Świąteczne stylizacjeŚwięta spędziły bez rodziny. "Nie przyjęli tego dobrze"

Święta spędziły bez rodziny. "Nie przyjęli tego dobrze"

Święta kojarzą się z rodzinnym czasem, wypełnionym spokojem i pysznym jedzeniem. Ale są tacy, którzy wcale nie lubią krzątaniny, gwaru, wspólnego siedzenia przy jednym stole. Alicja i Monika mają zupełnie inne podejście do świąt Bożego Narodzenia niż nakazuje tradycja.

Święta tradycyjne czy zupełnie nie? Bohaterki tekstu opowiadają o swoich doświadczeniach
Święta tradycyjne czy zupełnie nie? Bohaterki tekstu opowiadają o swoich doświadczeniach
Źródło zdjęć: © Getty Images | Olga Yefimova

- Święta spędzam z dala od domu już od 4 latach. Co mnie do tego skłoniło? Mówiąc najkrócej: atmosfera w domu. Nie jestem blisko ani z rodzicami, ani z rodzeństwem. Święta spędzaliśmy wspólnie, bo tak nakazuje tradycja, ale zawsze był to czas pełen napięcia, kłótni i dyskomofrtu. Nigdy nie czułam się swobodnie przy jednym stole, nie potrafiłam otworzyć się na rozmowę i zwierzenia. Dla mnie to była męczarnia - mówi Alicja w rozmowie z WP Kobieta.

4 lata temu stwierdziła, że chce ten wolny czas spędzić po swojemu. Wyjechali z partnerem w góry, wynajęli domek i cieszyli się swoim towarzystwem. W dzień chodzili po pustych szlakach, cieszyli się naturą, skrzypiącym pod stopami śniegiem i sobą nawzajem. Wieczorami siadali pod kocem z grzańcem, pierogami albo innymi góralskimi specjałami.

- Rodzina nie przyjęła tego zbyt dobrze. Mama na początku się obraziła i powiedziała, że jestem samolubna. Potem dzwoniła, płakała, pytała, jak mogę jej to robić i co pomyślą ludzie. Gwoździem do trumny było, gdy usłyszałam: "W nosie masz rodzinę, najlepiej to już nigdy nie przyjeżdżaj na święta". I tak robię. Kontakt mamy sporadyczny, a my z partnerem wypracowaliśmy nową tradycję - mówi kobieta.

Slow life z rodziną

Monika z kolei chciała czas świąteczny wykorzystać jak najbardziej rodzinnie. Dwa lata temu zaproponowała rodzicom i teściom spędzenie świąt z dala od domu.

- Trochę musieliśmy ich z mężem ponamawiać, ale w końcu się ugięli. Miałam poczucie, że przed i po świętach jest straszna gonitwa. Że skupiamy się na sprzątaniu, gotowaniu, a nie na sobie. W trakcie Wigilii i tak ktoś chodzi, krząta się, zbiera talerze, na bieżąco ogarnia całość. Marzyłam, abyśmy w spokoju mogli się spotkać, bez zadęcia. Wynajęliśmy dom na Mazurach, zamówiliśmy pierogi z cateringu, barszcz zrobiliśmy sami. Choinka i dekoracje świąteczne były przygotowane przez właścicieli domku - podkreśla Monika.

Zaznacza też, że to najlepsza decyzja jaką podjęli i w tym roku również zamierzają wyjechać całą rodziną.

- Ten czas jest wspaniały i spokojny. Nikt się nie spieszy, bywało, że całe dnie siedzieliśmy w piżamach, graliśmy w planszówki, oglądaliśmy świąteczne filmy, spacerowaliśmy. Mogliśmy prawdziwie ze sobą porozmawiać. A teściowa i tak zrobiła swoją popisową szarlotkę - dodaje.

Monika zauważa, że spędzanie nieco mniej tradycyjnie świąt nie wpływa negatywnie na jej dzieci. Wręcz przeciwnie.

- Święta wcale nie muszą kojarzyć się z siedzeniem kilku godzin przy stole z dwunastoma potrawami. Chcemy z mężem pokazać dzieciom, że najważniejszy jest czas z rodziną - kwituje.

Rewolucja życiowa

Julia postanowiła spędzić samotnie zeszłe święta. Rozstała się z chłopakiem jesienią i potrzebowała czasu dla siebie. Poinformowała rodzinę, że nie pojawi się w rodzinnym domu na Boże Narodzenie.

- Moja decyzja wywołała poruszenie. Rodzice i rodzeństwo nie kryli oburzenia. Mówili, że nie szanuję tradycji i myślę tylko o sobie. Podkreślali, że i tak rzadko ich odwiedzam, a teraz jeszcze w święta będę na drugim końcu świata - opowiada.

Dziewczyna wyjechała na 3 tygodnie do Azji - tam spędziła święta i Sylwestra.

- Ten czas dobrze mi zrobił. Przeżyłam sporo przygód, nauczyłam się funkcjonować sama ze sobą, bez chłopaka. Zrozumiałam, że dla siebie samej powinnam być najważniejsza. Jednak w Wigilię i Boże Narodzenie brakowało mi rodziny. Czułam, że to ten czas w roku, kiedy powinnam być wśród bliskich - mówi.

Julia połączyła się wtedy z rodziną na Skype, finalnie zrozumieli jej decyzję, ale im też brakowało dziewczyny przy stole wigilijnym.

- To był wyjątkowy wyjazd, ale już wiem, że kolejnych świąt nie chcę spędzać sama w trybie slow life. Jednak lubię tę krzątaninę, kłotnie przy bigosie, otwieranie prezentów - nawet tych nieudanych. W tym roku zostaję w domu i gotuję barszcz - chwali się.

- Dla wielu osób święta są źródłem stresu spowodowanego zarówno przygotowaniami do nich, jak i późniejszymi spotkaniami rodzinnymi, których atmosfera często pozostawia sporo do życzenia. Dlatego niektórzy, zwłaszcza młodsi, wolą inny sposób spędzania Bożego Narodzenia, traktowanego po prostu jako czas wolny, którego zwykle im brakuje. Nie jest egoizmem dbanie o własne potrzeby, jednak pod warunkiem, że nie robimy tego kosztem drugiego człowieka. Samotne święta są zdecydowanie trudniejsze dla osób starszych, zwłaszcza tych, które na co dzień są pozbawione kontaktu ze swoimi bliskimi. Pamiętajmy o tym – radziła w rozmowie z WP Kobietą psycholożka Agata Pajączkowska.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (13)