Nigdy nie jest zbyt późno, by odnaleźć siebie. Czego możemy nauczyć się od tytułowej bohaterki spektaklu edukując Ritę?

Zahukana fryzjerka zapisuje się na lekcje do profesora literaturoznawstwa – tak zaczyna się kultowa sztuka Edukacja Rity Willy’ego Russella. Premiera najnowszej inscenizacji tego dzieła już 23 września na deskach Teatru 6.piętro. edukując Ritę to spektakl, w którym każdy widz odnajdzie cząstkę siebie. Czego uczy nas tytułowa bohaterka i jej wykładowca?

Nigdy nie jest zbyt późno, by odnaleźć siebie. Czego możemy nauczyć się od tytułowej bohaterki spektaklu edukując Ritę?
Źródło zdjęć: © materiały partnera
Agnieszka Małgorzata Adamska

05.09.2023 | aktual.: 05.09.2023 14:39

Edukacja Rity to dziś niekwestionowany klasyk wśród teatralnych komedii. Ta kultowa sztuka powstała ponad cztery dekady temu i mimo upływu czasu wciąż jest bardzo aktualna. Fakt, akcja toczy się w Liverpoolu lat 80., w czasach, kiedy pojęcie ról społecznych kobiet nieco odbiegało o współczesnej rzeczywistości. Jednak trzeba przyznać, że Russell zawarł w swoim dziele ponadczasową problematykę, która dotyczy pojęcia szczęścia w ogóle. Czym ono jest i czy warto stawiać na głowie cały swój uporządkowany świat, by je znaleźć? To oczywiście pytanie nie tylko do kobiet, choć wydawać by się mogło, że paniom znacznie trudniej zerwać z dotychczasowym życiem i zacząć je od nowa, całkowicie po swojemu. Ale skoro Rita odważyła się na ten krok, mimo licznych trudności, jak np. konserwatywne środowisko robotnicze czy też zaborczy mąż, to dlaczego współczesnym kobietom miałoby się nie udać?

Tekst Willy’ego Russella od lat inspiruje do tego, by podążać za głosem serca i realizować swoje pragnienia oraz ambicje. Sztuka od momentu powstania wystawiana jest na całym świecie. Doczekała się także świetnej adaptacji filmowej, w której w główne role wcielili się Julie Walters i Michael Caine. W Polsce mogliśmy ją oglądać m.in. na scenie warszawskiego Teatru Ateneum i Teatru 6.piętro, z Piotrem Fronczewskim wcielającym się w postać profesora Franka Bryanta i Małgorzatą Sochą w roli Rity. Od premiery spektaklu na deskach Teatru 6.piętro minęło 12 lat, a już niebawem miłośnicy tej sceny będą mogli zobaczyć go ponownie, w odświeżonej wersji i w nowej obsadzie.

Od fryzjerki do znawczyni literatury

Przypomnijmy fabułę tej wyjątkowej historii. Rita, a właściwie Suzanne White, dwudziestokilkuletnia fryzjerka z przedmieść Liverpoolu zapisuje się na lekcje literatury w ramach uniwersytetu otwartego. Motywacją do nauki jest dla niej chęć odnalezienia siebie i oderwania się od monotonii codziennego życia. Zajęcia z bohaterką ma prowadzić Frank White, doświadczony i lubiany przez studentów wykładowca, a także niespełniony poeta. Porzucone nadzieje o karierze pisarskiej oraz niepowodzenia w życiu prywatnym profesor znieczula alkoholem, przez co często pojawia się w pracy nietrzeźwy. Mężczyzna balansuje na cienkiej granicy, po przekroczeniu której jego doświadczenie akademickie i renoma, jaką się cieszy, może momentalnie legnąć w gruzach. Pojawienie się Rity, młodej, nieco nieokrzesanej trzpiotki, która w literaturze szuka szansy na lepsze, bardziej wartościowe życie, okazuje się dla White’a momentem przełomowym. Edukacja nowej adeptki z dzieł Czechowa, Szekspira i Blake’a staje się dla niego celem i źródłem szczerej radości – podobnie jak sama Rita, z którą Franka zaczyna łączyć szczególna więź. Pod wpływem tych spotkań ich losy przybierają bardzo zaskakujący bieg. Żeby tak się stało, oboje musieli zdobyć się na odwagę i postawić wszystko na jedną kartę. W praktyce to niełatwe, ale nie niemożliwe. Wiedzą o tym członkinie Fundacji Sieci Przedsiębiorczych Kobiet, które znalazły siłę i wytrwałość, by zawalczyć o swoją lepszą przyszłość.

Jak odważyć się na zmiany?

Małgorzata Warda przez wiele lat pracowała w korporacjach handlowych na wysokich stanowiskach menadżerskich. Z czasem jednak powtarzalność działań biznesowych zaczęła być monotonna.

– Był taki moment w moim życiu, że zastanawiałam się, czy moje życie już do końca tak będzie wyglądać, że ja ileś tam godzin dziennie zajmuję się tak naprawdę sprawami korporacji, bo tak to należy nazwać, że to są niekoniecznie moje sprawy, tylko bardziej sprawy innych ludzi, sprawy biznesowe sensu stricto. Dusiłam się w tym, bo nie było tam przestrzeni na to, co jeszcze wtedy było takie może nie do końca uświadomione, czyli miejsca na samorozwój, na zainteresowania, począwszy od sportu, a skończywszy na czymś bardziej rozwojowym intelektualnie. Byłam w trybie praca przez cały czas – wspomina Małgorzata Warda.

Na zdjęciu: Małgorzata Warda
Na zdjęciu: Małgorzata Warda© materiały partnera

Z codziennej rutyny wyrwał ją sport, a konkretnie bieganie. To właśnie podczas treningów biegowych miała czas na przemyślenie wielu aspektów związanych z życiem zawodowym i zrozumienie, że chce stworzyć coś swojego, na własnych warunkach.

– Zdecydowałam się prowadzić własny biznes. To mnie właśnie zaprowadziło do pracy w obszarze psychologii, do mentoringu, coachingu, do prowadzenia szkoleń z obszaru przywództwa i do wypełnienia luki na rynku w obszarze warsztatów liderskich łączących wiedzę z praktyką. Kiedy ja byłam młodą menedżerką, nie miałam wielu możliwości, aby korzystać z takich rozwiązań na rynku polskim – dodaje Małgorzata Warda.

Historia Patrycji Strzeleckiej zaczęła się bardzo podobnie, choć finalnie jej ścieżka zawodowa potoczyła się w zupełnie innym kierunku. Przez 10 lat pracowała w korporacjach. Do zmiany poniekąd zmusiła ją nagła utrata pracy i drugie dziecko.

– Postanowiłam rozwinąć własną firmę. Zrobiłam sobie taki najzwyklejszy w świecie brainstorming: OK, mam określone kompetencje, wykształcenie menedżerskie, znam kilka języków, pracowałam w dwóch bardzo dobrych organizacjach: amerykańskiej firmie telekomunikacyjnej i austriackim banku, więc jak najbardziej miałam dobre wzorce i doświadczenia. Miałam też precyzyjnie określoną wizję typu biznesu jaki mi odpowiada. Nie chciałam biegać za jednorazowymi zleceniami. Chciałam budować biznes, który się skaluje. I chciałam pracować dla międzynarodowych klientów, którzy są gotowi docenić "finansowo" wysoką jakość.

Na zdjęciu: Patrycja Strzelecka
Na zdjęciu: Patrycja Strzelecka© materiały partnera

Firmę, którą wtedy stworzyliśmy wspólnie z moim mężem, w ciągu 10 lat zeskalowaliśmy od zera do 200 pracowników. Zmian było więcej, bo później sprzedaliśmy ten biznes korporacji międzynarodowej, która powierzyła mi zarządzanie połączoną organizacją i przeprowadzenie pracowników przez okres zmiany. Po dwóch latach dostałam propozycję awansu, ale czułam jednak, że korporacyjne układy są dla mnie za ciasne. Tym razem sama podjęłam decyzję, że chcę wrócić do roli przedsiębiorcy i znów zyskać wolność działania. Zajęłam się nowymi pomysłami na fali gwałtownego rozwoju firm technologicznych. A biznes, którym obecnie współzarządzam, znów udało się zeskalować do ponad 200 pracowników – przyznaje Patrycja Strzelecka. 

Anna Zbyszewska-Hryniewicz także przez wiele lat pracowała w dużych, międzynarodowych firmach.

– Często śmieję się, że moja historia to jest taka trochę jak z książki. Robiłam karierę w korpo, byłam mamą dwóch synów, żoną i generalnie dbałam o wszystko, wszystkich, ale chyba o siebie w tym wszystkim najmniej. Byłam trochę jak taki robot, który skupia się na swojej liście rzeczy do zrobienia. Pamiętam, że w tamtym czasie miałam zazwyczaj bardzo dużo zadań. Na te codzienne wyzwania nałożyły się też dodatkowe problemy w postaci choroby mojego taty oraz niepełnosprawności mojego młodszego syna, który urodził się z różnymi dolegliwościami zdrowotnymi. To był taki moment, kiedy musiałam stawić czoła naprawdę dużym tematom, na które nie byłam przygotowana, bo nikt z nas tak naprawdę nie jest, ale wiedziałam, że muszę odnaleźć siebie w tym wszystkim.

Chyba wszyscy wiemy, że tryb przetrwania jest dobry na chwilę, ale na dłuższą metę odpowiedź jest jasna. Wiedziałam, że zmiana jest nieuchronna, choć tak naprawdę chyba wcale jej nie chciałam. Lubiłam swoją pracę, dobrze zarabiałam, czułam się bezpiecznie i jakoś nauczyłam się w tym wszystkim funkcjonować. Moja historia zmiany wyglądała tak, że w pewnej chwili życie wywróciło mi się do góry nogami. Syn urodził się z niepełnosprawnościami, mój tata umarł, a moja kariera w korpo, gdzie byłam top talentem – to wszystko to runęło jak domek z kart praktycznie w jednej chwili. Do tej pory nie do końca wiem, dlaczego tak się stało. I teraz wiem, że tak naprawdę to wszystko, co się wtedy wydarzyło, to był początek nowego rozdziału i zależało tylko ode mnie jaki on będzie.

Na zdjęciu: Anna Zbyszewska-Hryniewicz
Na zdjęciu: Anna Zbyszewska-Hryniewicz© materiały partnera

Zmiany są nieodzowną częścią naszego życia, są szansą na jego ulepszenie i wymagają odwagi. Ja sama widzę po sobie, jak bardzo się zmieniłam przez te 7 lat. Jestem innym człowiekiem, dokonuję innych wyborów i wiem, że to co dzieje się na zewnątrz jest odzwierciedleniem tego co mam w sobie. Nie mówię, że zmiany są łatwe, ale wydaje mi się, że bardzo ważne jest, żeby nie tkwić w przeszłości, nie mówić, że kiedyś było lepiej, żałować swoich decyzji i wyborów. Przeszłości nie zmienimy, natomiast jeżeli skupimy się na tym, co jest tu i teraz, zadamy sobie pytanie, kim jestem? – czy jestem tą ofiarą, której zawsze wszystko idzie pod górę, wiatr wieje w twarz, czy jestem dziewczyną, która tworzy swoje życie niezależnie od tego, ile ma lat, jaką ma historię i bagaż doświadczeń. Zacznij wierzyć w siebie, myśleć o sobie dobrze, układać w głowie pozytywne scenariusze, a twój świat zmieni się na lepsze, szybciej niż kiedykolwiek marzyłaś – przekonuje Anna Zbyszewska-Hryniewicz.

Rita znów edukuje się na scenie 6.piętra

Inspiracji do zmian warto szukać w teatrze, a nowy sezon w repertuarze Teatru 6.piętro z pewnością będzie dla widzów źródłem wielu cennych inspiracji. Już we wrześniu na deski tej sceny powróci wspomniana wcześniej Rita, choć w zupełnie nowej odsłonie. edukując Ritę, bo taki tytuł nosi nowa wersja kultowego spektaklu, to niezmiennie ta sama, uwielbiana przez widzów opowieść, w której główne role zagrają Maria Dębska i Mirosław Baka. Za reżyserię i opracowanie tekstu odpowiada Eugeniusz Korin, który na przestrzeni lat stworzył w Teatrze 6.piętro wiele scenicznych przebojów – niektóre z nich grane są po dziś dzień.

© materiały partnera

Czy spektakl edukując Ritę powtórzy sukces kultowych hitów sceny na 6. piętrze? Z całą pewnością tak, bo historię Rity widzowie znają i kochają od lat, a w głównych bohaterów wcielą się niekwestionowane gwiazdy teatru i kina. Na sztukę zapraszają też członkinie Sieci Przedsiębiorczych Kobiet, która jest patronem nadchodzącej premiery.

– Między Ritą a Frankiem jest relacja mentoringowa, to jest taka nietypowa nauka, ponieważ ona się uczy indywidualnie, a nie w grupie, a on jest dla niej takim właśnie guru, który ją stymuluje do zmian, choć ona sama ich chce. Dużo pracuję mentoringowo z kobietami, które potrzebują tej zmiany, bo czują, że już czegoś im brakuje. Trochę jak w przypadku Rity, mają poczucie, że się duszą, że utknęły, na przykład zawodowo, bo to nie zawsze jest kwestia tylko edukacji. Często ta zawodowa sfera jest powiązana, tak jak u Rity, z chęcią rozwoju osobistego, który ma pomóc im wyjść z tej szufladki, gdzie trafiły jako kobiety, jako matki, jako osoby, które mają takie przekonanie, że może nie powinny więcej, bo tu mają przecież tyle obowiązków i niech się skupią na tym, co tam już mają. Co ciekawe, w pewnym momencie relacja Rity i profesora przechodzi w mentoring odwrócony. Dzisiaj dużo mówi się dużo o tym zjawisku, czyli że starsi się uczą od młodszych, na przykład w takim codziennym życiu, jak obsługi internetu czy social mediów. Tutaj ma miejsce taka sytuacja, że de facto ona w pewnym sensie zaczyna go inspirować. To taka relacja mentoringowa, z której czerpią obie strony – wyjaśnia Małgorzata Warda.

Premiera spektaklu edukując Ritę już 23 września w Teatrze 6.piętro. Opis spektaklu i przejście do zakupu biletów znajdziecie tutaj.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie