Blisko ludziOpisała, jak podczas porodu potraktował ją prof. Chazan. Teraz lekarz podał ją do sądu

Opisała, jak podczas porodu potraktował ją prof. Chazan. Teraz lekarz podał ją do sądu

Opisała, jak podczas porodu potraktował ją prof. Chazan. Teraz lekarz podał ją do sądu
Źródło zdjęć: © PAP
Magdalena Drozdek
02.01.2017 09:12, aktualizacja: 02.01.2017 11:21

- To nie jest sprawa między mną a obrażonym profesorem Chazanem, tylko między ruchami prolajfowymi a resztą świata – pisze na Facebooku Anka Grzybowska. Dziennikarka kilka miesięcy temu opisała szczegółowo, jak potraktował ją w szpitalu prof. Chazan. Teraz lekarz podał ją do sądu.

- Sądzę, że mogę o tym napisać oficjalnie - profesor Bogdan Chazan w końcu podał mnie do sądu z paragrafu 212 b KK o zniesławienie sygn. akt VIII K 537/16, Sąd Rejonowy Warszawa Mokotów. Reprezentować go będzie mecenas Kwaśniewski z kancelarii Parchimowicz-Kwaśniewski w Warszawie, szef zespołu Ordo Iuris. Moim pełnomocnikiem będzie mecenas Jacek Dubois. Jego nikomu nie trzeba przedstawiać w odróżnieniu od naszych adwersarzy. Póki co wpłynęła do mnie "skarga w sprawie z oskarżenia prywatnego" licząca 8 stron. Mój pełnomocnik jeszcze się z nią nie zapoznał. Całość skargi opublikujemy. Dajcie nam czas do 5 stycznia. (...) Pamiętajmy, że to nie jest sprawa między mną a obrażonym profesorem Chazanem, tylko między ruchami prolajfowymi a resztą świata. Liczymy na Was, bo tylko dzięki Wam wszystkim możemy dać polskim kobietom nadzieję na normalność. Bardzo Wam osobiście dziękuję za dotychczasowe wsparcie. Mamy za sobą najlepszego z najlepszych i damy spokojnie radę. Jesteśmy twarde, wiemy, o czym mówimy. Wszystkie czujemy to samo. MY występować będziemy w imieniu tych wszystkich kobiet, które poległy w starciu z "klauzulą sumienia" i ludźmi takimi jak profesor Chazan. MY chcemy normalności, i to o nią będziemy walczyć w imieniu NAS wszystkich. Wiemy, że będziecie z nami i wiemy, że jesteśmy razem – pisze Anka Grzybowska na Facebooku.

Zobacz także: Słynne wypowiedzi Chazana

Przypomnijmy, o jej historii zrobiło się głośno we wrześniu 2016 roku. W Szpitalu im. Świętej Rodziny przy ul. Madalińskiego w Warszawie Grzybowska urodziła syna. W dniu jego dwunastych urodzin postanowiła podzielić się swoją historią. Na swoim profilu na Facebooku opublikowała post traktujący między innymi o profesorze Chazanie, ku przestrodze:

Obraz
© Facebook.com

Oburzone jej historią Polki słały do niej listy, w których opisywały to, jak same zostały potraktowane przez lekarza, opowiadały o swoich aborcjach.

- Odzew był nieprawdopodobny - w ciągu trzech godzin post udostępniono ponad 1000 razy, dzisiaj ta liczba sięgnęła 7000. Z całej Polski przychodzą do mnie maile i prywatne wiadomości. Dzwonią do mnie kobiety, które płacząc w słuchawkę, opowiadają o potwornych, drastycznych historiach, które miały miejsce w różnych szpitalach. Dostaję setki stron dokumentacji medycznej, ale także wyrazy wsparcia, otuchy i próśb o to, żeby nie odpuszczać. Wstrząsająca jest nie tylko skala problemu, ale także to, że jeden post może zdziałać tak wiele – pisała wtedy Grzybowska dla WP Kobieta.

W sieci rozpętała się burza. Prof. Chazan tak komentował tę sprawę w rozmowie z Wirtualną Polską: To wydumana historia, w sprawie której wszczęte jest już prawne postępowanie. Opowieść tej wirtualnej pacjentki jest od początku do końca zmyślona. Kiedy byłem dyrektorem Szpitala Św. Rodziny w Warszawie, prawie cały swój czas poświęcałem czynnościom administracyjnym, nad czym zresztą bolałem. Nie podejmowałem decyzji dotyczących sposobu przeprowadzenia porodu na sali porodowej, chyba że w drodze wyjątku, kiedy ciąża była skomplikowana. Nie prowadziłem obchodów w oddziałach. Jeden z podawanych przykładów dotyczy roku 2003, wtedy jeszcze w tym szpitalu nie pracowałem. Akcje tego typu wywoływane są celowo, by mnie zdyskredytować i poniżyć. Muszę jednak powiedzieć, że znoszę to dobrze. Jestem nawet zadowolony, bowiem chroni mnie to przed pychą. Poza tym istotne jest, iż częstość zgonów noworodków w Szpitalu Św. Rodziny była i jest nadal o połowę mniejsza niż średnia w całym kraju. Świadczy to o dobrym poziomie opieki położniczej i neonatologicznej w tym szpitalu.

Pod koniec grudnia 2016 roku 45 tys. mieszkańców Warszawy podpisało petycję o przywrócenie prof. Bogdana Chazana na stanowisko dyrektora szpitala im. Świętej Rodziny. Dokument z podpisami trafił do stołecznego Ratusza. Lekarz protestującym w jego sprawie podziękował i zapewnił, że nie domaga się powrotu na dawną posadę, tylko chodzi mu "o zasady". - O to, by dzieci nie były zabijane, by prezydent stolicy zastanowiła się nad tym, że jej decyzja spowodowała, iż w całym kraju zwiększyła się liczba aborcji, bo lekarze ginekolodzy doszli do wniosku, że nie opłaca się protestować i trzeba posłusznie wykonywać aborcje w przypadku wszystkich dzieci, których rodzice podjęli taką decyzję - mówił.

Wszystko wskazuje na to, że Grzybowskiej nie zamierza odpuścić.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (707)
Zobacz także