Oto co dzieje się w jej domu. Pojawiła się cała wieś

Oto co dzieje się w jej domu. Pojawiła się cała wieś

Emilka z Laszek opowiedziała o tym, jak spędzają Wielkanoc
Emilka z Laszek opowiedziała o tym, jak spędzają Wielkanoc
Źródło zdjęć: © Fokus TV
08.04.2023 12:22, aktualizacja: 08.04.2023 12:54

Emilia Korolczuk jest jedną z wyjątkowo lubianych bohaterek programu "Rolnicy. Podlasie". W najnowszym wywiadzie opowiedziała o tym, jak wyglądają jej święta wielkanocne. Jeden zwyczaj może być dla niektórych zaskakujący.

Wielkanoc to czas, który większość rodzin w Polsce stara się spędzić wspólnie, a w każdym domu, panują konkretne zwyczaje. Podobnie jest na Podlasiu, gdzie - powiedziała w rozmowie z Interią Emilia Korolczuk, uczestniczka programu "Rolnicy. Podlasie" - Wielkanoc to jedno z bardziej uroczystych świąt.

Emilka prowadzi własne ranczo w Laszkach, gdzie opiekuje się wieloma zwierzętami, przede wszystkim kojarząc się jednak z hodowlą kóz i owiec. Kobieta bardzo emocjonalnie podchodzi do swoich podopiecznych, czym zaskarbiła sobie ogromną sympatię telewidzów.

Emilka z Laszek mówi o Wielkanocy

W rozmowie z Interią, Emilka z Laszek opowiedziała o tym, jak w jej domu i rodzinnej miejscowości obchodzi się święta wielkanocne. Pierwszym istotnym momentem jest przygotowanie palmy do święcenia. Jak mówiła - u nich nie liczy się jednak wysokość palmy, a kolory.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- U nas zdecydowanie nie myśli się o długości palmy, ale musi być okazała, piękna i kolorowa. Kolory to podstawa - mówiła. Dodała, że ważnym elementem palmy jest paproć. Wspomniała, że już kilka dni przed świętami starają się tak przygotować gospodarstwo, żeby nie było w nim wiele pracy w wolnym czasie.

Pytana o tradycyjne potrawy, zaznaczyła, że na stole pojawiają się oczywiście jajka, sałatka jarzynowa oraz ciasta, jak babka czy pleśniak.

Nietypowy zwyczaj świąteczny

Emilka zwróciła uwagę na dość nietypowe święcenie pokarmów. W jej miejscowości mieszkańcy nie chodzili do kościoła, a spotykali się w domu sołtysa i to tam ksiądz przyjeżdżał, by pokropić koszyczki wodą święconą.

- Nie wozimy pokarmów do kościoła, ale zbieramy się wszyscy w jednym domu, najczęściej u sołtysa, czyli u mnie. Kiedyś na środku pokoju rozstawiało się stół i wszyscy stawiali na nim swoje koszyczki. Przyjeżdżał ksiądz, święcił nam te pokarmy, święcił domowników. Teraz to się trochę zmieniło. Od czasów pandemii nie przyjmowaliśmy już mieszkańców wsi i księdza w domu, tylko wystawialiśmy duży stół w bramie i tam się zbieraliśmy - opowiedziała.

- Oczywiście kto chce, może pojechać na święcenie do kościoła, ale uważam, że to piękna tradycja. Szczególnie ważne jest to, że możemy spotkać się z sąsiadami - przyznała.

Dodała też, że zwyczajowo każdy mieszkaniec przynosi wtedy "zapłatę" dla księdza w postaci 10 jajek. - Zawsze się zastanawiamy ile czasu on potem te jajka je - mówiła. Przy okazji wyznała, że nigdy nie jadła jajek ze sklepu. - Nie mam pojęcia jak one smakują - przyznała Emilka.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta