Pięć kultowych modeli butów. Nie wychodzą z mody od dekad
"Mogę być naga tak długo, jak będę miała na nogach odpowiednie buty" - zwykła mawiać dziennikarka i stylistka Anna Dello Russo. I chociaż esencją mody jest ciągła zmienność, istnieją modele, które nie tylko zapisały się w jej historii złotymi zgłoskami, ale także konsekwentnie wracają do łask trendsetterek nie dając o sobie zapomnieć.
03.04.2023 | aktual.: 07.04.2023 09:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Trendy jeszcze nigdy nie zmieniały się tak szybko jak dziś. Przyczyn - jak podpowiada w rozmowie z Wirtualną Polską dr Paulina Zagórska, która zajmuje się m.in. kulturą konsumpcjonizmu - szukać wypada w ogromnym wpływie mediów społecznościowych, szczególnie TikToka.
- TikTok nieco gorzej niż np. Instagram spełnia wymogi UOKiK, jeżeli chodzi o transparentność reklam. To pod tym względem dziki zachód mediów społecznościowych, gdzie kryptoreklama jest niestety na porządku dziennym. Jakiś czas temu młode dziewczyny kupowały ubrania i akcesoria w stylu Wednesday Addams, czy Emily z netfliksowego hitu. Swego czasu podobne zjawisko towarzyszyło premierze serialu "Euforia" - zauważa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I chociaż w niektórych bańkach szybka moda już dawno jest passe, a w dobrym tonie jest kupowanie ubrań dobrych jakościowo lub z drugiej ręki, nie da się ukryć, że niemal każdemu z nas zdarza się zgrzeszyć w imię bycia na czasie.
Alternatywą za którą optuje coraz więcej stylistów i ekspertów jest ponadczasowość. Tę natomiast najłatwiej osiągnąć za pomocą obuwia - wybierając takie modele, które mimo upływu lat w ogóle się nie starzeją. Wszak - jak mówił Manolo Blahnik, ulubiony projektant serialowej Carrie Bradshaw - "Buty to najszybszy sposób na osiągnięcie przez kobiety błyskawicznej metamorfozy".
Zaskakująca historia butów na obcasie
Blahnik słynie z projektowania świetnie wyprofilowanych szpilek, a skoro już został przywołany, od nich wypada rozpocząć. Dziś jednoznacznie kojarzące się z sex-appealem, czerwonym dywanem, wyjątkową chwilą, nie miały szczególnie ponętnych początków. Pierwszymi posiadaczami butów na wysokim obcasie byli bowiem egipscy rzeźnicy, których podwyższenie w podeszwie ratowało od... brodzenia w zwierzęcej krwi. Kobiety obuwie przypominające nieco szpilki (choć zdecydowanie bliżej było im do koturn) włożyły dopiero w XV wieku, najprawdopodobniej w Wenecji.
Za nowożytnego ojca współczesnych obcasów uważa się jednak Rogera Viviera - perfekcjonistę, który pod koniec lat 40. zaprojektował pierwszy smukły i klasyczny dziś model dla domu mody Dior. "Przerabiałem moje projekty setki razy, aby mieć pewność, że koncepcja jest prawdziwa, a kształt stopy respektowany" - mówił genialny rzemieślnik.
Dziś za kultowe i ponadczasowe uznaje się So Kate od Christiana Loubotina (oczywiście z krwistoczerwoną podeszwą), Hangisi od Manolo Blahnika, Love Jimmy'ego Choo czy fantazyjne sandałki od Giuseppe Zanotti'ego.
Wygoda idzie w parze z kobiecością
O laur najbardziej ponadczasowych butów ze szpilkami mają szansę konkurować wyłącznie baleriny, które w tym sezonie święcą triumfy deklasując konkurencję. Wygodne, lekkie, kobiece - ich historia sięga mniej więcej początków XX wieku i rozpoczyna się w sklepie obuwniczym Capezio. Jego właściciel naprawiając pointy baletowe przynoszone przez broadwayowskich tancerzy zainspirował się ich kształtem na tyle, że przeniósł go na buty codziennego użytku. Na prawdziwy "boom" przyszło jednak nam czekać kolejne 50 lat.
Dopiero wówczas zyskały ogromną popularność za sprawą Rose Repetto, którego baleriny pokochała Brigitte Bardot. Wygodne cichobiegi stały się także ulubionym modelem młodych bitniczek, a kilka lat później Audrey Hepburn, która nosiła model z czarnego zamszu od Salvatore Ferragamo.
W latach dwutysięcznych stały się natomiast marzeniem niemal wszystkich dwudziestolatek dzięki Kate Moss, Amy Winehouse czy Sienny Miller. One także wybierały najczęściej baleriny Repetto, łącząc je jednak z ubraniami w stylu rockabilly, boho, retro czy klasycznym trenczem.
Nie tylko dla rockmanek
Skoro mowa o wpływie muzyki i kultury alternatywnej na modę, nie sposób nie wspomnieć o martensach, które - choć nigdy nie wyszły całkowicie z mody - od kilku lat przeżywają wielki renesans. Wysokie, skórzane buty z poduszką powietrzną na pięcie miały być remedium na kontuzje. Urazu kostki nabawił się bowiem podczas pobytu w Alpach ich twórca - doktor Klaus Märtens, a ciężkie obuwie wojskowe tylko wzmagało ból. Wraz z kolegą ze studiów - dr Herbertem Funckiem w 1949 roku założył w Monachium fabrykę, gdzie zaczęto produkować pierwsze modele.
Dzisiejszą popularność martensów zawdzięczamy jednak Brytyjczykom, którzy w 1959 roku wykupili prawa do ich produkcji i dodali charakterystyczną, żółtą nitkę jako obszycie podeszwy. Początkowo zyskały sympatię klasy pracującej, niechlubną łatkę przypięli im na jakiś czas skinheadzi, by w latach 90. jednoznacznie przylgnąć do miłośników grunge'u - także w Polsce. Drogie, szczególnie wówczas, martensy stały się marzeniem nieco zbuntowanych nastolatek inspirujących się Kasią Nosowską. Dziś równie często są widywane wśród młodzieży, jak i 30 i 40-latków pracujących w zawodach kreatywnych. Ciekawostka: białe martensy nosił nawet sam Jan Paweł II.
W pogoni za butami idealnymi
Potężną branżą, która napędza projektantów i rzemieślników do tworzenia coraz to lepszych modeli butów, jest oczywiście sport. Rynek sneakersów rozrósł się w ostatnich dekadach do ogromnych rozmiarów i mało kto - niezależnie od wieku, statusu finansowego i wykonywanego zawodu - wyobraża sobie życie bez choć jednej pary "adidasów" czy tenisówek.
Okazuje się, że dwa ponadczasowe i cieszące się do dziś wielką popularnością modele - Converse Chuck Taylor All Star HI oraz Adidas Superstar - zrodziły się w walce o idealne buty do koszykówki.
Te pierwsze mogą poszczycić się zdecydowanie najdłuższym stażem - produkowane są bowiem co najmniej od lat 20., a za sprawą koszykarza Charlesa H. "Chucka" Taylora, któremu zawdzięczają swoją nazwę, niemal od początku promowane były jako "najwygodniejsze obuwie do koszykówki". Tak zresztą mogłoby zostać do dziś, gdyby nie projektanci Adidasa marzący o przełamaniu hegemonii trampek na boisku.
Nad idealnymi butami do koszykówki pracowano w Adidasie już od lat 50. Jednak to model z charakterystyczną "muszelką" oraz cholewką z miękkiej skóry osiągnął sukces. Za datę jego oficjalnej premiery uznaje się rok 1970. W ciągu czterech lat od wprowadzenia produktu na rynek około 85 proc. wszystkich profesjonalnych graczy w Stanach Zjednoczonych przeszło na buty adidas - jak czytamy na stronie warsawsneakerstore.pl. Krótko potem Converse przestał być oficjalnym sponsorem obuwia w amerykańskiej lidze NBA.
Od czasu walki o dominację na koszykarskich boiskach oba modele przeszły wiele zmian i stały się jednymi z najbardziej uniwersalnych butów sportowych. Dziś widuje się je na ulicach zarówno w towarzystwie oversize'owych dresów, jak i eleganckich garniturów.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!