Nie wiedziała, że jest w ciąży. Aż do porodu!
33-letnia mieszkanka Stanów Zjednoczonych nieznośny ból pleców przypisała intensywnemu wysiłkowi fizycznemu. W niedzielę rano przez dwie godziny trenowała, przygotowując się do startu w półmaratonie. Kolejnego dnia, myśląc, że doznała poważnej kontuzji, wylądowała w szpitalu i… urodziła dziecko.
33-letnia mieszkanka Stanów Zjednoczonych nieznośny ból pleców przypisała intensywnemu wysiłkowi fizycznemu. W niedzielę rano przez dwie godziny trenowała, przygotowując się do startu w półmaratonie. Kolejnego dnia, myśląc, że doznała poważnej kontuzji, wylądowała w szpitalu i… urodziła dziecko.
O tym, że kobiety, nieświadome tego, że są w ciąży, nagle rodzą dzieci, słyszy się wcale nie tak rzadko. Przypadek Trish Staine z Duluth w stanie Minnesota wydaje się jednak szczególnie osobliwy głównie z dwóch powodów: nie jest otyła, a jej mąż wcześniej poddał się wazektomii (operacji przecięcia nasieniowodów).
Amerykanka twierdzi, że przez ostatnie kilka miesięcy nie przytyła i nie czuła żadnych ruchów płodu. – Mówiłam: „nie, nie, to jest niemożliwe” – żartowała na szpitalnym łóżku w środę. – Byłam przekonana, że nie będę już mieć dzieci.
Trish i jej mąż John są już rodzicami 11-letniego chłopca i 7-letniej dziewczynki. Mężczyzna ma ponadto trzech synów z pierwszego małżeństwa.
Kobieta w niedzielę biegała przez około dwie godziny, trenując do półmaratonu Garry’ego Bjorklunda, który ma się odbyć 22 czerwca. – Wieczorem zaczęły mnie boleć plecy – opowiada. – Wzięłam gorący prysznic i myślałam, że mi przejdzie.
Jednak w poniedziałek rano ból nadal jej towarzyszył i z każdą godziną się nasilał. Kobiecie przemknęło wtedy przez myśl, że być może wypadł jej dysk albo mocno nadwerężyła mięśnie i zaczęła się zastanawiać, czy nie jechać na izbę przyjęć. Lecz zamiast to zrobić, dziarsko wykonywała swoje obowiązki, trzymając się rutynowego planu dnia. Do południa kibicowała mężowi na meczu koszykówki, potem poszła zobaczyć szkolną sztukę, w której grała jej córka.
Kiedy wróciła do domu, stwierdziła, że jej plecom powinna ulżyć gorąca kąpiel. Rozmawiając z mężem przez telefon żaliła się, że ból staje się nie do wytrzymania. – Czułam się, jakbym umierała – wyznaje. – Nie wiedziałam, co się dzieje.
John wezwał pogotowie, które zabrało jego żonę do szpitala. Podczas badania na izbie przyjęć lekarz wykrył bicie serca płodu. Natychmiast przeniesiono ją na porodówkę i – jak mówi Trish – chwilę później, o 15:25 urodziła się ich córka. Ważyła 2900 gramów i miała 48 centymetrów.
Kobieta twierdzi, że jej mąż, który ma duże poczucie humoru, nadal nie może w to uwierzyć. – Ciągle jest w szoku – mówi. – A wszyscy się z nim droczą.
Córka Johna i Trish urodziła się około pięć tygodni przed terminem, ale jest zdrowa i państwo Staine mają nadzieję, że będą mogli ją zabrać do domu za kilka dni. Nazwali dziewczynkę Mira – w skrócie od „miracle”, bo jej narodziny rzeczywiście graniczą z cudem.
Tekst: Na podst. Telegraph.co.uk/Izabela O’Sullivan