Nosowska tłumaczy się fanom i publikuje zdjęcie bez makijażu. O co poszło?
Tak brzmi jeden z komentarzy pod zdjęciem z sesji zdjęciowej Katarzyny Nosowskiej i Agaty Kuleszy dla „Zwierciadła”. Artystki i wieloletnie przyjaciółki opowiedziały o swojej relacji i dzieciństwie, ale fani wokalistki skupili się tylko na tym, jak obie panie prezentują się na okładce.
- Dobrze, że je podpisali, bo panie, które szanuję i uwielbiam, są tak wyedytowane, że ciężko je rozpoznać – pisze jedna z użytkowniczek. Z kolei inna komentuje: „nie poznałam ani pani Kasi, ani pani Agaty – mistrz Photoshopa niestety zepsuł całe dobre wrażenie. Obie panie są piękne, nie potrzebują, żeby na siłę robić z nich 16-latki”.
Bez makijażu
Nosowska, która unika odpowiadania na takie komentarze, tym razem zrobiła wyjątek. I zrobiła to z klasą. Na swoim profilu na Facebooku opublikowała swoje zdjęcie, na którym nie ma ani grama makijażu i napisała:
„Dziewczyny i Chłopaki! Z pewnym smutkiem odnotowuję, że okładka „Zwierciadła”, zamiast umilić Wam grudzień, zdenerwowała. Dajcie się namówić do przeczytania rozmowy i felietonu, w którym opisuję mój stosunek do zdjęć i własnej facjaty. Tymczasem, powodowana czystą sympatią, ofiarowuję Wam fotkę sprzed chwili, własnoręcznie wykonaną, bez filtrów, bez podkładu, oświetlona energooszczędną żarówką. No wiadomo, że inaczej. Uściski!”.
Zdecydowanie zgadzamy się z tym, że rozmowa opublikowana w „Zwierciadła” jest o wiele ciekawsza, niż komentowanie rzekomo wygładzonych zmarszczek wokalistki.
Kumpelki z podwórka
Ich ojcowie razem pracowali, chodziły razem do podstawówki, blisko siebie mieszkały. Takich przyjaźni można szukać w show-biznesie jak igły w stogu siana. – Dyski naszych pamięci nie zarejestrowały pierwszego spotkania, znamy je z relacji rodziców. Miałyśmy po trzy lata, jak się poznałyśmy na statku. Ojcowie byli marynarzami – opowiada Kulesza. Jej mama, gdy zobaczyła małą Nosowską, miała od razu powiedzieć: „Heniuta, zobacz, to będą artystki”. I tak się stało. Kulesza wybrała dla siebie karierę aktorki, Nosowska zaczęła zawodowo śpiewać. Przeszły długą drogę, zanim osiągnęły sukces.
Ekscentryczka i prymuska
Nosowska miała 16 lat, kiedy rozpoczęła przygodę z muzyką. Tak to wspomina: „na ochotniczym hufcu pracy w NRD poznałam chłopaka, który nie dość, że wprawił w łopot moje młodzieńcze serce, to jeszcze grał na gitarze w punkowym zespole. To było absolutnie fascynujące. Zaprosił mnie po powrocie na próbę i tam po raz pierwszy przełamałam nieśmiałość i coś wykrzyczałam do mikrofonu. Okazało się, że świetnie krzyczę, inaczej niż Beata z Bajmu czy Kora”. Wkrótce powstał HEY, powoli zdobywali popularność, ale o sukcesie finansowym nie było jeszcze mowy.
Kulesza: „lata 90., eksplozja popularności Heya, a wy przychodziliście całym zespołem do mnie i Gośki Kożuchowskiej, z którą mieszkałam, wykąpać się, bo nie mieliście ciepłej wody w Izabelinie. Dziwne czasy. Dla mnie również. Przestałam być taranem, nie potrafiłam o siebie zadbać, przestraszyłam się, schowałam. Musiałam poczekać i zawsze będę miała w pamięci, jak to jest, kiedy nie dzwoni telefon, na który się czeka. Wiem, że to, co mam teraz, może być chwilą”.
Kobiety sukcesu
Obie należą do tych Polek, które mimo ogromnego sukcesu, jaki odniosły, twardo stąpają po ziemi. Nosowska od 1993 roku otrzymała całą masę wyróżnień – wśród nich 16 Fryderyków. Kulesza też była wielokrotnie nagradzana. Ostatnio jej pracę dostrzeżono w świecie – mowa o ostatniej gali rozdania Oscarów. Czy jest jeszcze coś, czego tak utalentowane kobiety jeszcze by od życia chciały? Wokalistka HEY podsumowuje to w swoim stylu: „bardzo bym chciała, żebyśmy były wiecznymi dziewczynkami… Gdybym miała pójść na barykady, to po to, by zwrócić należne i niezbywalne prawo osób starszych do bycia pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Żeby nie odmawiano im prawa do głośnego śmiechu, wygłupiania się i żeby kobiety mogły się ubierać tak, jak chcą, w dowolnym wieku. Ja będę nosiła dresy albo bluzę z kapturem, a nawet koszulki z nazwami zespołów, kiedy będę miała osiem dych – jeśli dożyję”.