Pan młody chciał zaprosić swoją eks na ślub. Wtedy się zaczęło

"Po co zapraszać eks na ślub? To chore" – grzmią internautki. Pomysł budzi spore zastrzeżenia i wątpliwości, jednak psycholożka Kasia Kucewicz przestrzega, że sytuacje są różne, a każdy z nas ma inną historię. – Przyjmowałam w swoim gabinecie pary, które się na to zdecydowały – argumentuje.

Zapraszanie byłych partnerów na ślub nie zawsze jest dobrym pomysłem
Zapraszanie byłych partnerów na ślub nie zawsze jest dobrym pomysłem
Źródło zdjęć: © Getty Images

07.04.2024 06:40

Planowanie ślubu i wesela jest tak samo ekscytujące, co stresujące. Według słynnej skali stresu opracowanej w 1967 r. przez amerykańskich psychiatrów Thomasa Holmesa i Richarda Rahe’a, stosowanej w psychologii do dziś, ślub to jedno z najbardziej obciążających psychikę wydarzeń w naszym życiu (znajduje się w pierwszej dziesiątce największych stresorów). A co, jeśli ten stres dodatkowo potęguje wątek… byłych partnerów?

Nie wywoływać wilka z lasu

"Nigdy tego nie zrozumiem", "Po co zapraszać eks na ślub? To chore", "Jestem na nie", "Gdyby mój narzeczony chciał zaprosić swoją BYŁĄ na NASZ ślub, to bym się poważnie nad tym ślubem zastanawiała", "Moim zdaniem to niepotrzebne, a może być wręcz groźne. Lepiej nie wywoływać wilka z lasu" – to niektóre odpowiedzi w grupie na Facebooku, w której zapytałam, czy zapraszanie byłego partnera lub byłej partnerki na własny ślub to dobry pomysł i kiedy może mieć uzasadnienie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zrobiła tak Agnieszka, gdy brała ślub z Pawłem (imiona bohaterów zostały zmienione - przyp. red.). Oboje dobiegali wówczas czterdziestki. Agnieszka miała za sobą długoletni związek, Paweł był rozwiedziony. Oboje mają dzieci z poprzednich związków.

– Ze swoim eks żyję w dość dobrych, przyzwoitych relacjach. Mamy nastoletnią córkę, która sama mnie zapytała, czy jej tata będzie na naszym ślubie. W sumie nie widziałam w tym większego problemu, Paweł też nie. Natomiast w przypadku Pawła sytuacja jest zupełnie inna, bo jego rozwód był trudny. Ze swoją byłą żoną nie ma dobrych relacji. Zaprosił ją na ślub, ponieważ mają syna, ale odmówiła. Jego syn na nasz ślub przyszedł sam. Ma 17 lat. Chyba bawił się całkiem dobrze – twierdzi Agnieszka.

Nie ma jednej, a tym bardziej dobrej odpowiedzi na pytanie, czy zapraszać eks na ślub. Teoretycznie wydaje się, że nie ma to głębszego sensu i jest zbędne, bo jak tłumaczy psycholożka, seksuolożka i psychoterapeutka Katarzyna Kucewicz, nasi ekspartnerzy to już stara historia i warto tak to sobie ułożyć w głowie.

– To zamknięty rozdział. Tymczasem ktoś, kto planuje ślub, zaczyna nowe życie pod tytułem "my" – wyjaśnia. – Przyjmowałam w gabinecie pary, które zapraszały na ślub swoich byłych partnerów. Takie przypadki są mi znane, ale zawsze jako elementy "patchworkowej układanki", w której są dzieci. Nie są mi natomiast znane historie, gdy ktoś nagle "przypomniał sobie o eks" i postanowił zaprosił go czy ją na swój ślub. To jest dla mnie coś niezrozumiałego.

Ślubu nie będzie

Również dla Hanny było to niezrozumiałe. – Listę gości mieliśmy dawno zamkniętą, tymczasem na ok. dwa miesiące przed ślubem Kamil oznajmił, że jednak to przemyślał i chce zaprosić na nasz ślub swoją byłą. Zaczął mi tłumaczyć, że byli razem przez osiem lat, a ona mu w tym czasie bardzo pomogła, więc "tak wypada". Tylko o tym, że go zostawiła i wyjechała za granicę, jakoś już nie pamiętał. Zamurowało mnie, bo nic nie wskazywało na to, żeby miał o niej myśleć czy utrzymywać z nią kontakt. Zaczęłam się zastanawiać, czy on przypadkiem za moimi plecami się z nią nie kontaktuje albo za nią nie tęskni.

– Bardzo to przeżyłam. Radziłam się przyjaciółek, mamy, braci, nawet psychologa. Praktycznie nikt nie rozumiał pomysłu Kamila. Od psychologa usłyszałam, że nie powinnam robić nic wbrew sobie, więc powiedziałam Kamilowi, że się nie zgadzam. Mieliśmy z tego powodu nawet dużą kłótnię. Ostatecznie jego była nie pojawiła się na naszym ślubie – relacjonuje.

Jedna z internautek, które wzięły udział w rozpoczętej przeze mnie dyskusji, podała przykład swojej kuzynki. – Umówili się z narzeczonym, że mają wolną rękę i mogą zaprosić na ślub swoich byłych, oboje mieli za sobą wieloletnie związki. Ale gdy ta kuzynka spotkała swoją dawną miłość, jej uczucia odżyły. Do ślubu nie doszło – opowiada.

Mimo wszystko nie brakuje głosów, że zapraszanie swoich byłych partnerów na ślub czy w ogóle utrzymywanie z nimi bliskich kontaktów może być czasem uzasadnione. "Spójrzcie na Demi Moore i Bruce’a Willisa. On jest w kiepskim stanie, ma demencję, ale żyje otoczony rodziną, Demi przychodzi do niego, na zdjęciach trzymają się za ręce, a przecież jest żonaty. Dla mnie to piękny przykład dojrzałości. W końcu byli kiedyś razem, mają dzieci. Ja to rozumiem i w pełni popieram" – napisała jedna z internautek, podczas gdy inna dodała: "O nie, byłej żony mojego męża nigdy nie wpuściłabym do domu".

Bukiet wdzięczności

Psycholożka Katarzyna Kucewicz wyjaśnia, że dla niektórych utrzymywanie dobrych relacji z byłymi partnerami jest niezrozumiałe, ale dzieje się tak najczęściej, gdy sami ze swoimi eks mają złe doświadczenia, np. zostali przez nich bardzo skrzywdzeni.

– Wtedy sytuacja, w której eks – nasz czy naszego partnera – miałby pojawić się w naszym życiu, nie mieści się nam w głowie. Czasem rany nie chcą się zagoić pomimo upływu czasu. Do tego dochodzi też kwestia zazdrości. Ale znowu trzeba podkreślić, że każdy człowiek ma inną historię. Są ludzie, którzy rozstają się w przyjaźni, a po rozwodzie idą razem na kawę. I tacy, którzy muszą wychodzić tylnym wyjściem, żeby się nie pozagryzać. Generalnie jednak dla naszego zdrowia psychicznego rozstanie w szacunku i wdzięczności za wspólne lata jest lepszą opcją, choć nie każdy to potrafi. Nie każdy też ma na to szansę, gdy druga strona jest agresywna, napastliwa albo wyrządziła nam wielką krzywdę – opowiada Katarzyna Kucewicz.

I dodaje: – Znam sytuację, gdy ktoś wysłał swojej eks bukiet kwiatów w podziękowaniu za to, że dzięki ich rozstaniu w jego życiu pojawiła się nowa miłość owocująca ślubem. Ale to był sarkazm i taki "kuksaniec w bok".

Dylemat związany z zapraszaniem byłych partnerów na ślub ma drugie dno, a wiąże się z ono z wątpliwościami, czy przyjaźń miedzy kobietą a mężczyzną jest możliwa. Jak mówi Katarzyna Kucewicz, niektórzy po prostu nie wierzą, że kobieta i mężczyzna mogą się "tylko przyjaźnić" – zwłaszcza gdy kiedyś łączyło ich uczucie. Stąd niezgoda na jakiekolwiek próby utrzymywania kontaktu z ekspartnerami.

Innym przypadkiem, w którym zapraszanie eks na ślub wydaje się niewłaściwe, jest sytuacja, kiedy przyszła panna młoda nie lubi się z byłą partnerką swojego narzeczonego. – Jeśli istnieje między nimi konflikt, zapraszanie ekspartnerki na ślub to wręcz faux pas wobec własnej narzeczonej. W takiej sytuacji jej sprzeciw jest uzasadniony – zaznacza psycholożka.

– Moim zdaniem, gdy wypływa kwestia zaproszenia byłych partnerów na ślub, zawsze trzeba zadać pytanie, co za tym stoi. Czy to ma być manifest? Próba udowodnienia czegoś? Zwrócenia na siebie uwagi? Jaki jest tego cel? – wymienia Katarzyna Kucewicz. – Gdy jednak była partnerka albo były partner naszego narzeczonego/naszej narzeczonej jest wciąż obecny w naszym życiu, bo np. łączą ich dzieci, to wtedy zaproszenie takiej osoby na ślub ma uzasadnienie.

Ewa Podsiadły-Natorska dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (202)