Odebrała sobie życie 6 tygodni po porodzie. Dziś jej mąż pomaga innym kobietom
Miała wspaniałą rodzinę, robiła karierę. Życie Alexis wywróciło się do góry nogami, gdy urodziła córeczkę. Straciła kontrolę nad swoją psychiką, wpadała w ciężką depresję. Jej mąż, Steve, wiedział, że z jego młodą żoną dzieje się coś złego. Alexis szukała pomocy, ale nigdzie jej nie znalazła. Odebrała sobie życie.
27.07.2017 | aktual.: 27.07.2017 12:09
- To niesprawiedliwe. Potrzebowała profesjonalnej opieki, ale nikt nie mógł jej czegoś takiego zaoferować - mówi dziś Steven D’Achille, mąż Alexis. - Ból, którego doświadczała, łamał mi serce. Prosiła o pomoc, wiedziała, że coś z nią nie tak, ale nikt jej nie potrafił pomóc - dodaje w rozmowie z "Pittsburgh City Paper".
Po śmierci żony Steven był gotowy pomagać innym kobietom. Nie wyobrażał sobie, że taka sytuacja może się powtórzyć w innej rodzinie. Kilka miesięcy później założył fundację imienia Alexis, by pomagać młodym mamom w leczeniu depresji poporodowej i innych zaburzeń psychicznych. – To był mój hołd dla żony. Pomyślałem: "coś dobrego musi się wydarzyć" – przyznaje.
Gdy macierzyństwo przeraża
Tej jesieni West Penn Hospital w Pittsburgu otworzy dzięki fundacji oddział dla kobiet z depresją poporodową. Pierwszy taki w mieście. Pod jednym dachem mamy będą mogły skupić się na swoim zdrowiu psychicznym. Dostępne będą sesje terapeutyczne, które potem będzie można zamienić na indywidualne spotkania ze specjalistą.
Depresja poporodowa dotyka tysiące kobiet, ale niewiele osób zdaje sobie sprawę ze skali problemu. Według różnych danych doświadcza jej od 15 do 20 proc. kobiet, które dopiero co urodziły. Najczęściej rozwija się w pierwszych tygodniach po porodzie, ale kobiety mogą doświadczyć objawów nawet do roku po urodzeniu dziecka.
- Możesz mieć najpiękniejsze, najcudowniejsze dziecko na świecie i każdy będzie ci to powtarzał. Ale żadna z tych osób nie zrozumie, jak czasem przerażająco trudno jest poradzić sobie z własną psychiką po porodzie - mówi Steven. Wspomina przy tym żonę, która nawet w te najgorsze dni wyglądała, jakby wszystko było w porządku. - W środku była złamana, a nikt nie brał jej na poważnie. Gdyby nie to, byłaby tu dzisiaj ze mną - dodaje.
- Historycznie rzecz ujmując, jesteśmy beznadziejni w diagnozowaniu depresji poporodowej i problemów ze zdrowiem psychicznym u młodych mam. Zrobiliśmy ogromny postęp, jeśli chodzi o technikę, ale ze zrozumieniem kobiet mamy wciąż problem - mówi dr Sarah Homitsky z West Penn Hospital. Przyznaje, że objawy są różne u każdej kobiety.
Na ryzyko wystąpienia depresji poporodowej bardziej są narażone te panie, u których wcześniej występowały objawy depresji lub gdy doświadczał ich ktoś z rodziny. Często przyczyna tkwi także w trudnych i konfliktowych relacjach z rodziną, w braku wsparcia ze strony bliskich, w poczuciu osamotnienia i niskim poczuciu własnej wartości. Gdy związek z partnerem lub bliskimi psuje się, gdy niszczą go jakieś niewyjaśnione problemy, zalegające uczucie żalu i bólu, to wszystko odzywa się ze zdwojoną siłą właśnie wtedy, gdy stajemy u progu życiowych zmian.
Depresja poporodowa często nie jest jednak zauważalna, a u połowy dotkniętych nią kobiet choroba ta nie jest w ogóle rozpoznawana. U niektórych kobiet występują jeszcze poważniejsze zaburzenia - psychozy poporodowe. Zdarzają się one rzadko, jedynie u 0,2 proc. matek. Powstają zwykle w pierwszym miesiącu po narodzinach dziecka i objawiają się zaburzeniami nastroju połączonymi z urojeniami. Matka podejrzewa, że ktoś chce wykraść jej dziecko albo myśli o jego zabiciu, może mieć też myśli samobójcze.
Błędne koło
- Mamy bardzo często odmawiają leczenia i brania udziału w terapiach, bo nie chcą zostawiać swoich dzieci. Ciężko im opuścić malucha choćby na chwilę. Dlatego tak ważne jest znalezienie terapii, która pozwoli mamie uczestniczyć w niej razem z maluchem - przyznaje Homitsky. - Kobiety są mistrzyniami wpędzania się w poczucie winy, a my bierzemy to za normę. Nikt o tym głośno nie mówi - dodaje.
W walczeniu z depresją poporodową niezbędna jest też współpraca rodziny. Z mężami na czele. Steven D’Achille przyznaje, że gdy jego żona cierpiała, on nie umiał jej pomóc. - Mąż musi podejmować bardzo ważne decyzje. A jeśli kogoś kochasz, tak jak ja kochałem swoją żonę, nie chcesz jej skrzywdzić. W którymś momencie powinni wkroczyć specjaliści. To czasem przechodzi możliwości zwykłego człowieka - opowiada Amerykanin.
Przyznaje też, że odkąd opowiedział głośno o historii żony, zgłosiło się do niego już kilku ojców, którzy przechodzą podobne sytuacje. - Niedawno rozmawiałem ze świeżo upieczonym tatą, który powiedział mi: "Gdyby nie twoja historia, nie wiedziałbym, co robić". Jego żona cierpiała, a on wiedział, jak jej pomóc - dodaje.
Adriana, córka Stevena i Alexis, kończy właśnie 4 lata. Jej tata opisuje, że czasem wieczorami siada w oknie i patrzy w niebo. - Wskazuje palcem gwiazdy i mówi, że to mama ją obserwuje. To nie fair, że dorasta bez niej. Ale może będę w stanie pomóc innym kobietom, by przeszły przez depresję i mogły żyć dla swoich dzieci - mówi.