Opowiedziała o brutalnym pobiciu. "Wiedziałam, że on mnie zatłucze"
26-letnia Katarzyna Dziedzic opublikowała zdjęcia swojej zmasakrowanej twarzy. Byłego partnera zatrzymała policja. Nam kobieta opowiada, co się między nimi wydarzyło i dlaczego nie odeszła od niego wcześniej.
Opowiedziała pani wstrząsającą historię. Ofiarom przemocy, co kuriozalne, często zarzuca się kłamstwo. Czy pani też spotyka się z takimi komentarzami?
Tak, ale nie jest ich wiele. Najbliższe mi osoby, ci, którzy znają mnie i Miłosza (imię byłego partnera - red.) nie podważają mojej wersji.
Opowie pani, co stało się tamtego wieczoru?
Około godz. 21 zajrzałam do jego telefonu i przeczytałam niestosowne wiadomości, które wymieniał z klientką. Od jakiegoś czasu tłumaczył mi, że to zawodowe SMS-y, ale dotąd ich nie widziałam. Był kompletnie pijany. Zauważył, co robię i rzucił się na mnie… Zaczęłam uciekać, dobiegłam do łazienki, ale nie zdążyłam już zamknąć za sobą drzwi. I wtedy wiedziałam, że on mnie zatłucze.
*Czy zdawała sobie pani sprawę, że może być do tego zdolny? *
Prawda jest taka, że tkwiłam w związku z osobą, która znęcała się nade mną psychicznie. Dochodziły do mnie głosy, że znęcał się nad byłą żoną i innymi partnerkami. Ale nie chciałam o tym myśleć, bo byłam zakochana. Lampka nie zapaliła się nawet, gdy mieliśmy przeprowadzić się z Olsztyna do Gdańska. Mówił, że miał złą opinię. Jednocześnie, ciągle się wybielał.
*Co działo się po przeprowadzce? *
Zaczął stopniowo odcinać mnie od rodziny i przyjaciół. Po dziewczynie, która cieszy się życiem, nie było śladu. Czułam się bardzo samotna, zapadłam na depresję, ale wciąż z nim byłam.
Pani bliscy wiedzieli?
Nie. Nie chciałam ich martwić. Wiedziałam, że nie pozwoliliby na dalsze tkwienie w tej relacji. Bałam się rozstania. On mną cały czas manipulował. Między nami było jednak coraz gorzej. Pod koniec praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy, widziałam go ciągle pijanego. Pił do nieprzytomności. W dniu pobicia wypił pół litra nalewki i pół litra wódki.
Napisała pani, że po wszystkim uciekł. Kto pani pomógł?
Mój brat. Zadzwoniłam do niego i powiedziałam: "On mnie pobił…". Zaraz po bracie przyjechała policja. Do mieszkania wezwano karetkę, którą przewieziono mnie do szpitala. W tym czasie policjanci szukali mojego partnera.
Znaleźli go?
Dostałam informację, że tak – został zatrzymany w niedzielę. Policja zajmuje się sprawą, na ten moment nie wiem nic więcej. Zapewne zastosują wobec niego środki zapobiegawcze. Jest recydywistą, był skazany za naruszenie nietykalności cielesnej i grożenie śmiercią żonie.
Długo byliście razem?
Od czerwca zeszłego roku. Dzisiaj wreszcie dociera do mnie, jakim był człowiekiem. Dostałam wiadomości od jego byłej żony i poprzedniej partnerki. Napisały mi, że nie miałyby odwagi zrobić tego, co ja…
Dlaczego właściwie się pani odważyła?
Bo nie chcę, żeby jeszcze kogoś skrzywdził. Ja poznałam prawdę w najgorszy sposób. Czytam wiadomości od kobiet, w takiej samej sytuacji. Liczę na to, że będą miały siłę odejść od swoich partnerów i nie przeżyją tego, co ja. Teraz wiem, że kiedy dzieje się coś złego, trzeba uciekać.
Jak dziś się pani czuje? Z udostępnionej przez panią karty z obdukcji wynika, że trafiła pani do szpitala z licznymi obrażeniami.
Jestem nadal opuchnięta. Bolą mnie kończyny… Chwycił mnie w końcu za ręce i nogi i rzucił mną o podłogę. Do tego mam złamany nos, rozcięty łuk brwiowy…
Na kogo może pani teraz liczyć?
Opiekuje się mną rodzina. Dostaję mnóstwo wsparcia, nie tylko od niej. Odzywają się nawet osoby ze środowiska mojego byłego partnera. Potwierdzają, że to nieobliczalny człowiek.
Po publikacji pani historii, poza wsparciem pojawił się też hejt. Boli to panią?
Oczywiście czytam komentarze, ale tymi negatywnymi nie zawracam sobie głowy. Myślę, że ludzie piszą to, co chcą pisać. A ja się po prostu na tym nie skupiam.
Boi się pani o swoje bezpieczeństwo?
W tej chwili nie. Nie sądzę, żeby coś mi się stało, gdy jestem w domu. Nie wiem jednak, co będzie. Dla mnie najtrudniejsze jest to, że osoba, którą pokochałam i której zaufałam, tak mnie potraktowała.
*Zatrzymany partner Katarzyny to znany w Trójmieście trener persnonalny, instruktor samoobrony, krav magi, defendo i boksu. Po wyznaniu kobiety, jego konto na Instagramie zalała fala hejtu. *