"Nazistowska babcia": Holocaust jest kłamstwem
89-letnia Niemka, która uciekła, nie chcąc odbywać kary więzienia za zaprzeczanie istnienia Holokaustu, została złapana i osadzona w niemieckim więzieniu.
09.05.2018 10:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie pierwszej już młodości Ursula Haverbeck miała 2 maja zgłosić się do więzienia, aby rozpocząć odbywanie swojego 2-letniego wyroku. Nie zgłosiła się jednak, a władze odkryły, że zniknęła ze swojego domu w Vlotho w środkowych Niemczech.
Prokuratura nakazała policji ją odnaleźć, a Międzynarodowy Komitet Oświęcimski wyraził nadzieję, że polowanie na zbiega będzie miało najwyższy priorytet.
Władze niemieckie oświadczyły niedługo później, że pani Haverbeck wróciła do domu, po czym została aresztowana i umieszczona w więzieniu.
W sierpniu 2017 r. nałożono na kobietę karę więzienia za wygłaszanie "kontrowersyjnych" opinii w skrajnie prawicowym niemieckim piśmie. Kobieta, pamiętająca przecież wojnę, twierdziła w nim bowiem, że Auschwitz było tylko obozem pracy, nie zaś miejscem, w którym hitlerowcy zabili ponad milion osób.
Tymczasem negowanie Holocaustu jest w Niemczech przestępstwem, za które grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
"Holocaust jest największym kłamstwem w historii"
Jej nieustanne zaprzeczanie Holocaustowi, który przecież pochłonął życie wielu milionów ludzi, skłoniło niemieckie media do nazwania jej "nazistowską babcią".
Oprócz oferowania wsparcia dla byłych strażników obozów koncentracyjnych SS, Haverbeck współtworzyła zakazane obecnie prawicowe "centrum edukacji". Robiła to ze swoim zmarłym mężem Wernerem Georg Haverbeckem, który był entuzjastycznym nazistą - członkiem partii przed i podczas II wojny światowej.
W listopadzie 2014 r. posunęła się nawet do złożenia skargi policyjnej przeciwko Centralnej Radzie Żydów w Niemczech, oskarżając ich o "prześladowanie niewinnych ludzi", a zatem właśnie tych, którzy zaprzeczali Holocaustowi.
Demonstrująca przed procesem byłego strażnika SS Oskara Groeninga, (księgowego Auschwitz), w kwietniu 2015 roku Haverbeck była widziana w telewizji. Oświadczyła wtedy, że "Holocaust jest największym i najbardziej trwałym kłamstwem w historii". Stwierdziła również, że uznawanie Auschwitz za obóz śmierci jest "tylko kwestią wiary".
W tej sprawie wypowiedział się publicznie sędzia Bjoern Joensson. Jego zdaniem "nie ma sensu przeprowadzanie debaty z kimś, kto nie może zaakceptować żadnych faktów", a społeczeństwo "nie musi przecież udowadniać, że ziemia jest okrągła".
"To godne ubolewania, że ta kobieta, która – biorąc pod uwagę jej wiek - jest nader aktywna, wykorzystuje swoją energię do rozprzestrzeniania bzdur, od których jeżą się włosy na głowie" – powiedział.
Skrajnie prawicowi poplecznicy Haverbeck licznie pojawiają się w sądzie, aby ją oklaskiwać. Na antysemickich stronach internetowych, na których użytkownicy poważnie sugerują, że Żydzi czczą szatana, Haverbeck jest czczona i hołubiona jako "odważna wojowniczka o prawdę i kulturę niemiecką".
Mimo ciążących na niej wyroków, kobieta nie zaprzestała wygłaszać swoich mądrości. Twierdziła m.in. ż Holocaust nigdy się nie wydarzył, a w Auschwitz nie było komór gazowych. W rezultacie sąd wydał jej sześciomiesięczny wyrok pozbawienia wolności w październiku 2017 r.
We wrześniu 2016 r. inny sąd skazał Haverbeck na osiem miesięcy więzienia za napisanie listu do burmistrza, w którym wyjaśniała, że "jest to widoczne gołym okiem", że Auschwitz nie było niczym innym, jak obozem pracy. Uczyniła to, gdy w sądzie w Detmold trwał proces byłego strażnika Auschwitz, Reinholda Hanninga, który został uznany współwinnym morderstwa 170 000 ludzi.
Haverbeck rozdawała także sędziom, prokuratorom i dziennikarzom broszury. Jej ulotki zaprzeczały Holokaustowi, głosząc, że "tylko prawda was wyzwoli". Ze względu na ten niechlubny wyczyn, jej wyrok został podniesiony do 14 miesięcy bezwzględnego więzienia.