"Nie miałam tyle siły, żeby zobaczyć jego twarz". Mama 4‑letniego Saszy w pierwszej rozmowie po śmierci synka
- Chcę, aby świat pamiętał o Saszy i pamiętał, kto mu to zrobił. To była Rosja. To był Putin. Nie wiem, jak strzelać z broni, ale mogę powiedzieć ludziom prawdę o tej strasznej wojnie - mówiła w rozmowie z "The Sun" Anna Jachno, mama 4-letniego Saszy, który zginął w wyniku rosyjskiego ataku w Ukrainie.
07.05.2022 | aktual.: 07.05.2022 12:52
4-letniego Saszy Zdanowicza szukał cały świat. Chłopiec w momencie rozpoczęcia wojny znajdował się razem z babcią ok. 50 km od Kijowa. Miejsce zostało szybko zajęte przez Rosjan. Aby przeżyć, wspólnie z babcią i sąsiadami uciekał jedyną możliwą drogą - wodną, łodzią. Sasza jako jedyny miał kamizelkę ratunkową. Niestety, mimo to, nie udało mu się przeżyć. Ciało chłopca zostało znalezione 26 dni po zaginięciu. Jego mama, Anna Jachno, udzieliła pierwszego wywiadu, w którym powiedziała: "Putin za to zapłaci".
Mama 4-latka z Ukrainy: Chcę, aby świat pamiętał o Saszy
- Cała śmierć, cały terror, który wydarzył się w Ukrainie, nie mogą zostać zapomniane. Chcę, aby świat pamiętał o Saszy i pamiętał, kto mu to zrobił. To była Rosja. To był Putin. Nie wiem, jak strzelać z broni, ale mogę powiedzieć ludziom prawdę o tej strasznej wojnie - mówiła Anna Jachno w rozmowie z "The Sun".
Kobieta po raz pierwszy opowiedziała o momencie, w którym dowiedziała się o śmierci synka. Przez 26 dni żyła nadzieją, że chłopiec żyje. Jego ciało odnaleziono 5 kwietnia.
- Wierzyłam, że znajdziemy Saszę żywego. Nie było mowy, żeby nie żył. Ale 5 kwietnia obudzono mnie o 8, bo zadzwonił telefon. Bałam się wczesnych telefonów. To był nasz przyjaciel z wioski, który powiedział: "Ania, ktoś znalazł ciało dziecka". Pojechał tam w 30 minut i przywiózł je do naszego domu. To był Sasza - ujawniła 25-letnia Anna Jachno.
"Nie miałam tyle siły, żeby zobaczyć jego twarz"
Anna Jachno wyznała w rozmowie z "The Sun", że rozpoznała swojego synka po dłoniach i drobnych paznokciach. Był pod kocem, który posłużył wówczas za prowizoryczny całun.
- Nie miałam tyle siły, żeby zobaczyć jego twarz. Widziałam tylko jego palce, jego paznokcie. I tak, zrozumiałam, że to był Saszeńka - powiedziała. Jak dodała, chciała zapamiętać go takiego, jakiego widziała go po raz ostatni - przed rozpoczęciem wojny.
- Wszyscy mówili mi: "To jest najmilsze dziecko na świecie. Najżyczliwsze". Kochał wszystkich. Kiedy się go pytało: "Kogo kochasz bardziej?", odpowiadał: "Kocham was wszystkich, bo jesteście moją rodziną".
"Mamusiu, nie martw się"
4 marca Sasza obchodził swoje 4. urodziny. Był nimi bardzo podekscytowany. Pięć dni później Anna Jachno rozmawiała z nim już po raz ostatni. Zadzwonił do niej i powiedział:
"Mamusiu, nie martw się. Pojadę do ciebie, jak przestaną strzelać".
O tym, w jaki sposób dokładnie zginął Sasza, Anna Jachno nigdy się nie dowie. Wszyscy, którzy byli z nim w trakcie ucieczki, nie żyją. Dziś mama 4-latka mówi tylko jedno: "Władimir Putin stanie za swoje zbrodnie przed Trybunałem w Hadze". A ona wtedy tam będzie.
Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!