Blisko ludziO co walczą polscy mężczyźni? Wśród odpowiedzi: prawo do opieki nad dziećmi, dostęp do badań, zrównanie wieku emerytalnego

O co walczą polscy mężczyźni? Wśród odpowiedzi: prawo do opieki nad dziećmi, dostęp do badań, zrównanie wieku emerytalnego

Zapytałyśmy polskich mężczyzn, czy czują się dyskryminowani
Zapytałyśmy polskich mężczyzn, czy czują się dyskryminowani
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Katarzyna Pawlicka
10.03.2021 16:43

Jako Redakcja WP Kobieta każdego dnia piszemy o wyzwaniach, jakim muszą sprostać kobiety. Wspieramy je w walce o niezależność finansową, zdrowie (także psychiczne) i zachęcamy do samorozwoju. Dziś, z okazji Dnia Mężczyzny, postanowiłyśmy oddać głos panom. Z czym muszą się mierzyć i w jakich obszarach czują się dyskryminowani?

Stowarzyszeń pomagających mężczyznom walczyć o równouprawnienie powstało w Polsce całkiem sporo. Innowacyjnym pomysłem jest Mapa Dyskryminacji stworzona przez Fundację "W słusznej sprawie", która dopiero zadebiutowała w sieci. Jej twórcy zachęcają do zgłaszania wszelkich przejawów dyskryminacji: przede wszystkim mężczyzn, ale też kobiet oraz dzieci.

Pierwszym zamieszczonym na stronie przykładem jest treść ogłoszenia opublikowanego na stronach Wydziału Matematyki, Fizyki i Informatyki Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, w którym czytamy:

"Do projektu w pierwszej kolejności zakwalifikowane zostaną osoby, które otrzymają najlepsze wyniki z testu weryfikującego. W przypadku takiej samej liczby pkt. pierwszeństwo będą miały kobiety (z uwagi na fakt, iż grupa studentów informatyki jest mocno zmaskulinizowana)". Członkowie fundacji deklarują, że będą kontaktować się w tej sprawie z uczelnią.

Na nierówny dostęp do edukacji - punkty, preferencje, programy, staże i granty "tylko dla kobiet" - zwracają także uwagę mężczyźni zgłaszający się do Macieja Wójcika. Aktywisty działającego od 2018 roku za pośrednictwem strony "Społeczny Rzecznik Praw Mężczyzn".

Nierówna walka o dziecko

Wójcik wspiera aktywnie jedną z najliczniejszych grup - ojców walczących o opiekę nad dzieckiem. Ich interesy reprezentuje zresztą coraz więcej organizacji pozarządowych. I trudno się dziwić, bo ze statystyk wynika, że ok. 40 proc. spraw rozwodowych kończy się przyznaniem wyłącznej opieki matce (kilka lat temu było to aż 60 proc.), a jedynie 4 proc. z nich rozstrzyga się na korzyść ojca.

- Zdecydowaną większość spraw, z jaką zgłaszają się mężczyźni, stanowią te okołorozwodowe dotyczące opieki nad dziećmi lub kontaktów z nimi, alimentów i absurdów prawnych – potwierdza Wójcik w rozmowie z WP Kobieta.

Aktywista dodaje, że dominuje problem alienacji rodzicielskiej, to jest izolowania dzieci od ojców, nierzadko ze złamaniem postanowień sądów.

- Jednocześnie dzieci są indoktrynowane przez matki i ich nowych partnerów. Wmawia się im, że ojciec ich nie kocha i nie chce ich widzieć, nastawia się je przeciwko niemu, wikła w konflikt lojalnościowy. Niestety doprowadzenie do ukarania za taki proceder jest długotrwałe i trudne, a osoby alienujące (bo zdarzają się, choć rzadko, także alienujący dzieci ojcowie) na ogół dobrze znają kruczki prawne i potrafią zablokować procedurę - stwierdza.

W zdecydowanej większości przypadków to na ojców zostaje nałożony obowiązek alimentacyjny (co jest bezpośrednio powiązane z przyznaniem opieki nad dzieckiem kobiecie). Jak przekonuje Wójcik, komornikom zdarza się ściągać z konta mężczyzny już zapłacone alimenty, lub też ściągać alimenty przyszłe, co jest nielegalne, ale praktykowane.

Wśród dłużników, wbrew stereotypom powielanym przez media, są zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Z badań przeprowadzonych pod koniec września 2020 roku przez Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że tych drugich było ok. 280 tys., a ich długi przekraczały 11,4 mld złotych.

- Obszarów, w których mężczyźni są dyskryminowani, jest kilka - przekonuje Marcin Malec, który osobisty apel dotyczący Dnia Mężczyzny postanowił zamieścić na jednej z facebookowych grup. W rozmowie z WP Kobieta skupił się na jednym, jak sam mówi, nie tak oczywistym na pierwszy rzut oka.

Czas obalić mity

- Weźmy na tapet urlop rodzicielski po urodzeniu martwego dziecka. Absolutnie należy się on matce. A co z mężczyzną? Nic. My nie mamy prawa do wzięcia wolnego po tak traumatycznej sytuacji. Tak jakbyśmy w ogóle nie byli emocjonalnie zaangażowani - uczula.

Pan Marcin podkreśla także, że bardzo dużo mówi się o kobiecej profilaktyce (i chwała za to!), jednak bardzo rzadko podkreśla się, że mężczyźni również powinni się badać. - Krąży wiele "mitów" o np. badaniu prostaty czy badaniu jąder. Nie mówi się głośno o darmowej profilaktyce, o punktach kontaktowych, o tym, że trzeba regularnie się badać - zauważa.

- Pomóc może tutaj tylko edukacja. Rozmawianie o tym, że każdy człowiek jest inny. Każdy ma prawo do tego, aby korzystać z pomocy psychologa, badań profilaktycznych czy do urlopu po traumatycznym przeżyciu. Pokazujmy, że badanie prostaty jest czymś normalnym, że wizyta u psychologa niczym nie różni się od wizyty u ortopedy. Pokazujmy, że zależy nam na dobru mężczyzny - bez żadnego warunkowania - apeluje.

Mężczyźni częściej popełniają samobójstwa

Malec przypomina także, że aż 85 proc. samobójstw jest popełniane przez mężczyzn. - Tutaj nakładają się na siebie dwie rzeczy. Po pierwsze kultura, czyli to, w jaki sposób chłopcy są wychowywani, a po drugie opinia społeczna. W pierwszym przypadku mówimy o tym, że mężczyzna musi być silny, odważny, nie może być miękki. Tak jest od najmłodszych lat: "Nie maż się!", "Weź się w garść". Nie ma miejsca na uczucia, wejście w siebie głębiej – trzeba utrzymać rodzinę, zapewnić jej byt i być twardą skałą. To absolutnie nie pomaga w analizie samego siebie i zobaczeniu, że nie każdy facet musi być taki sam i też może potrzebować pomocy - mówi.

Dzień Kobiet obchodzimy hucznie, Dzień Mężczyzn - niekoniecznie
Dzień Kobiet obchodzimy hucznie, Dzień Mężczyzn - niekoniecznie© PAP | Marcin Bielecki

- Druga kwestia dotyczy wstydu i opinii, że mężczyzna, który idzie do psychologa, to słabeusz. Taki facet nie ma jaj, bo nie umie sobie sam poradzić z przeciwnościami losu. I krok po kroku, mężczyzna zamknięty w swoich koszmarach i lękach, zmierza ku samobójstwu, bo przecież on sobie sam da radę i nie potrzebuje iść do psychologa. Co by pomyślała rodzina? Co by pomyśleli w pracy? Co na to sąsiad spod dwójki? - dodaje.

Urlop menstruacyjny? Tak, ale pod jednym warunkiem

Pan Piotr, który jest księgowym w dość dużej firmie, zwraca uwagę przede wszystkim na dyskryminację mężczyzn w pracy. - Ostatnio moje koleżanki podnosiły kwestię urlopu menstruacyjnego. Wiem, że wiele kobiet cierpi w trakcie miesiączki, dlatego jestem w stanie poprzeć ten postulat, ale tylko wtedy, gdy mężczyźni również otrzymają taką samą pulę dni wolnych, które będą mogli wykorzystać w chwilach gorszego samopoczucia - przekonuje.

Solą w oku pana Piotra są także przepisy BHP wskazujące, że jako mężczyzna może zgodnie z nimi podnosić ciężary o wadze ponad dwa razy większej niż zatrudniona na takim samym stanowisku kobieta. - To przecież absurd! Jak porównać jak porównać faceta ważącego 50 kg i mającego 166 cm wzrostu i kobietę, która ma 185 cm wzrostu i waży 110 kg? – pyta w rozmowie z WP Kobieta.

Wśród zagadnień najczęściej poruszanych przez moich rozmówców jest także niezgoda na wyższy wiek emerytalny wynoszący dziś dla mężczyzn 65, a dla kobiet 60 lat [W 2013 r. PO rozpoczęła jego zrównywanie, PiS po przejęciu władzy odwróciło ten proces - red.]. - Nie może być tu mowy o uczciwości zwłaszcza dlatego, że średni czas życia kobiet w Polsce jest aż o ponad siedem lat dłuższy niż mężczyzn – przekonuje pan Piotr.

Toksyczne wzorce

Z kolei 34-letni Tomasz z Wrocławia podkreśla, że realizacja męskiego wzorca tożsamościowego jest równie trudna, co sprostanie zadaniom, które społeczeństwo wyznacza kobietom.

- Na lekcjach wychowania fizycznego oczekuje się od chłopców, że będą z radością biegać za piłką. Niechęć do uprawiania "męskich" sportów jest od razu obśmiewana, także przez nauczyciela. Zajęciom towarzyszy zaś rywalizacja. Pamiętam, że takie podejście na długie lata zniechęciło mnie do uprawiania sportu: nie mogłem się nim bawić, oczekiwano, że będę walczył z kolegami do upadłego, w każdej minucie udowadniał swoją męskość - opowiada w rozmowie z WP Kobieta.

- Podobny mechanizm działał zresztą na przerwach: wolałem szukać towarzystwa koleżanek, bo z nimi mogłem pogadać bez ciągłego napinania się, przechwałek i "samczych" żartów - dodaje.

Pan Tomasz wspomina też, że wielokrotnie słyszał slogany, że "chłopcy nie płaczą", "muszą umieć się bić" i koniecznie wybrać zawód, dzięki któremu utrzymają rodzinę.

- Presja, żeby wpasować się w obowiązujący schemat, była ogromna. Tym bardziej że docinki płynęły także ze strony rodziców, którzy podśmiewali się, gdy założyłem dopasowane ubrania lub wyrażałem troskę o wygląd. Bo przecież takie zachowania nie przystoją prawdziwemu mężczyźnie - relacjonuje.

Ostatnią kwestią, do której się odnosi, jest obowiązkowa służba wojskowa dla mężczyzn. - Kwalifikacja wojskowa była dla mnie traumatycznym przeżyciem. Chociaż dostałem kategorię E, mam poczucie, że w razie wojny mogę zostać tanim mięsem armatnim. Nie słyszałem jeszcze, żeby kobiety w Polsce upominały się, żeby służba, albo chociaż badanie przez wojskową komisję lekarską były obowiązkowe dla obu płci - kwituje.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (26)
Zobacz także