Odkryj siebiePanna Młoda plus size. "Warto otworzyć się na różne opcje"

Panna Młoda plus size. "Warto otworzyć się na różne opcje"

- Pozostańmy autentyczne i w zgodzie ze sobą, nie przebierajmy się za kogoś innego, nie próbujmy drastycznych diet i katorżniczych treningów byle zdążyć do ślubu. To Wasz dzień. Dzień Waszej miłości - apeluje Ewa Zakrzewska - modelka, stylistka, influencerka i osobowość telewizyjna, udzielając bezcennych rad przyszłym pannom młodym.

Ewa Zakrzewska w jednej ze swoich czterech sukni ślubnych
Ewa Zakrzewska w jednej ze swoich czterech sukni ślubnych
Źródło zdjęć: © Instagram | ewokracja

20.04.2023 15:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przygotowania do własnego ślubu to okres pełen emocji i stresu. Dużo czasu spędzamy na planowaniu, poszukiwaniu idealnych inspiracji, polecanych usługodawców, miejsca i wszystkiego, co związane ze ślubem i przyjęciem weselnym.

Z doświadczenia wiem, że panna młoda w rozmiarze plus size dokłada sobie dodatkowy stres przez obawy związane z suknią ślubną. Czujemy presję wyglądania idealnie. Czasem potrafimy się zagubić i zapominamy o tym, co najważniejsze. O nas samych.

Od początku dbaj o komfort

Pozostańmy autentyczne i w zgodzie ze sobą, nie przebierajmy się za kogoś innego, nie próbujmy drastycznych diet i katorżniczych treningów byle zdążyć do ślubu. To Wasz dzień. Dzień Waszej miłości. Zdecydowaliście się pobrać ze względu na piękne uczucie. Postarajcie się uczcić ten moment tak, jak Wy chcecie, tak byście wspominali go pozytywnie. Warto postarać się, by trud przygotowań nie odbił się zbytnim stresem i niemiłymi wspomnieniami.

Sama temat mam już za sobą - ślub w lesie nad jeziorem i cztery suknie ślubne. Brzmi drogo i przesadnie, ale wcale tak nie było. Opowiem o tym za chwilę.

Dodatkowo pomagałam w stylizacji wielu pannom młodym i odwiedziłam sporo salonów, by zdradzić Wam kilka sekretów na zmniejszenie ilości nerwów i wydatków podczas poszukiwań wymarzonej kreacji.

Pamiętajcie, że to Wy jesteście najważniejsze, Wasz komfort i Wasze gusta. Dlatego jeśli planujecie turnee po salonach ślubnych, dobrze rozważcie, kogo zabierzecie ze sobą. Kilkukrotnie widziałam, jak z ust przyszłej panny młodej schodzi uśmiech po "radach" bliskich osób przy przymiarkach. Wiem, że często wybierając doradców, kierujemy się utartym schematem. Mama, przyjaciółka, świadkowa. Każda z innym gustem, charakterem i niekiedy niekoniecznie chcianymi komentarzami na temat naszego wyglądu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak wybrać suknię (lub suknie) idealną?

Dla własnego spokoju ducha i zapewnienia sobie prawdziwego wsparcia w wyborze zastanówcie się, czy nie warto rozważyć zaproszenia na przymiarki przyjaciela/przyjaciółki, od których nigdy nie usłyszycie czegoś, co wywoła dyskomfort. Jeśli zależy Wam na profesjonalnym i indywidualnym podejściu, możecie zabrać ze sobą sprawdzonego stylistę.

W salonach uważajcie na "promocje urodzinowe" i inne okazje, które działają tylko przy deklaracji zakupu sukni danego dnia. Są to chwyty powszechnie stosowane w takich miejscach w celu namówienia klientki na szybką decyzję - na wypadek, gdyby w innym salonie znalazła lepszą dla siebie ofertę.

Przede wszystkim, niezależnie od noszonego rozmiaru, nie stresujcie się poszukiwaniami. Na pewno znajdziecie idealną suknię w budżecie, który posiadacie.

Często owocne i pozwalające na sporą oszczędność są poszukiwania sukien z drugiej ręki lub w sieciówkach. Warto otworzyć się na różne opcje i przymierzyć fasony, o których wcześniej nie myślałyśmy.

Wszystkie chcemy wyglądać pięknie tego wyjątkowego dnia, ale by tak było, musimy czuć się komfortowo w tym, co mamy na sobie. Zapomnijcie o ciasnych gorsetach i bieliźnie, która zmienia kształty. Wystarczy dopasować krój sukni i bieliznę - zwłaszcza biustonosz, by wszystko leżało idealnie.

Jeśli włożymy coś, co nas uwiera, podrażnia skórę lub jest zbyt ciasne, nie będziemy czuły się dobrze i nasza pewność siebie ucierpi. Dlatego ważne, aby wybrać suknię, która będzie idealnie dopasowana do naszej figury i jednocześnie pozwoli nam na swobodę ruchów i oddychanie.

Wspomnę też o sukni "na zapas" lub po prostu drugiej, którą założycie już podczas wesela. Chociaż taka kreacja może brzmieć jak zbędny wydatek, w rzeczywistości to bardzo mądre rozwiązanie. Podczas wesela wiele rzeczy może się zdarzyć – sukienka może się podrzeć, ubrudzić lub zacząć przeszkadzać. W takiej sytuacji łatwiej będzie nam zachować spokój, jeśli mamy zapasową opcję.

Kiedy zaczęłam poszukiwania własnej sukni ślubnej, nie była to dla mnie łatwa sprawa. Odwiedziłam wiele salonów i przymierzałam różne modele, ale żaden nie pasował do mojego gustu. Dodatkowo, niektóre salony w ogóle nie miały sukien w moim rozmiarze, co zwiększało poczucie rozczarowania i frustracji. Po wielu nieudanych próbach zdecydowałam się razem z moją Mamą uszyć suknię i dodatkowo zakupić w jednej z sieciówek sukienkę "na w razie czego".

Finalnie nie wydałam więcej niż na jedną typową suknię z salonu.

Gdy pięć lat temu brałam ślub, oferty salonów były uboższe rozmiarowo. Podejrzewam, że dziś byłoby mi zdecydowanie łatwiej znaleźć te jedyne suknie. Dlaczego nie jedną? Zdecydowałam się na ślub w plenerze, w lesie nad jeziorem. Jako dziewczyna wychowana na wsi, wśród lasów, wiedziałam, czym skończy się paradowanie w jasnej sukience sięgającej po samo runo leśne. Dlatego postanowiłam zapewnić sobie zapas i na dalszą część wieczoru przygotować inne suknie. Marzyłam o pierwszym tańcu w sukni w kolorze butelkowej zieleni. Mama uszyła mi taką z tiulu.

Wesele trwało do samego rana, a Mama, w ramach niespodzianki, pokazała mi własnoręcznie uszytą trzecią suknię! Oczywiście, że też w niej wystąpiłam. Czwarta - z sieciówki ostatecznie pojawiła się na ślubnej sesji zdjęciowej następnego dnia. Żadna z poprzednich nie nadawała się do zdjęć po szaleństwach na parkiecie. Co się stało? Szalony wujek stanął w ferworze tańców na tiulowej sukni urywając jej fragment. Tańce, przytulasy i uściski zostawiły natomiast ślady podkładu, które znalazły się obok tych z czerwonego wina. Gdybym nie miała zapasowej sukni, byłabym mocno zestresowana tymi wpadkami.

Co zamiast sukni ślubnej?

Jeśli nie widzicie siebie w typowej sukni ślubnej, mam kilka pomysłów, które mogą Was zainspirować. Jedną z alternatyw jest garnitur. To elegancka i nowoczesna opcja, która świetnie sprawdzi się na ślubie w stylu miejskim lub w plenerze. Garnitur można uzupełnić o kobiece dodatki, takie jak wysokie szpilki lub delikatny naszyjnik, aby podkreślić kobiecy charakter.

Kolejną opcją jest kombinezon. To doskonałe rozwiązanie dla kobiet, które cenią sobie wygodę i swobodę ruchów. Kombinezon może być ozdobiony koronką lub innymi aplikacjami, które nadadzą mu wyjątkowego i eleganckiego charakteru. Połączenie z efektownymi butami i biżuterią stworzy niebanalny look.

Inną alternatywą dla tradycyjnej sukni ślubnej jest suknia pin-up. To połączenie klasycznej elegancji ze stylem retro. Moim zdaniem najlepiej sprawdzi się dla osoby, która właśnie w takim stylu nosi się też na co dzień. Wtedy będzie kompatybilna z wizerunkiem.

Następną opcją jest suknia w nietypowym kolorze. Panny młode coraz częściej decydują się na suknie w czerwieni, zieleni, różu, fiolecie czy nawet czerni. To oryginalne rozwiązanie, które pozwala na podkreślenie indywidualności.

Opcji jest wiele, ale najważniejsze byście to Wy drogie Panny Młode czuły się pięknie. Nie stresujcie się poszukiwaniami idealnego stroju na swój ślub, bawcie się tym! Nie liczy się wiek, waga czy zasobność portfela. Jestem pewna, że każda panna młoda będzie pięknie i wyjątkowo prezentować się na własnym ślubie, jeśli do poszukiwań podejdzie z pozytywnym nastawieniem i otwartością.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Ewa Zakrzewskaślubodkryj siebie
Komentarze (33)