Blisko ludzi"No, mój to by się nie zmieścił". Wykładowca poniżający studentki ukarany przez uczelnię

"No, mój to by się nie zmieścił". Wykładowca poniżający studentki ukarany przez uczelnię

"No, mój to by się nie zmieścił". Wykładowca poniżający studentki ukarany przez uczelnię
Źródło zdjęć: © 123RF
Lidia Pustelnik
05.09.2017 08:55, aktualizacja: 05.09.2017 11:06

– No, mój to by się nie zmieścił – z takimi słowami zwrócił się jesienią ubiegłego roku jeden z wykładowców Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach do ziewającej studentki. Za skandaliczne komentarze naukowiec wreszcie został ukarany.

Seksistowskie uwagi wykładowcy powtarzały się. Studentki słyszały, że "kobieta należy przez swoje nazwisko do ojca lub męża" albo opowieści o tym, że chętnie przyjmie do domu Syryjki, które będą mu sprzątać, gotować i z nim sypiać. W końcu kobiety zgłosiły sprawę, a latem tego roku zebrała się komisja dyscyplinarna. Jej rzecznik wnioskował o pozbawienie wykładowcy prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego przez kolejne dwa lata.

W sprawę zaangażowała się też feministka i aktywistka Kamila Kuryło, która napisała petycję do rektora Uniwersytetu, wnioskując o zawieszenie wykładowcy w trybie natychmiastowym.

Ostatecznie, komisja dyscyplinarna zadecydowała jednak inaczej. – Wykładowca otrzymał naganę i zakaz zajmowania funkcji kierowniczych w uczelniach na okres pięciu lat. Każda ze stron ma możliwość wniesienia odwołania od tego orzeczenia – powiedział "Wyborczej" rzecznik uczelni, Jacek Szymik-Kozaczko.

Z tej możliwości skorzystał już rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Śląskiego i w poniedziałek 4 września wniósł odwołanie od decyzji komisji. Argumentuje, że kara jest zbyt niska i podtrzymuje wniosek o pozbawienie wykładowcy prawa do prowadzenia zajęć ze studentami na dwa lata.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (83)
Zobacz także