Panna młoda, to piękna kobieta, która czuje się w sukni sobą
Polski projektant poszukujący modernistycznego kształtu, ale i klasycznego brzmienia mody. Od początku swojej kariery bezkompromisowo podążający własną drogą. Z Tomaszem Olejniczakiem, twórcą marki TOMAOTOMO, rozmawiamy o perfekcyjnym krawiectwie, oryginalnych Pannach Młodych oraz minimalizmie w modzie ślubnej.
Polski projektant poszukujący modernistycznego kształtu, ale i klasycznego brzmienia mody. Od początku swojej kariery bezkompromisowo podążający własną drogą. Z Tomaszem Olejniczakiem, twórcą marki TOMAOTOMO, rozmawiamy o perfekcyjnym krawiectwie, oryginalnych Pannach Młodych oraz minimalizmie w modzie ślubnej.
TOMAOTOMO to dosyć intrygująca nazwa marki. Z czego zrodził się ten pomysł?
Znajomi zawsze mówili do mnie „TOMAO”, ja dodałem do tego końcówkę „TOMO”. Jak widać, wcale nie jest to skomplikowana nazwa. Niewielkie trudności z wymawianiem zapewne wynikają z tego, że w polskim języku nie mamy słów, w których występuje samogłoska po samogłosce.
Panie Tomaszu, dlaczego akurat branża modowa? Ukończył Pan kierunek studiów niekoniecznie związany z tą tematyką.
Od najmłodszych lat rodzice wpajali mi, że aby żyć godnie i na określonym poziomie, trzeba zdobyć solidne wykształcenie. Dlatego ukończyłem kierunki, które potencjalnie dawały większą możliwość realizowania się zawodowo i finansowo. Studia z zarządzania oraz Public Relations miały otwierać mi ku temu drzwi. Choć projektowanie interesowało mnie już od najmłodszych lat, dopiero gdy skończyłem edukację, zacząłem realizować się pod kątem artystycznym. Wtedy sięgałem po nitki, rysowanie i projektowanie. Na początku dla mojej mamy, która do dzisiaj jest moją najwierniejszą klientką i fanką.
Projekty TOMAOTOMO wyróżniają się doskonałym krojem, perfekcją wykonania oraz najwyższą jakością tkanin. Czy to był Pana przepis na sukces?
Na pewno jest to jego część. Rzeczy niskiej jakości z tzw. sieciówek sprawiły, że dziś ludzie tęsknią za dobrym krojem i tkaniną. Moim marzeniem było tworzenie ubrań, które będą perfekcyjnie skrojone i ze szlachetnych materiałów. Tęsknię za prawdziwym i wysokim krawiectwem, dlatego u mnie w pracowni kolekcje powstają z największą dbałością o szczegóły. To wszystko rzeczywiście jest częścią mojego sukcesu, ponieważ odbiorcy tego po prostu oczekują – ponadczasowych projektów ubrań, które można nosić przez wiele lat.
Moda ślubna jest dosyć specyficzna i – często – zachowawcza. Czy uważa Pan, że dzisiejsze panny młode są gotowe na minimalistyczne i niekonwencjonalne rozwiązania w swoich kreacjach?
Jest coraz więcej pań, które szukają czegoś niestandardowego na ten wyjątkowy dzień i bardzo mnie to cieszy. Uwielbiam wykonywać suknie ślubne, które są w swojej formie klasyczne, ale zarazem oryginalne. Nie ukrywam, że najbardziej cieszą mnie momenty, gdy klientka mówi, że marzyła o sukni mojego projektu, bo chce, aby była unikalna. Przecież nie każda panna młoda musi wyglądać tak samo.
Czy jest może coś, co Pana drażni w stylizacjach większości panien młodych?
Często jest tak, że w tym dniu kobiety są perfekcyjnie wystylizowane, aż do przesady. Czyli np. bogata koronka z koralikami, do tego perły na szyi, w uszach diamenty i jeszcze welon z diademem. Jestem zwolennikiem klasycznej elegancji. Jeżeli suknia jest gładka i minimalistyczna, to dodatki mogą być wtedy totalnie odjazdowe, ale gdy na sukni dzieje się za dużo, trzeba spojrzeć na całość z boku i stwierdzić, że już może tego wszystkiego wystarczy (śmiech). Są też takie momenty, gdy przychodzi do mnie panna młoda z minimalistyczną wizją sukni, znajdujemy wspólny język w kwestii projektu, jednak później – gdy zaczyna słuchać otoczenia – zaczyna się wahać, czy nie powinna mieć tej „klasycznej bezy”. Niestety, niekiedy klientki zatracają swoją tożsamość poprzez wykreowane stereotypy i podążanie za oczekiwaniami innych.
Jaka jest panna młoda według TOMAOTOMO?
Moje kolekcje są dla silnych i charyzmatycznych kobiet, które wiedzą, czego chcą i poprzez ubranie pokazują własne ja. Według TOMAOTOMO panna młoda to piękna kobieta, która czuje się w sukni sobą. Gdy widzę ją w mojej sukni z uśmiechem na twarzy, jestem spełniony. W końcu kobieta jest najpiękniejsza, gdy ubrana jest właśnie w uśmiech, a jest to możliwe tylko wtedy, gdy wie, że wygląda naprawdę dobrze.
Dlaczego warto zdecydować się na suknię ślubną od projektanta?
O tym najlepiej opowiedziałyby moje klientki (śmiech), jednak zawsze mam uśmiech na twarzy, gdy trafiają do mnie i pierwszą rzeczą, którą mówią, jest to, że były już w różnych salonach ślubnych, jednak tam wszystkie kreacje są takie same i mało czym się wyróżniają. Kobiety są coraz bardziej świadome tego, że w ten dzień powinny wyglądać oryginalnie, a spersonalizowane suknie od projektanta zapewnią im to najlepiej. Na spotkaniu z klientką ustalamy totalną wizję całości. U mnie panuje zupełna swoboda w wybieraniu fasonu, kroju, tkaniny, zdobień itd. Zawsze słucham jej oczekiwań, a potem proponuję indywidualne rozwiązania.
Którą ze sławnych kobiet świata chciałby Pan najbardziej ubrać i dlaczego?
Na przykład Tildę Swinton ze względu na to, że jest bardzo oryginalna. Myślami sięgam też do Meryl Streep, która ma ogromną klasę, do tego jest aktorką największego formatu, więc ubieranie jej byłoby to dla prawdziwym wyzwaniem. Jest wiele gwiazd, dla których chciałbym coś zaprojektować, ale jeszcze troszkę musimy na to poczekać (śmiech).
magazynwesele.pl/rozmawiała: Aleksandra Sibistowicz-Krzyżok