Blisko ludziNowy "tata"

Nowy "tata"

Moja córeczka ma prawie 5 lat. Nigdy nie widziała wzoru rodziny - od 3 lat jestem w separacji. Od roku jestem z innym mężczyzną, który dał nam poczucie bezpieczeństwa i miłość.

Nowy "tata"

01.07.2008 | aktual.: 02.07.2008 15:45

Moja córeczka ma prawie 5 lat. Nigdy nie widziała wzoru rodziny - od 3 lat jestem w separacji, aktualnie w trakcie rozwodu. Córka nie toleruje swojego ojca. Często ma napady agresji, histerii. Z ojcem nie chce zostawać sama, jedynie w mojej obecności jest w stanie "poświęcić" mu chwilę. Od roku jestem z innym mężczyzną, który dał nam poczucie bezpieczeństwa i miłość, jakiej nie znałyśmy. Moją córeczkę traktuje jak swoją własną. Niestety pracuje za granicą i jest gościem w domu. Nie chcę sprawiać bólu mojej córeczce. Czy takie znikanie i pojawianie "nowego taty" ma wpływ na jej chwiejne nastroje? A może raczej zobojętniałe podejście biologicznego ojca? Jak jej pomóc opanować agresję i brak zaufania? Co robić w krytycznych sytuacjach krzyku i płaczu?

Przede wszystkim nie wiem, czy jest to jedyny powód histerii i zmiennych nastrojów małej? Nie wiem też dlaczego, nie chce widywać się z ojcem? Nie wiem, co sprawiło, ze kontakty z tatą są tak trudne? Niewiele wiem z Pani listu o relacjach w rodzinie i o tym, co doprowadziło do rozwodu, a co było już po nim. Pisze Pani „nowy tata” o partnerze. Pani partner nigdy nie będzie dla małej tatą. Ona ma tatę i to tylko jednego. Zniechęcam do nazywania „tatą” partnera, którego Pani kocha i akceptuje czy wręcz kocha Pani córeczka. Proszę pomyśleć, czy nie można poprawić relacji z biologicznym ojcem, czy jest szansa na „normalne’ kontakty córki z tatą, a dopiero potem o tym, jak układać nowe relacje z Pani nowym partnerem. Pani córka przeżyła już spore zamieszanie i teraz warto zadbać o to, by w jej życiu pojawił się spokój. Jak to zrobić? Niestety, tylko pani może znaleźć sposób na zagwarantowanie córce stabilnej sytuacji, z poustawianym życiem, kontaktami ze wszystkimi członkami tej rodziny i stabilizacją na dłużej.

Komentarze (0)