Nocna prohibicja w Warszawie? "Mieszkańcy dziękują i są zadowoleni"

Warszawa planuje ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu. - Alkohol w późnych godzinach nie jest kupowany wyłącznie przez "panów spod Żabek". O piątej nad ranem "małpki" kupowały eleganckie panie jadące do pracy - mówi była pracownica sklepu monopolowego.

sklepCzy w Warszawie wprowadzą nocną prohibicję? - zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © East News, Reporter | Piotr Kamionka
Zuzanna Sierzputowska

80,78 proc. - "jestem za", 18,24 proc. - "jestem przeciw", 0,98 proc. - "trudno powiedzieć". Oto część wyników badania, w którym od 6 maja do 30 czerwca udział wzięło blisko 9 tys. mieszkańców Warszawy. Ankietowani zostali zapytani przez urząd miasta o to, czy są za tym, aby wprowadzić w stolicy ograniczenia w sprzedaży alkoholu w godzinach 22:00-06:00.

O nocnej prohibicji pisało m.in. stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, zauważając, że wielu mieszkańców miasta w późnych godzinach nocnych słyszy pijackie awantury, zaś rankiem obserwuje bałagan pozostawiony przez imprezowiczów. 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nocna prohibicja w polskich miastach. Sośnierz: dopuśćmy do użytku wszystkie narkotyki

Podobny zakaz od roku obowiązuje w Krakowie. Czy alkoholu sprzedaje się tam mniej? Zastępca prezydenta Krakowa Bogusław Kośmider w rozmowie z serwisem bankier.pl przyznał, że już po sześciu miesiącach nowych przepisów widać różnicę. W Krakowie spadła liczba interwencji straży miejskiej oraz policji w godzinach, w których obowiązują przepisy dotyczące ograniczeń w sprzedaży alkoholu. 

- Myślę, że to dobry pomysł, aby w Warszawie zacząć od takiego kroku. Oczywiście alkohol jest dla ludzi, ale dla tych, którzy potrafią z niego korzystać. A statystyki w Polsce pokazują, że wielu naszych rodaków nie ma tej umiejętności - mówi Wirtualnej Polsce Agata Czaja-Michaud, psycholożka i terapeutka uzależnień, prowadząca webinary z tematyki uzależnienia i współuzależnienia (Agataczaja.pl).

Zmieniła godziny otwarcia. Mieszkańcy od razu zauważyli różnicę

Ola jest właścicielką sklepu monopolowego w Warszawie. Stwierdza, że jest zwolenniczką ograniczenia sprzedaży alkoholu w nocy, ale raczej w dni powszednie. Jak opowiada, wcześniej sklep, którego obecnie jest właścicielką, był czynny 24/7. Kiedy godziny zostały przez nią zmienione, okoliczni mieszkańcy od razu zauważyli zmianę na lepsze.

- Noce piątek-sobota, sobota-niedziela powinny być normalnie sprzedażowe. Sama po przejęciu sklepu zmieniłam godziny otwarcia do 23. Mieszkańcy osiedla dziękują i są zadowoleni, bo kiedyś w okolicy było w nocy bardzo głośno: krzyki, muzyka. A tak osoby, które mają ten alkohol kupić, i tak zrobią zakup w większej ilości wcześniej. Przez co zapas wcześniej się im skończy i szybciej pójdą spać - komentuje.

Jak dodaje, mocno nietrzeźwi klienci zdarzają się rzadko, jednak często obsługuje osoby, które przychodzą na zakupy po alkoholu.

- Przez 1,5 miesiąca miałam tylko dwie sytuacje, gdy odmówiłam sprzedaży osobie nietrzeźwej. Większość zachowuje kulturę. Jednak nawet w dzień klienci zostawiają butelki, puszki pod sklepem. Kultura picia się nie zmieni. Zakaz skróci tylko koczowanie w tygodniu oraz poranne picie po pracy - stwierdza Ola.

"Ludzie stracą pracę"

Daria Sękowska mieszka w centrum Warszawy. Przyznaje, że nie wie, kto dokładnie brał udział w badaniach dotyczących proponowanej prohibicji. Sama dwukrotnie spotkała się ze zbieraniem podpisów za tym, aby w stolicy nie wprowadzać tej propozycji. Daria również nie jest za tym, aby obowiązywały takie przepisy.

- Uważam, że to nie jest najlepszy pomysł. Upadną sklepy nocne, a co za tym idzie, ludzie stracą pracę. Puby i restauracje nadal będą mogły sprzedawać alkohol, więc jego dostępność nie będzie problemem - tłumaczy.

Rozmówczyni Wirtualnej Polski sama pracowała w sklepie nocnym. Jej zdaniem taki zakaz wcale nie uspokoi sytuacji w stolicy. Nie rozwiąże problemów z zakłócającymi ciszę nocną mieszkańcami włóczącymi się po centrum.

- Ten, kto będzie chciał kupić alkohol i tak dopnie swojego. Alkohol w późnych godzinach nie jest kupowany wyłącznie przez "panów spod Żabek". O piątej nad ranem "małpki" kupowały eleganckie panie jadące do pracy - przyznaje.

"Ta 22:00 rzeczywiście może być niedogodna"

Zofia Ślazyk mieszka w Krakowie. Jest właścicielką sklepu z alkoholami. Tłumaczy, że w mieście nocna prohibicja obowiązuje od godziny 24. Przyznaje, że od czasu jej wprowadzenia, nie zauważyła żadnych konkretnych zmian. - Ludzie nie przychodzą w większej liczbie przed godziną 24, aby zrobić zapasy. Nie ma większego zainteresowania wcześniejszymi godzinami otwarcia - mówi.

Na wieść, że nocne ograniczenie sprzedaży alkoholu w Warszawie miałoby obowiązywać od 22, mówi, że wówczas pewnie będzie można zauważyć różnice w zachowaniu poszczególnych klientów. - Wieczorem dorośli wracają ze szkół, z pracy. Wtedy dopiero mają czas na zrobienie zakupów. Myślę, że ta 22 rzeczywiście może być niedogodna, bo Warszawa nie jest wsią, a tętniącym życiem miastem - dodaje.

Jako mieszkanka Krakowa nie jest przekonana, aby wprowadzony rok temu przepis zmienił życie nocne stolicy Małopolski. - Tam, gdzie są restauracje, knajpy, tam zawsze będzie coś się działo. Zakazu nie ma w żadnych lokalach gastronomicznych - mówi rozmówczyni Wirtualnej Polski.

Pierwszy krok ku większej świadomości?

Psycholożka i terapeutka uzależnień Agata Czaja-Michaud zauważa, że w Polsce mamy duży problem z kulturą picia alkoholu. Na propozycję nocnej prohibicji w Warszawie ekspertka reaguje pozytywnie, zauważając, że może to być pierwszy, dobry krok do tego, aby w przyszłości społeczeństwo podchodziło do spożywania napojów alkoholowych z większą świadomością.

- W Polsce obecnie jest więcej osób uzależnionych od alkoholu niż osób z depresją czy nerwicą. Skala problemu alkoholowego jest przerażająca. Żeby coś się zmieniło w mentalności ludzi, potrzebne są konkretne zarządzenia odgórne - tłumaczy ekspertka.

Jak dodaje, tak na przykład jest w krajach skandynawskich. Obecnie w tych państwach alkohol nie jest wyeksponowany w sklepach i nie w każdym jest dostępny. W Norwegii na przykład do restauracji, gdzie jest sprzedawany alkohol, nie można wejść z dziećmi.

- Myślę, że to dobry pomysł, aby w Warszawie zacząć od takiego kroku. Oczywiście alkohol jest dla ludzi, ale dla tych, którzy potrafią z niego korzystać. A statystyki w Polsce pokazują, że wielu naszych rodaków nie ma tej umiejętności. Po alkoholu rośnie wskaźnik agresji. Jeśli się przejdziemy dowolną ulicą w dużym mieście, co chwila mamy sklepy monopolowe, "alkohole 24", Żabki, gdzie nie brak promocji na alkohol. Napoje alkoholowe kupimy też na stacjach benzynowych - wspomina Agata Czaja-Michaud.

Psycholożka podkreśla, że samo wprowadzenie nocnej prohibicji w Warszawie nie jest lekiem na całe zło, ale być może zapoczątkuje przemiany.

- Może to pozytywnie wpłynie na stereotypowe zachowania typu "ze mną się nie napijesz?", "dlaczego nie pijesz?". To również powinno ulec zmianie w naszym podejściu dotyczącym kultury spożywania alkoholu. Jeśli prohibicja miałaby być takim pierwszym krokiem do większej świadomości, to ja jestem bardzo za - mówi.

Agata Czaja-Michaud podkreśla, że prohibicja nie jest wprowadzana po to, aby ograniczyć naszą wolność. Musimy jednak mieć świadomość, że alkohol jest trucizną. - Dostęp do sprzedaży powinien być kontrolowany przez państwo - kwituje.

Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
Posadź tę roślinę. Odporna na ślimaki i łatwa w uprawie
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
"Mówię stanowcze 'nie'". Architekt z programu Szelągowskiej grzmi
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Maść z apteki za 7 zł. Jak żelazko na zmarszczki
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Stanęła na ściance w sukni z rozcięciem. Flesz zrobił swoje
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Nowy trend w randkowaniu. Czym jest "shrekowanie"?
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Joanna Krupa zasiadła na kanapie "DDTVN". Tylko spójrzcie na jej stopy
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Kiedy po deszczu pojawią się grzyby? Tyle musisz odczekać
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Pokazał się z żoną na ściance. Zaliczył małą wpadkę
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Tak przyszła do "PnŚ". Na stopach najmodniejsze buty sezonu
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Róż na wojskowej uroczystości. Tak ubrała się żona Kosiniaka-Kamysza
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Przed śmiercią spotkała się z lekarką. Wiadomo, co jej powiedziała
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów
Nagminnie zalewają łazienki. Hotelarze na Podhalu wieszają ostrzeżenia dla turystów