Nauczycielka przedszkolna oblała 3-letnią Madzię wrzątkiem. Właśnie ruszył proces

Nauczycielka przedszkolna oblała 3‑letnią Madzię wrzątkiem. Właśnie ruszył proces

Nauczycielka przedszkolna oblała 3-letnią Madzię wrzątkiem. Właśnie ruszył proces
Źródło zdjęć: © PAP
06.11.2018 11:10, aktualizacja: 06.11.2018 12:04

O niespełna czteroletniej Madzi z Wrocławia, oblanej przez nauczycielkę wrzątkiem, pisały niemal wszystkie ogólnopolskie media. Choć do wypadku doszło w lutym 2017 roku, rodzice dziewczynki wciąż walczą o sprawiedliwość.

Do wypadku doszło w porze leżakowania. Przedszkole nie dysponuje przestrzenią na leżaki, więc nauczycielki i opiekunki przesuwały stoły w głównej sali, by zrobić miejsce dla śpiących dzieci. Jedna z nauczycielek, 46-letnia Małgorzata P., potknęła się o stół i oblała śpiącą Madzię gorącą wodą, którą niosła w kubku. Kobieta przechodziła do innego pomieszczenia, w którym trzymała herbatę. Po oblaniu wrzątkiem dziewczynka miała oparzenia na twarzy, szyi, ramionach i klatce piersiowej.

Teoretycznie tuż po wypadku nauczycielka udzieliła dziecku pierwszej pomocy – schłodziła oparzone miejsca zimną wodą. Nie wezwała jednak pogotowia, nie zmieniła zmoczonej wrzątkiem piżamy, co, zdaniem biegłych, tylko pogorszyło obrażenia. Dyrektorka przedszkola zadzowniła do mamy Madzi, by poinformować ją o wypadku. Dopiero wtedy wezwano karetkę, na wyraźną prośbę matki dziewczynki. Gdy kobieta przyjechała odebrać córkę, Madzia oglądała bajki. Nauczycielka i dyrektorka chciały w ten sposób odwórcić jej uwagę, by nie płakała.

Madzia trafiła do szpitala, w którym przeszła dwa przeszczepy skóry. Czeka ją długoletnia rehabilitacja. Jej rodzice są przekonani, że wypadek pozostawił nie tylko blizny na ciele, ale i w psychice. "Madzia zaczęła znowu siusiać w majtki, stała się bardzo bojaźliwa, sepleni, na widok lekarzy wpada w panikę. Ma też trudności w nawiązywaniu kontaktów"– podaje "Fakt".

Małgorzata P. stanęła przed sądem 5 listopada. Kobieta przyznaje się do winy, za nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi jej kara do trzech lat pozbawienia wolności. Choć oskarżona proponowała dobrowolne poddanie się karze, sędzia prowadząca sprawę uznała, że proces i tak się odbędzie, by wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Rodzice dziewczynki przekonują jednak, że to nie kara dla nauczycielki jest dla nich najważniejsza. Mają żal do pracowników przedszkola, że po wypadku nie zapewnili ich córce prawidłowej opieki.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (78)
Zobacz także