają wyniku końcowego. Na wyjazdy decydują się ludzie, którzy chcą zerwać z pewnymi tradycjami i pokazać, że potrafią spędzić w nowoczesny sposób ten czas. Socjologicznie to znikome zjawisko. Media sporo piszą o zmianach w postrzeganiu Bożego Narodzenia, natomiast w badaniach tego nie widać.
Piotr Parzysz, dziennikarz Wirtualnej Polski