"Robię zakupy w sex‑shopie, a partner nic o tym nie wie". Dlaczego nie warto ukrywać gadżetów erotycznych?
- Generalnie mąż był zszokowany. I to nawet nie tym, że używam wibratora, ale faktem, że to przed nim ukrywałam. Stwierdził, że przecież nie ma w tym nic złego – śmieje się Amelia. – Ukrywanie takich spraw nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem – komentuje Dominik Haak, psycholog i seksuolog.
W dobie koronawirusa internetowe sklepy z gadżetami erotycznymi biją rekordy popularności. Coraz chętniej sięgamy po wibratory, masażery, kulki gejszy czy lubrykanty. Często jednak w tajemnicy przed partnerem lub partnerką co nie zawsze dobrze wpływa na relacje w związku.
Prawdę o korzystaniu przez partnerkę lub partnera z erotycznych gadżetów można poznać w różny sposób, niekiedy dość brutalny. Jak niedawno poinformował portal niebezpiecznik.pl, do sieci wyciekły dane klientów jednego z internetowych sex-shopów. Wszyscy mogli poznać ich imiona, nazwiska, adresy mailowe oraz dowiedzieć się, jakiego zakupu dokonali, a były to np. "realistyczny, smukły wibrator analny", "żelowe nakładki na palce do stymulacji łechtaczki" czy "sztuczna pochwa, nr 1 na świecie".
Ukrywała prawdę przed mężem z jednego powodu
Mąż 34-letniej Amelii dowiedział się o jej zamiłowaniu do zabawek erotycznych bardziej tradycyjnie. – Zamiłowaniu to może za dużo powiedziane, ale nie ukrywam, że lubię czasami stymulację, jaką zapewnia tylko dobry wibrator. Dlatego jakiś czas temu sprawiłam sobie takie urządzonko. Długo zastanawiałam się, czy nie wyznać tego Maćkowi, ale jakoś nie miałam śmiałości. Bałam się, że odbierze to jako wotum nieufności do jego umiejętności seksualnych. Uzna, że jeśli potrzebuję wibratora, jest to znak, że partner nie potrafi mnie właściwie zaspokoić. A przecież nie o to chodzi. Mamy udane życie intymne, ale czasami każda kobieta potrzebuje dodatkowych, intensywnych doznań, których nawet najlepszy kochanek nie potrafi zapewnić – tłumaczy.
Zakup okazał się trafiony, a wibrator z nawiązką spełnił jej oczekiwania. Oczywiście był używany tylko pod nieobecność Maćka, ewentualnie wtedy, gdy mężczyzna spał lub był pochłonięty innymi sprawami, np. oglądaniem meczu. – Później odkładałam go w najgłębszy zakamarek szafy, na półkę z pościelą. Mąż nigdy jej nie zmienia, więc ryzyko, że znajdzie zabawkę, było znikome – opowiada Amelia.
I po co ta konspiracja?
Jednak zbieg okoliczności doprowadził do tego, że Maciej odkrył sekret Amelii. Pewnego razu ich mieszkanie zalała sąsiadka z góry. Pechowo woda pojawiła się na suficie nad szafą, którą szybko trzeba było opróżnić.
– Zabrał się za to Maciek, który podczas wyjmowania pościeli, natknął się na pudełko z wibratorem. Jego mina była bezcenna. Oczywiście później zaczęły się pytania: skąd to? Po co? Dlaczego? Generalnie mąż był zszokowany. I to nawet nie tym, że używam wibratora, ale faktem, że to przed nim ukrywałam. Stwierdził, że przecież nie ma w tym nic złego, a gdyby wiedział, że interesują mnie takie gadżety, nie miałby problemu z zakupem prezentu na urodziny. Zaskoczył mnie swoją reakcją. Teraz żałuję, że robiłam z tego taką konspirację, a niekiedy nawet czułam się, jakbym zdradzała Maćka z zabawką – mówi Amelia.
– Ukrywanie takich spraw nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem – komentuje Dominik Haak, psycholog i seksuolog, członek Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego oraz Rady Naukowej Ośrodka Badań Społecznych nad Seksualnością przy Uniwersytecie Warszawskim. – Warto jednak zadać sobie pytanie, dlaczego nie mam na tyle zaufania do partnera czy partnerki, by wyznać, że używam gadżetów erotycznych? Albo będąc drugą stroną: dlaczego bliska mi osoba nie ufa mi na tyle, żeby wprost o tym powiedzieć? To mówi o pewnej trudności w relacji, która wymaga przepracowania – dodaje specjalista.
Zdaniem Dominika Haaka źródła problemów należy szukać we wciąż powszechnie panującym w Polsce tabu seksualnym. Z powodu braku edukacji w tej dziedzinie wiele osób czuje się po prostu zawstydzonych swoimi potrzebami.
– Dotyczy to w szczególności kobiet, których seksualność przez wieki była represjonowana. Często obawiają się przyznać do tego, że korzystają z wibratora czy dildo. Obawa może dotyczyć reakcji partnera czy partnerki, ale utrzymywanie takiej aktywności w sekrecie może być też związane z tym, że osoba nie chce sprawić partnerowi lub partnerce przykrości. Dla wielu odkrycie, że ktoś bliski się masturbuje, bywa odbierane , "do siebie" i przeżywane jako zdrada czy dowód na to, że nie jest się dobrym kochankiem. A przecież wcale nie musi tak być! – podkreśla seksuolog.
Jak należy się zachować po odkryciu, że partner czy partnerka używa gadżetów erotycznych? – Na pewno warto porozmawiać. Zapytać bliską osobę o to, czy korzysta z zabawki dla urozmaicenia, czy czuje się niezaspokojona, czy może po prostu chce lepiej poznać swoje ciało i może wypróbować nową technikę sprawiania sobie przyjemności? Na pewno nie należy osądzać ani atakować czy też zarzucać drugiej stronie, że korzystając z gadżetu, zdradza – tłumaczy Dominik Haak.
Jakie gadżety lubią Polki?
Odkrycie "tajemnicy" partnera może być wstępem do wspólnych zabaw z gadżetami erotycznymi, co w efekcie poprawi jakość życia seksualnego w związku. – Warto pamiętać, że najważniejsze jest budowanie intymności, na które składają się na przykład randki czy wspólne branie kąpieli. Nie ulega jednak wątpliwości, że akcesoria erotyczne, oczywiście stosowane za zgodą obu stron, mogą pozytywnie wpłynąć na satysfakcję seksualną pary – mówi Dominik Haak.
Potwierdzają to wyniki badań przeprowadzonych niedawno przez Davida Fredericka z Uniwersytetu Chapman, który przyjrzał się życiu intymnemu długotrwałych związków. Co się okazało? Bardziej zadowolone okazały się związki, w których wypróbowuje się nowe pozycje seksualne, nosi seksowną bieliznę, fantazjuje i używa zabawek erotycznych.
Z raportu na temat seksualności Polek, opracowanego na podstawie badania przeprowadzonego w lutym 2019 r. przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie firmy Gedeon Richter, wynikało, że mieszkanki naszego kraju wciąż z dużym dystansem podchodzą do takich gadżetów. Używała ich mniej niż połowa ankietowanych, a kobiety, które się do tego przyznawały, najczęściej stosowały żele i lubrykanty (23 proc.) oraz zakładały bieliznę erotyczną (19 proc). Tylko co ósma sięgała po wibrator.
Jednak ostatnie miesiące mogły zmienić te statystyki. Pandemia koronawirusa wpłynęła na zmianę naszego stylu życia, a przymusowo zamknięci w domach Polacy rzucili się na zakupy w… sex-shopach. Ich właściciele przyznają, że notują w tym roku gigantyczne wzrosty sprzedaży.
Wśród klientek dużą popularnością cieszą się zarówno tradycyjne wibratory, jak i nowoczesne masażery łechtaczki, oferujące bezprzewodową łączność z telefonem. Dzięki specjalnej aplikacji pracą tych urządzeń można sterować na odległość, co sprawdza się, gdy partnerzy z różnych przyczyn nie mogą być blisko siebie.
Czy jesteśmy świadkami gadżetowej rewolucji w życiu seksualnym Polaków? Czas pokaże…