Oni trzęsą modą: Miuccia Prada
Zapomnijcie o Viscontich, Sforzach, Agnellich i Silvio Berlusconim razem wziętych. Prawdziwa królowa Włoch ma 63 lata, falujące blond włosy, rzymski profil i dość nieforemną sylwetkę. Nazywa się Miuccia Prada. I to ona rządzi europejskimi ulicami.
28.06.2012 | aktual.: 10.08.2018 14:39
Zapomnijcie o Viscontich, Sforzach, Agnellich i Silvio Berlusconim razem wziętych. Prawdziwa królowa Włoch ma 63 lata, falujące blond włosy, rzymski profil i dość nieforemną sylwetkę. Nazywa się Miuccia Prada. I to ona rządzi europejskimi ulicami.
Piękna czy brzydka? Miuccia Prada – projektantka luksusowej odzieży, „wszystko, co święte” w świecie mody, prowokatorka modowego establishmentu i jednocześnie absolutna faworytka największych snobek – to fenomen modowy, artystyczny i finansowy. Przykład jej fantastycznego sukcesu pokazuje, jakimi tajemniczymi drogami chadzają gusta zamożnej klienteli. Bo Prada, tworząc swoje kolekcje, lekceważy powszechnie akceptowane standardy oraz mdłe, rozpoznawalne kanony piękna i elegancji.
Jej ubrania oscylują blisko brzydoty, ale to ona jest cesarzową włoskiej mody. Dlaczego? Ponieważ zdefiniowała luksus od nowa i potrafiła narzucić swoją wizję tym, którzy robią naprawdę duże zakupy. Znawcy twierdzą, że Prada nadaje na specjalnej częstotliwości. Jeśli już nastawimy na nią swoje czujniki, chcemy kupować tylko jej rzeczy. Dlatego że nigdzie takich nie znajdziemy.
Sama Prada mówi: „Co dla mnie jest w dobrym guście, dla innych jest straszliwe. Czasem, kiedy igram sobie z czymś brzydkim, ludzie uważają, że sama mam okropny gust. Lecz jeśli ktoś ma wytrenowane oko, widzi, że moda to wiele możliwości, kombinacji, dróg”. Jak twierdzą znawcy, „Prada szepcze, nie krzyczy. Jeśli, nosząc moje ubrania, chcesz być rozpoznany, rozpoznają Cię. Jeśli zaś nie chcesz, nikt ich nie dostrzeże”.
Sukces
Jak na kobietę, która twierdzi, że projektowanie mody jest „głupie”, Miuccia Prada – właścicielka niemal 7-miliardowego imperium modowego – osiągnęła w tej dziedzinie naprawdę wiele. Tym bardziej, że, dziedzicząc w wieku 28 lat rodzinny sklep z galanterią skórzaną Galeria Vittorio Emmanuelle II w Mediolanie, miała zupełnie inne zainteresowania. Jako młoda dziewczyna, chodziła do szkoły dla… mimów. Miała też epizod polityczny: aktywnie komunizowała. Ponoć marzyła, by przynieść ludzkości tyle dobrego, ile zrobił dla niej Karol Marks.
Fakt, że pochodzi z rodziny dobrze sytuowanej, zaznaczał się wyraźnie… na lewicowych demonstracjach: Miuccia stawiała się na nich w ubraniach od Courrages i Yves Saint Laurenta, by wymachiwać czerwoną flagą i protestować przeciw establishmentowi. Podobno stroje te, znajdujące się wciąż w jej zasobnej szafie, nadal inspirują ją do tworzenia odzieży, której znakiem charakterystycznym jest radykalna w charakterze mieszanka ekskluzywnego szyku z codziennym, ulicznym stylem.
Kiedy przejęła firmę dziadka, Mario Prada, była świeżo upieczoną doktorantką w dziedzinie nauk politycznych. Na początku swojego istnienia założony w 1913 roku sklep rodziny Prada nie oferował wcale modnych butów i ubrań, lecz… walizki. Prosperował nieźle, lecz tuż po zakończeniu wojny, kiedy świat upomniał się o słynne włoskie buty i ubrania, nie udało mu się podzielić wielkiego sukcesu takich włoskich firm, jak np. Gucci, Fendi, Pucci. Miuccia pracowała w rodzinnej firmie od kiedy skończyła 20 lat, lecz dopiero po ośmiu latach, gdy przejęła rodzinny biznes, na dobre poczuła chęć działania. I zaczęła tworzyć.
Świat zauważył firmę Miuccii pod koniec lat 80., gdy rozszerzyła ona ofertę o niezapomniane torebki i damskie plecaki, z charakterystycznym trójkątnym logo, czarne, o klasycznych linach, z rewolucyjnego, jak na owe czasy, nylonu. Żadne modne i znane ramię nie mogło się wtedy obyć bez owego rekwizytu. Wszyscy podchwycili pomysł. Rynek zalały miliony podróbek. Od tego czasu historia Miucci jest historią sukcesu.
Moda
„W naszej firmie lubimy, by wszystko było inne. Patrzymy na trend i myślimy, jak go przetworzyć w coś zupełnie innego. To jest sposób na uzyskane nowych wartości. Oczywiście tak długo, jak długo robi się to inteligentnie”. Rzeczywiście, siłą Prady jest niepodległość wobec wszelkich panujących mód i niezależność myślenia. Wszystko, co wychodzi spod jej ołówka, jest tak dziwaczne i niewiarygodne, a w każdym razie pozornie niemodne, że nie mieści się początkowo w obowiązującym kanonie piękna.
Ostatnie jej wynalazki to tkaniny przypominające stary koc z długim, sfilcowanym włosiem, w kolorach tak trudnych do zaakceptowania, jak kolor podgniłego pomidora albo brudnych jesiennych liści. Parę lat temu, kiedy w światowych trendach dominowały jeszcze linie proste, postmodernizm i estetyczne wpływy męskiego świata biznesu, a blade modelki o kształcie ołówków bez cienia uśmiechu prezentowały na sobie wszelkie formy garniturów, Prada wylansowała kobiece i apetyczne szerokie spódnice, podobne do tych, jakie w latach 50. nosiły cukierkowate gospodynie domowe Doris Day z „Nie jedzcie stokrotek”.
Będą one okupować wybiegi przez następne kilka sezonów. Kilka lat temu, kiedy w modzie eksplodowały kolory, Miuccia niespodziewanie wypuściła kolekcję… całą w czerni. Sama mówi o swoich inspiracjach tak: „Wybieram element, którego nie znoszę, jak np. kolor turkusowy, i walczę z nim do momentu, kiedy wydobędę z niego jakąś formę piękna”. Tam, gdzie panuje wspólny dla wszystkich ideał piękna, tam wkracza Prada, by go natychmiast podważyć i zaproponować swoją własną interpretację nowoczesności.
Jej fenomen polega na tym, w jaki sposób z czymś, co jest na granicy dobrego smaku, wdziera się do naszych szaf i czyni z tego rzecz całkowicie niezastąpioną. Kiedy po raz pierwszy widzi się jej projekt na wybiegu, przypomina on coś, co już dawno minęło, i nie ma prawa wrócić. Jednak do czasu, kiedy znajdzie się w sklepie, staje się absolutnym wcieleniem szyk i – jeśli jesteśmy wystarczająco bogaci – możemy cieszyć się, że kupujemy coś, na co czekaliśmy całe życie.
Małżeństwo
Za każdą supergwiazdą tego rynku stoi twardy biznesowy mózg, niezbędny do tego, by z nazwiska zdolnego projektanta uczynić rozpoznawalną markę. Siłą Miucci – oprócz jej błyskotliwego, inteligentnego talentu – jest jej mąż Patrizio Bertelli.
Zanim został guru modowego biznesu, Bertelli studiował inżynierię na uniwersytecie w Bolonii. Po studiach założył własną firmę produkującą różne akcesoria, z torbami włącznie. Do Miucci zawiodła go jednak nie wspólnota interesów, lecz oskarżenie przez Pradę o skopiowanie jej wzorów. Podczas konfliktu Bertelli dowiódł jednak wysokiej jakości swoich ersatzów, do tego stopnia skutecznie, że… zaczął dla niej produkować oryginalne wersje toreb.
Od tego niestandardowego epizodu rozpoczęła się historia jednej z najbardziej niezwykłych, iskrzących, lecz także najsilniejszych unii w świecie mody. Pobrali się dopiero po 9 latach znajomości, jak wyznał Patrizio, „ponieważ wiedziałem, że na dłuższą metę taniej będzie się z nią ożenić”.
Patrizio Bertelli nazywany jest „najbardziej przebiegłym, najzręczniejszym strategiem w modowym biznesie”. Jest także oceniany jako jedna z najbardziej charyzmatycznych, wpływowych i najsilniejszych figur w tym sektorze. Jest źródłem podziwu, ale i strachu – bywa gwałtowny i wybuchowy, zarówno w biznesowym partnerstwie, jak i jako szef oraz pracodawca.
O jego pełnych furii przemowach krążą legendy; w czasie wściekłych sesji wyrzucane są przez okno firmowe produkty, tłuczone lustra, a przyniesione przez pracowników szkice darte na kawałki. Para małżonków znana jest ze swoich dzikich awantur przy pracy, podczas których projektantka i prezes rzucają w siebie czym popadnie. Ponoć w czasie pełnego ludzi biznesowego spotkania Bertelli miał wrzasnąć na Miuccię: „Sikam na twoje zasrane torebki!”.
Jednak to on jest w dużej mierze autorem gigantycznego sukcesu korporacji. Jego nazwisko jest związane z firmą tak, jak jej. Podczas gdy ona wymyśla idee, on skupia się na praktycznych i finansowych stronach przedsiębiorstwa. Ona tworzy wyrafinowane wizje, on kanalizuje swój wielki biznesowy talent w budowanie wielomiliardowego kolosa. Ona dba o piękno i jakość produktów marki, on upiera się, by były one komercyjne. To właśnie ta kombinacja powoduje, że Prada cieszy się tak wielkim powodzeniem na rynku.
Pieniądze
Zalewie kilka dni temu Prada, po 6 latach nieobecności, powróciła na listę najbogatszych ludzi świata „Forbesa”. Pomogło jej w tym wprowadzenie marki Prada na giełdę – ruch, do którego Miuccia i Patrizio szykowali się od kilkunastu lat (w 2001 roku w planach przeszkodziły wypadki z 11 września). Dziś majątek włoskiej projektantki opiewa na 6,8 mld dolarów, co gwarantuje jej 139. pozycję na światowej liście miliarderów. Jej mąż, Patrizio Bertelli, prezes Prady, może się pochwalić kwotą 3,7 mld dolarów.
Ale w ich biznesowym życiu nie zawsze było różowo: w 2001 roku długi koncernu wynosiły ok. 1 mld dolarów. Wszystko z powodu nieokiełznanego zapału inwestorskiego Patrizio. W ciągu wielu lat obecności na rynku prowadził on politykę ekspansji i wręcz kolonizowania obszarów konkurencji.
Bertelli miał wielkie plany strategiczne: pod parasolem Prady zamierzał zgromadzić takie firmy jak Jil Sander, Helmut Lang, Azzedine Alaia, Genny, firmę obuwniczą Church i, w spółce joint venture z LVMH, Fendi. Ponosił przy tym gigantyczne straty. Większość z firm, zakupionych przez Bertelli’ego do portfolio Prady, została sprzedana m.in. z powodu załamania rynku po 9/11/2001 lub niedopasowania wizerunku do filozofii firmy Prada.
Dziś podstawowe brandy Prada Group (która w 2/3 znajduje się w rękach Miucci i jej męża) to Prada, Miu Miu (lżejsza, młodzieżowa linia Prady, nazwana tak od jej imienia) i Prada Sport. To właśnie one generują wciąż największe zyski całej firmy.
Sztuka
Znani z kontrastujących charakterów Miuccia i Patrizio Bertelli co do jednego są całkowicie zgodni: jeśli wydają pieniądze, to na inwestycje związane z architekturą i sztuką. Patronują wielu artystom: w 1993 roku powołali Prada Foundation, która wspiera świat sztuki, dwukrotnie w ciągu roku organizując przedsięwzięcia takie jak happeningi, instalacje, awangardowe filmy, a nawet artystyczną wersję kościelnej kaplicy: Prada Foundation Chapel.
W grudniu 2001 roku, mimo kłopotów spowodowanych nieudanym przedsięwzięciami biznesowymi koncernu i stratami w wyniku ataków terrorystycznych 11 września, Prada otworzyła na Manhattanie, kosztem wielu milionów dolarów, olbrzymi sklep, będący sam w sobie dziełem sztuki, a zaprojektowany przez duńskiego architekta Rema Koolhasa. Wielopiętrowy sklep Prady w Tokyo – szklany, przezroczysty, futurystyczny budynek, autorstwa architektów – wizjonerów, tandemu Herzog&de Meuron, który pochłonął ponoć setki milionów dolarów – jest już trzecim superkosztownym „epicentrum” koncernu.
Ostatnim nabytkiem pary jest XVIII-wieczny pałac w Wenecji przy Canal Grande. Jego przestrzeń wypełniła kolekcja sztuki współczesnej – jednej z najważniejszych w całych Włoszech. Stylowe, pełne przepychu wnętrza i bogato dekorowane malowidłami ściany są świetnym kontrapunktem dla ascetycznych, zimnych, modernistycznych dzieł współczesnych artystów. Zestawienie zaskakujące, niepokojące i wyrafinowane – bardzo w stylu Prady.
„Nie” dla rynku masowego
Jedyną rzeczą, jakiej Miuccia nie znosi na równi z konformizmem, jest rynek i gust masowy. Konsekwentnie nie zgadza się na włączenie jej marki w tryby masowego rynku. Nienawidzi tradycyjnej reklamy i narzędzi marketingowych, ponieważ „wymagają banalności”. Kiedy kilka lat temu zdecydowała się na wypuszczenie pierwszej reklamy telewizyjnej swojej marki, w miejsce regularnej reklamy powstał normalny, kilkuminutowy film po raz pierwszy pokazany na festiwalu filmowym w Berlinie.
Wyreżyserowany został przez twórcę „Blade Runnera” i „Gladiatora”, Ridleya Scotta, i jego córkę Jordan Scott, film pt. „Thunder Perfect Mind”. Skutecznie zamazał granicę pomiędzy sztuką a komercją.
Czego jednak fani na całym świecie nie mogą jej darować, to fakt, że kolekcji sygnowanej jej nazwiskiem nie zobaczymy w H&M (dla którego co sezon autorskie serie przygotowują luksusowe domy mody takie jak Lanvin, Marni, Versace, Jimmy Choo). Miuccia Prada zamierza zachować elitarny charakter swojej marki i nie zamierza godzić się na wymuszone przez masową produkcję obniżenie jakości.
(bb)
Więcej na temat mody:
Torebki Chloe – wiosna/lato 2012
Hit wiosny i lata 2012 - pastel*