Blisko ludziPartner powiedział jej, że w łóżku jest jak kłoda. "Czułam wstyd przed własnym chłopakiem"

Partner powiedział jej, że w łóżku jest jak kłoda. "Czułam wstyd przed własnym chłopakiem"

- Po urodzeniu dziecka usłyszałam, że jestem oziębła i że odstawiłam partnera na drugi plan. A dla mnie seks był ostatnią sprawą, o jakiej myślałam po nakarmieniu i położeniu dziecka spać - opowiada Kasia z Radomia w rozmowie z WP Kobieta. - Musimy same zadbać o swoją seksualność i mówić, czego nam potrzeba - radzi ekspertka Joanna Keszka.

Czy istnieją "oziębłe kobiety"?
Czy istnieją "oziębłe kobiety"?
Źródło zdjęć: © 123RF

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Seks często bywa tematem spornym w relacjach. Nie wszyscy są w stanie swobodnie mówić o swoich uczuciach, emocjach i potrzebach, a to nie pomaga w budowaniu trwałego i satysfakcjonującego związku. Jedną z najczęstszych przyczyn dyskusji na temat pożycia seksualnego jest różnica w poziomie libido. Co zrobić w sytuacji, gdy nasz partner znacznie częściej ma potrzebę uprawiać seks niż my? Jak reagować na złośliwe komentarze najbliższej osoby?

Ostatnio w przestrzeni publicznej coraz częściej mówi się o "oziębłych kobietach". Z wpisów i wypowiedzi dostępnych w mediach można wywnioskować, że oziębła kobieta to taka, która nie ma potrzeby uprawniania seksu tak często jak jej partner.

- Często kobietom każe się dostosowywać do męskich norm. To zaczęło się bardzo dawno temu. Kiedyś było takie określenie jak "oziębła kobieta", czyli kobieta, która miała mniejszą ochotę na seks niż jej partner. "Erotomanki" to z kolei dziewczyny, które mają większe libido niż ich mężczyźni. Oba te określenia są pejoratywne i oznaczają, że coś z kobietami jest nie tak. "Oziębłość trzeba leczyć", "Erotomanki tym bardziej muszą skonsultować się z kimś". Niestety, to wciąż funkcjonuje w seksie - mówi w rozmowie z WP Kobieta ekspertka w dziedzinie kobiecej seksualności, Joanna Keszka.

"Czułam się aseksualna"

Kamila Kłódkowska zdaje sobie sprawę, że poziom jej libido w dużej mierze zależy od poczucia bezpieczeństwa w związku i relacji z partnerem. Nie zawsze jest na takim samym poziomie jak u jej partnera, ale doskonale wie, z czego to może wynikać.

- W moim przypadku libido spadło, gdy związek zaczął się wypalać. Były partner do niczego się nie przykładał, niczego nie ratował, co kompletnie obrzydziło mi seks i pociąg fizyczny. Przez rok czułam się wręcz aseksualna. Kiedy zmieniłam partnera, nowe uczucie odmieniło to na dobre. U mnie popęd seksualny napędzają uczucia i miłość - wyznaje.

Joanna Keszka podkreśla, że libido nie jest stałe i zmienia się w zależności od tego, na jakim etapie życia jesteśmy.

- Libido związane jest z naszym samopoczuciem, zdrowiem, z tym jak wygląda nasza relacja z partnerem, czy urodziło się dziecko, czy mamy stres, czy zaczęliśmy nową pracę, czy właśnie ją straciliśmy… Libido nie jest dane raz na zawsze. Prowadziłam warsztaty dla Uniwersytetu Trzeciego Wieku i okazało się, że osoby 60+ powiedziały, że mają teraz największe libido w swoim życiu. Zaczęłam drążyć temat i okazało się, że ci ludzie w końcu mogli się wyspać. Dzięki temu mieli czas, aby uprawiać seks rano po kawie. A nie tak jak my zabiegani, zagonieni, uprawiamy seks wieczorem po całym męczącym dniu. Libido jest częścią naszego życia i dużo o nas mówi.

"Jesteś jak kłoda"

Kobiety często porównują swoje libido do libido partnera, co nie jest dobre dla żadnej ze stron. Tak jak zawsze najważniejsza jest odpowiednia komunikacja i zrozumienie dla potrzeb drugiej strony.

Matylda z Wrocławia, która obecnie jest w szczęśliwym związku, przyznała w rozmowie z WP Kobieta, że w poprzednich relacjach bywało, że czuła się niekomfortowo. Jeden z jej partnerów miał znacznie częściej ochotę na seks i wymagania niczym z filmów pornograficznych.

- Nie raz usłyszałam, że w łóżku jestem jak kłoda, bo nie miałam ochoty robić tego, co on. Próbowałam się komunikować i mówiłam, że nie wszystkie pozycje są dla mnie przyjemne i że nie mam ochoty na seks kilka razy dziennie. Spotkałam się z brakiem zrozumienia i nieprzyjemnymi odzywkami w moją stronę. To tylko pogłębiało problem i sprawiało, że czułam nawet wstyd, aby się rozebrać przed moim własnym chłopakiem - wyznaje.

Ekspertka w dziedzinie kobiecej seksualności zaznacza, że podstawą udanego seksu jest poprawna komunikacja.

- Kobiety nie powinny obwiniać się w seksie, bo to nikomu nie służy. Przede wszystkim powinniśmy nauczyć się myśleć o kobietach dobrze. Kiedy partner ma większe potrzeby i powie nam: "Jesteś oziębła, musisz się leczyć", to tylko pogłębi problem. Bądźmy dla siebie dobrzy. To nie jest łatwy temat, ale rozmawiajmy. Dodajmy do tego czułość, troskę, a nie chęć kontroli, wykorzystywania i udowadniania, kto w tym związku rządzi. Seks naprawdę łączy ludzi - dodaje Keszka.

Kasia z Radomia natomiast usłyszała, że jest oziębła dla swojego męża, kiedy odmówiła seksu po narodzinach syna.

- Przed ciążą nie miałam problemu z poziomem libido i z mężem byliśmy zgrani w kwestii seksu. Kiedy na świat przyszedł Teoś, coś się zmieniło. Czułam się niewyspana, przytłoczona odpowiedzialnością, masą obowiązków. Mimo że mąż bardzo mi pomagał i starał się mnie odciążyć w każdym możliwym momencie, to seks był ostatnią sprawą, o której myślałam po nakarmieniu i położeniu dziecka spać. Usłyszałam, że jestem oziębła i że odstawiłam partnera na drugi plan. Tak nie było, ponieważ potrzebowałam bliskości, ale w innej formie. Wolałam się przytulać, posiedzieć razem i porozmawiać - powiedziała w rozmowie z WP Kobieta.

Kasia zaznaczyła, że trudno jej było porozmawiać z partnerem szczerze na ten temat, ale wiedziała, że jak tego nie zrobi, to problemy w ich relacji mogą się skumulować.

- Po długiej rozmowie wiele się zmieniło. Mąż nie naciska na seks tak bardzo i nie obraża się, gdy mówię, że nie czuję się na siłach. Często mnie zaskakuje i decyduje się zrobić coś tylko dla mnie - dodaje.

- My same musimy zadbać o swoją seksualność, mówić, czego potrzebujemy. Brak komunikacji powoduje, że kobiety obwiniają siebie o to, że coś jest nie tak albo zmuszają się do seksu, który nie sprawia im przyjemności. Wkładanie penisa do pochwy to nie jest odpowiedź na wszystkie nasze erotyczne pytania. Prawda jest taka, że głowy nie oszukamy i nasze ciało się zamyka, a libido spada - zauważa Keszka.

"Nie istnieje norma libido"

- Kobiety martwią się tym, że nie pasują do mężczyzn. Trzeba jednak zrozumieć, że każdy z nas ma inne libido. Nie ma czegoś takiego w tej kwestii jak norma. Trzeba się odpowiednio dobrać lub przegadać tę kwestię. Są osoby, którym wystarcza seks raz w tygodniu lub raz w roku i to jest w porządku, jeżeli uczciwie komunikujemy to partnerowi. Można się kochać codziennie albo kilka razy dziennie, ale trzeba powiedzieć przy wchodzeniu w stały związek, że seks jest dla nas ważny - wyjaśnia ekspertka Joanna Keszka.

Ogromny wpływ na naszą seksualność ma edukacja seksualna już na wczesnym etapie. Wtedy możemy obserwować zmiany w ciele, dzięki czemu lepiej zrozumiemy swoje potrzeby.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (363)