Ludzie"Ten ślub to będzie mój największy błąd -powiedział. Myślałam, że zemdleję"

"Ten ślub to będzie mój największy błąd -powiedział. Myślałam, że zemdleję"

"Miał być ślub i wesele też" - śpiewała Monika Brodka. Ale niestety, nie każda historia miłosna kończy się happy endem. Bywa, że jedna ze stron potrafi rozmyślić się tuż przed wypowiedzeniem magicznego "tak".

Do ślubu nie doszło. Ich życie wywróciło się do góry nogami
Do ślubu nie doszło. Ich życie wywróciło się do góry nogami
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk

Aneta i Krzysiek poznali się jeszcze w liceum. Od razu pojawiła się między nimi chemia i zaczęli się spotykać. Byli szkolną "power couple" - wszędzie razem, piękni i szczęśliwi. Wiele osób zazdrościło im takiej miłości. Oboje obawiali się, co stanie się z ich relacją, gdy pójdą na studia i poznają masę nowych osób.

- Przetrwaliśmy i to. Studiowaliśmy na innych uczelniach, mieliśmy różnych znajomych, ale zawsze chętnie do siebie wracaliśmy i nie wyobrażaliśmy sobie bez siebie życia. Na trzecim roku studiów Krzysiek mi się oświadczył - opowiada Aneta.

Zaręczyny były wymarzone. Pusta plaża, piknik i piękne słowa pieczętujące ich miłość. Ślub zaczęli planować dwa lata później.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Po dwóch latach od zaręczyn stwierdziliśmy, że to już czas, by powiedzieć sobie "tak" i sformowalizować nasz związek. W końcu byliśmy już ze sobą parę ładnych lat. Salę rezerwowaliśmy z dużym wyprzedzeniem, a i tak najbliższy termin był dopiero za półtora roku. Podpisaliśmy umowę przedwstępną, zaczęliśmy szukać DJ-a, fotografa i operatora - mówi kobieta.

Pół roku przed ślubem Aneta zmieniła pracę. Nie sądziła, że ta decyzja wywróci jej życie nie tylko na polu zawodowym.

- Poznałam tam Michała, który po kilku tygodniach zaczął ze mną flirtować. Początkowo odwzajemniałam to, ale raczej w formie żartów, żeby się podbudować niż żeby rzeczywiście zainicjować romans. Po czasie zaczęłam się zastanawiać, czy mój związek z Krzyśkiem to jest to. Przy Michale poczułam powiew świeżości, nie myślałam o niczym innym niż o tym, aby znowu iść do pracy i rozmawiać z nim. Czułam się atrakcyjna, podbudowywał mnie, choć nigdy nie narzekałam na brak atencji ze strony narzeczonego - opowiada Aneta.

Psycholożka zaznacza, że relacje zbudowane w czasach nastoletnich mogą nieść pewne ryzyka.

- To może na późniejszym etapie relacji zabierać nam aspekt związany z tajemniczością drugiej osoby i odkrywaniem jej, tak, jak ma to miejsce w relacjach osób, które poznały się na późniejszych etapach życia. Zaczynamy definiować tę osobę przede wszystkim jak przyjaciela. Przestajemy uwodzić się, zaskakiwać, co na dłuższą metę powoduje zubożenie życia intymnego - podkreśla ekspertka Agnieszka Mazurkiewicz.

"Chemia była silna, a ślub zbliżał się wielkimi krokami"

Podkreśla jednak, że nigdy nie przekroczyła żadnej granicy.

- Będąc w związku z Krzyśkiem nie zrobiłam nic złego. Nie pocałowałam Michała, nie poszłam z nim do łóżka, nigdy mu też nic nie obiecywałam. Czułam jednak, że chemia między nami jest bardzo silna, a ślub zbliżał się wielkimi krokami.

Aneta zaznacza, że nie był to dla niej łatwy czas. W związku z Krzyśkiem pojawiła się frustracja, niezrozumienie... Nieustannie rozmyślała, co by było gdyby rzuciła go i związała się z Michałem.

- Nie miałam na tyle odwagi. Bałam się zaryzykować, Krzysiek był bezpieczną opcją. Jednak tydzień przed ślubem doszłam do wniosku, że nie mogę się oszukiwać. To byłoby małżeństwo z rozsądku. Wiem, że gdybym powiedziała "tak" do końca życia byłabym nieszczęśliwa. Postanowiłam porozmawiać z narzeczonym, szczerze i otwarcie. Ceniłam go, bo był świetnym partnerem, ale uczucie wygasło. Nie mogłam nic z tym zrobić. Zareagował spokojnie. Nie chciał mnie zmuszać i namawiać. Do dziś jestem za to wdzięczna.

Rodziny Anety i Krzyśka były w szoku. Pojawiły się kłótnie, wyrzuty o wyrzucone w błoto pieniądze. Niedoszła teściowa wpadła w szał i zaczęła oskarżać Anetę o zmarnowanie życia jej synowi.

- Było ciężko, ale liczyłam się z konsekwencjami. Między mną a Michałem do niczego nie doszło, był impulsem do zmian - zaznacza.

"Nie miał odwagi zrobić tego wcześniej"

- Nie porzuciłam, a zostałam porzucona - zaczyna Kasia. - Zostawił mnie przed ołtarzem po 5 latach związku. Bez żadnej rozmowy, żadnych sygnałów. Tak po prostu.

Kasia i Leszek byli ze sobą 5 lat, gdy mieli się pobrać. Nic nie zapowiadało, że coś może pójść nie tak. Przyszły pan młody był bardzo zaangażowany w przygotowania.

- Rzadko się zdarza, aby mężczyzna proponował zaproszenia na ślub czy inne rozwiązaniana wesele. Byłam dumna, że to będzie mój mąż. Wielokrotnie mówiłam mu o tym, że go kocham, że będziemy mieć cudowne życie. Nigdy nawet się nie zająknął, odpowiadał tym samym - mówi Kasia.

W dzień ślubu jednak wszystko legło w gruzach. Gdy Kasia przyjechała szczęśliwa pod kościół, poprosił ją na bok. Myślała, że się stresuje i chce o czymś jeszcze porozmawiać.

- Owszem, chciał o czymś porozmawiać. "Nie mogę tego zrobić" - powiedział. "Ten ślub to będzie mój największy błąd" - dodał po chwili. Myślałam, że zemdleję, czułam, jakbym była w alternatywnej rzeczywistości. Podeszłam tylko do mamy i świadkowej, powiedziałam, że ślubu nie będzie i zanim się zorientowałam byłam w domu rodziców. Nie wiem, co działo się potem.

Kasia była w szoku, zamknęła się w sobie na wiele miesięcy, przepłakała całe tygodnie.

- Po czasie okazało się, że Leszek związał się z koleżanką z pracy, z którą zdradził mnie jeszcze przed ślubem. Nie mógł się zdecydować, w którą iść stronę - niby mnie kochał, ale do niej też coś czuł. Bał się jednak zdecydować, więc ciągnął to miesiącami i zniszczył mi życie. Dziś jestem przeciwniczką ślubu, stresuje mnie myśl, że znowu mogłabym zostać wystawiona. On z kolei ochoczo chwali sie zdjęciami z nową partnerką, są już nawet zaręczeni, w Sylwestra dodał post, że odnalazł miłość życia - kwituje Kasia.

Agnieszka Mazurkiewicz zaznacza, że po rozstaniu zawsze warto dać sobie czas zanim zaczniemy budować kolejną relację.

- Małe są szanse na stworzenie nowej, wartościowej relacji, jeśli ciągle żyjemy poprzednim życiem, a emocje związane z poprzednim partnerem są bardzo silne. Czas po rozstaniu niech będzie czasem wyciszenia, wsłuchania się we własne "ja", próbą odpowiedzi na pytanie, kim jestem bez partnera i jakie są teraz moje potrzeby - podkreśla.

"Koniec okazał się nowym początkiem"

Ola i Adam poznali się na studiach. Ich relacja od początku była burzliwa. Choć bardzo się kochali, często się kłócili, zrywali i wracali do siebie. Jednak gdy Adam oświadczył się Oli podczas wycieczki do Paryża, była najszczęśliwsza na świecie.

- To było spełnienie moich marzeń. Miałam oświadczyny jak z filmu. Najromantyczniejsze miasto na świecie, wyjątkowa osoba obok, spacer, piękne słowa... Nic nie zapowiadało katastrofy - śmieje się Ola.

Para nie chciała czekać ze ślubem zbyt długo, więc od razu zabrali się za przygotowania. Zarezerwowali salę, fotografa, zespół, zamówili zaproszenia i dekoracje. Ola cieszyła się tym czasem, ale jednocześnie miała masę wątpliwości. Nie wiedziała, czy dobrze robi, czy to odpowiedni moment - w końcu jest jeszcze taka młoda.

- Zerwałam zaręczyny. Obudziłam się pewnego dnia i po prostu powiedziałam Adamowi, że nie chcę mówić "tak". Kochałam go, ale nie byłam gotowa na ślub. Obraził się, krzyczał, że robię z niego idiotę, że na pewno kogoś mam, co powiemy rodzinie i znajomym. A ja nie wiedziałam, co robić - mówi.

Zaproszenia były już rozdane, zaliczki wpłacone. Teraz wszystko musiała odkręcać i tłumaczyć.

- Przez dwa miesiące nie odzywaliśmy się do siebie z Adamem. Wyprowadziłam się do innego mieszkania, nie wiedziałam, co dalej z nami będzie. W końcu złożyłam mu życzenia na urodziny, zaprosiłam na kawę. Chyba po raz pierwszy w życiu pogadaliśmy tak szczerze. Spotkaliśmy się jeszcze parę razy i okazało się, że cały czas nas do siebie ciągnie. Dziś znowu jesteśmy razem, a na moim palcu błyszczy ten sam pierścionek, który dostałam w Paryżu - chwali się Ola.

Para postanowiła dać sobie jeszcze jedną szansę. Bez ciśnienia na ślub i formalizowanie związku.

- Jesteśmy szczęśliwi. A jeśli miłość jest prawdziwa, nawet ucieczka sprzed ołtarza jej nie zakończy - kwituje kobieta.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
odkryj siebieślubwesele

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (13)