Nowy Jork, seksowny Armani i dwa butiki
Tegoroczny nowojorski tydzień mody odbył sie w szczególnym momencie, gdy cały świat czcił pamięć ofiar 11 września. Dziesięć lat temu New York Fashion Week został przerwany w najbardziej brutalny sposób, sprawiając, że wiele osób z branży stwierdziło, że moda nie jest czymś istotnym w tak trudnych czasach.
Tegoroczny nowojorski tydzień mody odbył sie w szczególnym momencie, gdy cały świat czcił pamięć ofiar 11 września. Dziesięć lat temu New York Fashion Week został przerwany w najbardziej brutalny sposób, sprawiając, że wiele osób z branży stwierdziło, że moda nie jest czymś istotnym w tak trudnych czasach. W tym roku projektanci pokazali w Nowym Jorku, że styl miasta nie przemija, a promowanie piękna to najlepszy sposób na powrót do normalności.
W tym roku, jakby na przekór cieniowi, który kładł się na tragicznej rocznicy, projektanci, którzy przedstawili swoje kolekcje na nowojorskich pokazach, zaproponowali feerię kolorów, radosną paletę barw i barwne połączenia, które zachwyciły publiczność. Najwięcej braw zebrała świeżo upieczona mama Victoria Beckham, która zaprezentowała serię pięknych sukien, niezwykle kobiecych i bardzo glamour.
Długie brawa towarzyszyły pokazowi Jasona Wu. Ulubiony projektant prezydentowej Michele Obama, pokazał jak łączyć pop-art z kobiecą klasyką i ulubionymi kolorami mieszkanek Manhattanu: szarością, bielą i czernią. Limonkowe, cytrynowe i bladoróżowe dodatki doskonale uzupełniały monochromatyczne propozycje od Wu. Alexander Wang zaproponował na przyszłoroczną wiosnę szaleństwo jasnych barw, a Prabal Gurung pokazał, że fiolet, biel i czerń to jedne z najpiękniejszych połączeń kolorystycznych.
Christian Louboutin w międzyczasie sądzenia się o czerwoną podeszwę, otworzył w Paryżu butik z butami dla panów. Według Women's Wear Daily, francuski projektant sprzedaje tam obuwie za tysiące dolarów, ale tenisówki można kupić już za 993 (bogatsza wersja upstrzona kryształkami kosztuje już około 2300 dolarów). W nowym butiku przy Rue Jean-Jacques Rousseau, oprócz zaopatrzenia się w obuwie, panowie będą mogli wkrótce wykonać na zapleczu tatuaż. Jeśli Christian Louboutin zainstaluje w swoim butiku darmowy barek, palarnię cygar, kilka stanowisk z grami Playstation oraz minigolf – prawdopodobnie stworzy najbardziej oblegane modowe miejsce w Paryżu.
POLECAMY:
Giorgio Armani lubi pięknych ludzi promujących jego produkty. W ubiegłym sezonie z seksownych zdjęć promocyjnych zerkał tenisista Rafael Nadal, później przyszła pora na boginię seksu, Megan Fox, a teraz dżinsy od Armaniego promuje piosenkarka z Bardadosu, Rihanna. O kampaniach mediolańskiego projektanta można zawsze mówić to samo – seksowne, lekko drapieżne, zmysłowe i skonstruowane tak, że na moment zwykli ludzie przypominają sobie o konieczności kupienia karnetu na siłownię.
Nicoli Formichetti to projektant, który zaistniał szerzej w świadomości społecznej, jako zaufany współpracownik i nadworny designer Lady Gagi. Kiedy Nicola okrzepł w branży, zaczęto mówić o nim jako o utalentowanym projektancie o dość niekonwencjonalnych poglądach i ostrym języku. Formichetti, jak jego przyjaciółka, lubi od czasu do czasu szokować i dlatego założył własny pop-up concept store na Broadwayu (57 Walker St.). Idea pop–up koncept store’ów (inaczej guerrilla shopów) jest prosta: są to miejsca z niekonwencjonalnymi produktami, które pojawiają się i znikają na modowej mapie miasta.
Złośliwi twierdzą, że w swym sklepiku z niecodziennymi rzeczami Nicola umieścił wszystko to, czego nie mógł sprzedać lub czego chciał się pozbyć. Ot, po prostu posprzątał pracownię, butiki, strych i piwnicę. Jest tam trochę antykwarycznych kolekcji Versace, boty jak od Ziggy Stardusta, trochę nowej kolekcji Nicoli dla Thierry'ego Muglera, jego projekty dla Haus of GaGa, rzeczy japońskiej marki Uniqlo i sporo zwariowanej biżuterii. Butik będzie działał do 21 września: kto zdąży kupić sobie pamiątkę od Nicoli Formichettiego ten będzie mógł mówić o sporym farcie.