Nie rób tego swoim włosom!
Rano myjesz włosy pierwszym lepszym szamponem kupionym w drogerii. Nie nakładasz odżywki, tylko od razu przystępujesz do rozczesywania okrągłą szczotką. Nakładasz piankę, suszysz gorącym powietrzem, modelujesz lokówką i na koniec obficie spryskujesz lakierem. Oczywiście zapominasz o śniadaniu, a w ciągu dnia zjadasz w pośpiechu hamburgera. Wieczorem mocno związujesz włosy w kucyka, używając gumek recepturek. Brawo, właśnie popełniłaś wszystkie możliwe grzechy przeciwko włosom. W czym dokładnie tkwi problem?
Rano myjesz włosy pierwszym lepszym szamponem kupionym w drogerii. Nie nakładasz odżywki, tylko od razu przystępujesz do rozczesywania okrągłą szczotką. Nakładasz piankę, suszysz gorącym powietrzem, modelujesz lokówką i na koniec obficie spryskujesz lakierem. Oczywiście zapominasz o śniadaniu, a w ciągu dnia zjadasz w pośpiechu hamburgera. Wieczorem mocno związujesz włosy w kucyka, używając gumek recepturek. Brawo, właśnie popełniłaś wszystkie możliwe grzechy przeciwko włosom. W czym dokładnie tkwi problem?
Lokówka, prostownica, suszarka...
Od dziecka marzyłaś, aby zamienić swoje loki na gładkie pasma? A może masz włosy proste jak drut i śnisz po nocach o kręconych sprężynkach? Dzięki odwiecznemu pragnieniu kobiet, aby mieć na głowie coś zupełnie odmiennego od tego, czym obdarzyła nas natura, akcesoria do stylizacji włosów sprzedają się świetnie: lokówki, prostownice, suszarki. Cena ich używania może być jednak wysoka: zbyt częste sięganie po te akcesoria może doprowadzić do widocznego wysuszenia i osłabienia włosów. Błyszczące i nawilżone pasma z dnia na dzień zamieniają się w przysłowiowe „siano”. Czy jedynym wyjściem jest odstawienie w kąt wszelkich gadżetów? Niekoniecznie.
W pielęgnacji i skóry, i włosów obowiązuje podstawowa zasada: umiar. Nie musimy wyrzucać do kosza prostownicy czy lokówki, trzeba jednak używać ich rozsądnie. Jednym słowem: nie za często i przy asyście preparatów termoochronnych. W przypadku suszarki pamiętajmy, aby nie trzymać jej zbyt blisko głowy i zwróćmy uwagę na temperaturę nawiewu, który powinien być letni w czasie suszenia i chłodny pod sam koniec zabiegu.
Radykalne odchudzanie
Wyobraźmy sobie włosy jako drzewa, które przymocowane są do skóry głowy za pomocą cebulek, czyli korzeni. Jeśli korzenie dostarczają odpowiednią ilość niezbędnych składników, drzewo jest zdrowe. Jeśli jednak brakuje odżywczych substancji, wysycha i obumiera. Dokładnie to samo dzieje się z włosami. Gdy po organizmie krąży zbyt mała ilość witamin i minerałów, a więc cebulki są niedożywione, bardzo szybko odbija się to na wyglądzie pasm. Na nic zdadzą się nawet najlepsze kosmetyki, jeśli nasza dieta jest źle skomponowana.
Wrogiem numer jeden włosów jest radykalne odchudzanie, zwłaszcza tzw. monodiety, opierające się na pojedynczym wybranym produkcie. W takim przypadku najłatwiej o niedobór składników pokarmowych. Nie wystarczy też, że zadbamy o to, aby w jadłospisie znalazły się warzywa i owoce. Pamiętajmy o tym, że konieczne dla zdrowia włosów żelazo w największych ilościach występuje w mięsie i w takiej formie jest najlepiej przyswajane. Jeśli nie planujemy wprowadzać zmian w diecie, postarajmy się przynajmniej systematycznie sięgać po suplementy.
Za dużo też niezdrowo
Zaraz po niewłaściwej diecie, drugim czynnikiem decydującym o wyglądzie włosów jest pielęgnacja, w której podstawowymi zabiegami są oczyszczanie oraz odżywianie. Jakie błędy można popełnić?
Podstawowym przewinieniem jest ignorowanie opisu składu preparatów. Coraz więcej mówi się o szkodliwym wpływie sulfatów – SLS i SLES, które znaleźć można niemal w każdym szamponie. Związki te są detergentami, sprawiającymi, że kosmetyk się pieni. Według specjalistów działają one drażniąco na skórę, mogą powodować uczulenia, podejrzewane są nawet o działanie toksyczne.
Lepiej unikać też silikonów, które osadzają się na powierzchni kosmyków, sprawiając, że stają się ciężkie i utrudniając wnikanie dobroczynnych substancji. Błędem jest także niewłaściwy dobór preparatów odżywiających pasma. Stosowanie balsamów bez spłukiwania przy tłustych włosach, wcieranie ich w skórę głowy, nakładanie zbyt dużej ilości – wszystko to sprawia, że fryzura szybciej się przetłuszcza i jest „oklapnięta”.
Pamiętajmy więc o studiowaniu składu używanych kosmetyków. Nieraz bardzo trudno trafić na szampon bez SLS i SLES, ale warto poszukać. Im szampon bardziej naturalny, tym lepiej. Natomiast sięgając po odżywkę, przeczytajmy zalecenia producenta co do sposobu stosowania. Większości z nich nie wmasowuje się w skórę głowy, lecz aplikuje na włosy w odległości kilku centymetrów od niej. W przypadku pasm ze skłonnością do łojotoku, kupujmy odżywki w sprayu lub lekkie balsamy do spłukiwania.
Zabójcze gumki recepturki i „ostre” szczotki
Kolejnym zagrożeniem dla kosmyków jest ich nadmierne zginanie, spinanie, łamanie, czyli mechaniczne uszkodzenia. Największym wrogiem są gumki recepturki, ze zdejmowaniem których łączy się zwykle śmierć kilku włosów. Niewskazane jest również zbyt mocne wiązanie pasm i naciąganie ich. Lepiej zapomnieć też o szczotkach z ostrymi zakończeniami, które mogą ranić skórę głowy oraz o rozczesywaniu wilgotnych włosów grzebieniem o gęsto rozmieszczonych zębach. Co zamiast gumek recepturek i drapiących skórę szczotek?
Największą uwagę do tego, czym rozczesujemy włosy, należy przykładać w przypadku pasm długich i półdługich. One najłatwiej ulegają splątywaniu. Do czesania wilgotnych włosów najlepiej nadaje się plastikowy lub drewniany grzebień z szeroko rozstawionymi zębami. Po okrągłą szczotkę do modelowania sięgajmy dopiero wtedy, gdy pasma są dokładnie rozczesane i lekko podsuszone. Zwróćmy uwagę na to, żeby szczotka wykonana była z włosia, a jeśli są to plastikowe wypustki, to powinny być odpowiednio elastyczne lub z zaokrąglonymi zakończeniami. Zamiast gumek recepturek używajmy miękkich frotek. Natomiast wsuwki, podobnie jak wypustki szczotki, powinny mieć okrągłe końcówki.
Nieustanne rozjaśnianie i agresywna stylizacja
Ogromne szkody wyrządzić może także nieumiejętna zmiana koloru włosów i stylizacja. Szczególnie niebezpieczne dla kondycji pasm jest częste rozjaśnianie, zwłaszcza gdy zabiegowi za każdym razem poddajemy kosmyki na całej długości. Zdrowie włosów może poważnie ucierpieć także wtedy, gdy pierwsze eksperymenty z farbowaniem przeprowadzanym we własnym domu, próbując dobrać kolor i środek metodą prób i błędów. Swoją cegiełkę do pogorszenia wyglądu fryzury dokłada „agresywna” stylizacja, czyli przesadzanie z ilością preparatów utrwalających i modelujących. Jak więc zapobiegać uszkodzeniom?
Jeśli planujemy po raz pierwszy zmienić kolor, koniecznie oddajmy się w ręce specjalisty. Nie bójmy się pytać, jakie środki są groźne dla włosów i czego unikać. Jeśli rozjaśniamy pasma, zastanówmy się, czy preparat musi być każdorazowo nakładany na całej ich długości. O wiele mniej zgubne jest rozjaśnianie samych odrostów. Na co dzień warto ograniczyć liczbę kosmetyków stylizujących, których używamy, pamiętając o ich dokładnym spłukaniu podczas mycia głowy. Przyjrzyjmy się też ich składowi: unikajmy preparatów z alkoholem, który wysusza włosy.
Małgorzata Przybyłowicz (map/mtr)