On, ona czy na pół? Dylemat w sprawie rachunku na randce
- A zapłacił za ciebie? - to pytanie słyszała niemal każda kobieta, która wróciła z randki. W naszym społeczeństwie utarło się, że za finanse na spotkaniu odpowiada mężczyzna. To on ma kupić bilety do kina, zapłacić za kolację i drinki. Coraz więcej kobiet decyduje się jednak przełamywać ten schemat i pokrywać swój rachunek. To jak to jest z tym płaceniem na randce?
Zdecydowana większość osób, z którymi rozmawiałam mówi, że płaci ten, kto zaprasza. Jeśli to mężczyzna wyszedł z inicjatywą spotkania - on pokrywa rachunek. Jeśli kobieta - sytuacja się odwraca. Taki model odpowiada znacznej większości internautów.
Równie duża grupa sądzi, że bez znaczenia jest inicjatywa. Na pierwszym spotkaniu płaci facet. "Zazwyczaj to ja zapraszam kobiety na spotkanie i płacę. Nigdy mi się nie zdarzyło, żeby kobieta płaciła za siebie" - pisze na naszym kafeteryjnym forum jeden z użytkowników. "Jestem studentem i nie przelewa mi się. Mam tylko stypendium naukowe. Wiem tylko tyle, że kiedy idę z kobietą gdzieś, to jakoś głupio mi, żeby ona płaciła nawet za siebie" - dodaje kolejny.
Po żywej dyskusji w naszej redakcji wszystkie doszłyśmy do wniosku, że w momencie płacenia niemal każda z nas wyjmuje portfel i mówi, że chętnie za siebie zapłaci. Nawet, kiedy ma nadzieję, że mężczyzna poczuje się w obowiązku wyrównania należności. W dobrym tonie jednak jest pokazać, że to nie na pieniądzach nam zależy. Podobne zdanie ma jedna z internautek, która na naszym forum pisze: "Zawsze proponowałam na pierwszych randkach, że za siebie zapłacę, ale nigdy żaden facet mi na to nie pozwolił."
W takim razie kiedy kobieta może zapłacić na randce? Według internautów - kiedy jest w związku. "Z moim narzeczonym płacimy na zmianę, raz on raz ja, bo w końcu oboje pracujemy i nie ma problemu" , "Gdy jest się w związku to płaci ten, kto więcej zarabia lub płacicie na zmianę"- takie wpisy zasilają większość forów internetowych.
Dlaczego kwestia rachunku na randce wzbudza aż takie kontrowersje? Głównie przez odczucia panów. Zdecydowana większość z nich przyznaje, że czuje się zażenowana, kiedy kobieta chce za nich zapłacić na randce. - Wydaje mi się to mało męskie. Dla mnie rzeczą naturalną jest, że na randce płacę ja. Nawet kiedy to ona zaprasza. Po prostu tak wychowali mnie rodzice i takie mam przekonania - mówi nam Tomasz, młody prawnik. - Płacąc za kobietę na randce, chcę jej okazać, że jestem w stanie o nią zadbać oraz że zależy mi na naszej relacji - dodaje.
W takim razie jak faceci odbierają naszą chęć zapłaty, nawet jeśli nie zamierzają pozwolić nam sfinalizować transakcji? - Sam gest świadczący o tym, że kobieta chce pokryć swój rachunek jest miły. Dostaję wtedy jasny sygnał, że ona spotkała się ze mną, żeby mnie poznać, a nie żeby najeść się za darmo - wyjaśnia Bartek, grafik.
Wygląda na to, że w świecie coraz częściej rządzonym przez feministki, do kwestii finansów na randkach podchodzimy bardzo konserwatywnie. Może więc na następnym spotkaniu zaproponujmy pokrycie swojej części rachunku, ale nie czujmy się urażone, kiedy on zdecydowanie odrzuci naszą propozycję. Bo zgodnie z poglądami znacznej większości społeczeństwa na randce płaci mężczyzna.