Nowa miłość mamy załamała Ewelinę. "Nienawidziłam Krzyśka z całego serca"
- Zachwycała się nim niczym nastolatka, która przeżywa pierwszą miłość - mówi 20-latka, która jeszcze kilka lat temu potrafiła uszkodzić samochód partnera matki, tylko po to, aby zrobić mu na złość. Zazdrość o nową miłość rodzica może mieć opłakane skutki.
Ojciec Eweliny porzucił rodzinę, gdy dziewczyna miała 8 lat. Aż do drugiej klasy gimnazjum nastolatkę wychowywała wyłącznie matka Renata, która przekładała szczęście i edukację dziecka ponad swoje własne potrzeby. – Ona interesowała się mną, a ja nią. Miałyśmy swój świat. Przyzwyczaiłam się do naszego życia we dwójkę. Mama była nie tylko moją opiekunką, ale też i przyjaciółką – mówi Ewelina w rozmowie z WP Kobieta.
Ponad pięć lat temu Renata poznała 50-letniego Krzysztofa. Mężczyzna jest przedstawicielem handlowym i zaczął współpracować z salonem fryzjerskim, w którym pracowała kobieta. – Nie wiem dokładnie jak wyglądały początki ich romansu, ale doskonale pamiętam dzień, w którym mama wzięła mnie na rozmowę i oznajmiła, że jest w związku – wspomina dziś 20-latka
Renata z nieukrywaną radością i entuzjazmem opowiedziała córce, kim jest jej ukochany. – Zachwycała się nim niczym nastolatka, która przeżywa pierwszą miłość. Byłam na nią wściekła, że nawet nie raczyła zapytać mnie o zdanie, tylko postawiła przed faktem dokonanym – uważa Ewelina.
Zanim u zaskoczonej nastolatki opadły pierwsze emocje, Krzysztof pojawił się na niedzielnym obiedzie. – Stanął w drzwiach z głupim uśmiechem na twarzy i lalką Barbie dla mnie. Miałam wtedy około 15 lat i już dawno nie bawiłam się zabawkami – wspomina Ewelina, która nie omieszkała wyśmiać prezentu od ukochanego swojej mamy.
Wspólny posiłek był dla dziewczyny czymś tak nienaturalnym, że gdy tylko Krzysztof zamknął drzwi, ona rozpłakała się i zaczęła błagać mamę, żeby zakończyła związek. Renata zawzięcie broniła swojego partnera i rozmowa szybko przerodziła się w głośną awanturę, po której nastąpiły ciche dni – Nie odzywałam się do niej, bo byłam tak bardzo wściekła, a ona zamiast mnie przepraszać, zaczęła coraz częściej zapraszać faceta do naszego domu – mówi Ewelina.
Po dwóch miesiącach Krzysztof zaczął spędzać co drugi dzień w mieszkaniu Renaty. - Czułam się jakby ktoś ukradł mi mamę i dom. Nienawidziłam Krzyśka z całego serca – przyznaje dziewczyna, która w akcie złości połączonej z desperacją zaczęła uprzykrzać życie mężczyzny.
- Najpierw robiłam takie klasyczne złośliwości, jak dosypywanie soli do herbaty czy dziurawienie skarpetek, ale szybko zorientowałam się, że to prymitywne zagrywki, które jedynie mnie ośmieszają –przyznaje Ewelina. – Dopiero, gdy porysowałam mu śrubokrętem służbowy samochód, to był wkurzony i poddenerwowany – dopowiada.
Mieszkanie Renaty znajdowało się w bloku na jednym z niestrzeżonych krakowskich osiedli, gdzie notorycznie kręciło się sporo osób wzbudzających niepokój mieszkańców, dlatego Krzysztofowi nawet przez myśl nie przeszło, że sprawczynią była córka Renaty. – Uszło mi na sucho, no to dokuczałam mu dalej – mówi Ewelina.
Zanim nastolatka pogodziła się z obecnością Krzysztofa w domu i sercu jej mamy, mężczyzna kilkukrotnie "zgubił" służbowe faktury i kluczyki do samochodu oraz każdego dnia był wystawiany na próby cierpliwości związane z pyskówkami i humorzastym zachowaniem Eweliny. – Teraz z perspektywy czasu myślę, że szybko zorientował się, kto uprzykrzał mu życie, dlatego tym bardziej podziwiam go za wytrwałość i stalowe nerwy – mówi 20-latka.
Zbyt gruby mur
W podobnej sytuacji, tylko po drugiej stronie barykady, był Łukasz. 35-latek związał się z wdową posiadającą dwójkę dzieci w wieku 6 i 10 lat. Pomimo miłości, którą obdarzył kobietę oraz szczerych chęci zaprzyjaźnienia się z chłopcami, po niecałym roku postanowił zakończyć związek. – Miałem wrażenie, że dzieciaki były uprzedzone wobec mnie. Postawiły między nami tak gruby mur, przez który nie potrafiłem się przebić – mówi Łukasz w rozmowie z WP Kobieta.
Chłopcy nie tylko nie chcieli bawić się z Łukaszem czy wychodzić na spacery, ale nawet przeszkadzał im widok mamy trzymającej się za rękę z nowym partnerem. – Młodszy potrafił podbiec i ugryźć Justynę, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę. Zdarzało się, że zaczynali płakać albo krzyczeć, aby w ten sposób wymusić na matce wyproszenie mnie z domu – mówi Łukasz. – Nie da się zbudować poważnego związku w takich warunkach. Przebywanie w ich towarzystwie było bardziej męczące niż osiem godzin fizycznej pracy – dopowiada.
Zapoznanie na neutralnym gruncie
Zdaniem psychologa dziecięcego Weroniki Dzierżawy-Nalewajskiej rodzic, który postanowił rozpocząć kolejny związek powinien ostrożnie wprowadzić nowego partnera w swoje życie rodzinne. – Nie można z dnia na dzień przyprowadzić do domu obcą osobę i przedstawić ją jako naszą miłość. To może być dla dziecka zbyt dużą zmianą – mówi ekspert w rozmowie z WP Kobieta. – Lepiej zacząć od zapoznania na neutralnym gruncie i uświadamiania dziecka, jak ważna jest dla nas ta nowa osoba – dodaje.
Psycholog jednocześnie podkreśla, że decyzja dotycząca nowej relacji powinna być podejmowana z szacunkiem do zdania i uczuć dzieci. Równocześnie pamiętajmy, że to nie dzieci decydują, czy mama bądź tata powinni wchodzić w relację z nową osobą. - Nie musimy pytać ich o zgodę na ten związek natomiast brać pod uwagę to, w jaki sposób one same chcą (i czy w ogóle) tworzyć relację z nowym partnerem rodzica. Dzieciom potrzebna jest świadomość, że obecność nowego partnera nie sprawi, że zostaną odsunięte na boczny plan – tłumaczy Weronika Dzierżawa-Nalewajska.
Osoby, które postanowiły związać się z kimś, kto posiada potomstwo z poprzedniego związku, powinny pamiętać, że trudne emocje u dziecka (złość, zazdrość, strach) są adekwatną do sytuacji reakcją. - Należy podążać za dzieckiem. Obserwować jego reakcje. Nie narzucać się przesadnie, ale próbować wychodzić z inicjatywą kontaktu a tempo dostosowywać do dziecka. Warto podpytać rodzica lub samo dziecko np. o to, w jaki sposób lubią spędzać czas, w co chętnie się bawią i starać się w ten sposób zdobyć ich przychylność oraz sympatię – zaznacza psycholog.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl