Piękno niejedno ma imię. Poznajcie historie naszych czytelniczek podczas wspólnej metamorfozy
Pięć kobiet, pięć niezwykłych historii i pięć spektakularnych metamorfoz. Tak najkrócej można opisać akcję przeprowadzoną przez WP Kobieta i markę kosmetyczną Dermika. Będąc świadkiem tej wyjątkowej przygody, utwierdziłam się w przekonaniu, że kobiece piękno niejedno ma imię i absolutnie nie zależy od wieku. Poznajcie historie naszych bohaterek, które w ciągu dwóch dni zmieniły się nie do poznania (i to nie tylko na zewnątrz).
Katarzyna Tomczak, Magdalena Jeleniewska, Anna Hryniewiecka, Halina Rokosz i Katarzyna Ogrodnik mają różne zawody, pasje i mieszkają w różnych zakątkach Polski. Ale łączy je jedno – są dojrzałymi kobietami, które wiedzą, czego chcą i nie boją się sięgać po marzenia. Każda z nich opowiedziała mi swoją historię i zdradziła, czym jest dla niej prawdziwe piękno. Zapraszam do inspirującej lektury.
Katarzyna Tomczak na co dzień pracuje w biurze podróży. Postanowiła wziąć udział w naszym konkursie, bo jak twierdzi, "chciała się w końcu zrelaksować". Zapewnia, że czuje się sexy niezależnie od tego, co ma na sobie i jak wygląda, ale była ciekawa, co specjaliści będą chcieli zmienić w jej wizerunku. – Zależało mi, aby ktoś na mnie spojrzał eksperckim okiem. Miałam jeszcze niedawno długie włosy, które farbowałam. A teraz je ścięłam i zostały tylko siwe. Oddałam je fundacji Rak’n’roll na peruki dla kobiet chorujących na nowotwory – wyznaje Kasia. – Poza tym nie chciałam wciąż niszczyć włosów koloryzacją, dlatego zdecydowałam się na ten krok – dodaje po chwili.
Okazało się, że minęło sporo czasu, zanim Kasia przyzwyczaiła się do nowego wizerunku. – Po tym, jak ścięłam włosy, musiałam przyzwyczaić się do zmiany wyglądu. Na początku trudno było mi rozpoznać się w lustrze. Szłam ulicą i w pierwszej chwili, patrząc na siebie w okiennym odbiciu, zastanawiałam się, kto to jest – mówi z lekkim uśmiechem na twarzy. - Teraz trochę żałuję, że tak długo farbowałam włosy. Gdyby nie to, ta zmiana byłaby stopniowa, a nie tak bardzo drastyczna – twierdzi.
Kasia powiedziała mi, czym jest dla niej piękno. – Uważam, że nie chodzi tu tylko o nasz wygląd. Piękno jest też tym, co mamy w środku. Rozmowa z inteligentnym człowiekiem jest znacznie ważniejsza od urody – wyznaje. – Mam 51 lat. Biegam i dbam o siebie. Jestem trochę egoistką. Przyznaję, że przestaje mi już zależeć na opinii innych. Zdarza się nawet, że wychodzę do sklepu w piżamie i nie widzę w tym nic złego. Wśród moich koleżanek są takie, które walczą z wiekiem, ale i te, które kompletnie olewają to, jak wyglądają. Ja uważam, że najlepiej być po środku – dodaje.
Kasia zdradziła mi, że na co dzień się nie maluje, a w kwestii pielęgnacji stawia na właściwe oczyszczanie cery i stosuje kremy. Gdy jednak spojrzała na swój makijaż wykonany przez profesjonalną wizażystkę, zauważyłam u niej błysk w oku. – Bardzo podoba mi się mój make-up i ta różowa sukienka – wyznaje. Nie sposób nie wspomnieć też o żółtych koturnach, które w jej finałowej stylizacji wybijały się na pierwszy plan. – Są naprawdę odważne. Przechodząc obok nich w sklepie, nie wpadłabym na pomysł, aby je przymierzyć – dodaje na koniec. W nowej odsłonie Kasia przypomina mi Sharone Stone. Prezentuje się fenomenalnie!
Magdalena Jeleniewska jest pracownikiem działu finansowego w jednej z dużych firm. Twierdzi, że wysłała zgłoszenie do naszego konkursu pod wpływem impulsu. – Zobaczyłam, że jest taka akcja i postanowiłam wziąć w niej udział – wyznaje. Wiele w życiu osiągnęła, ale przyznaje, że potrzebne jej były zmiany. – Mam wszystko – dom, rodzinę. Uważam się za spełnioną kobietę, jednak w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że czas pomyśleć o sobie. Dzieci to nie wszystko. Poza tym czterdziestka zbliża się wielkimi krokami… – dodaje. Okazuje się, że pierwsze zmiany poczyniła, zapisując się na kurs nurkowania. Do tej pory to jej największa pasja.
Magdalena nie miała sprecyzowanych oczekiwań w kwestii metamorfozy. Chciała oddać się w ręce specjalistów i nie zamierzała narzucać im swojego zdania. – Zależy mi, aby ekspert spojrzał na mnie i powiedział, co powinnam ze sobą zrobić. Niedawno przyłapałam swoją córkę, jak maluje się moimi kosmetykami. Skoro to robi, chciałabym dać jej dobry przykład do naśladowania. Niech się inspiruje – twierdzi.
Piękno to dla niej coś więcej niż tylko ładne opakowanie. – Muszę przyznać, że generalnie się sobie podobam, ale uważam, że piękno jest wewnątrz. To, co dajemy innym ludziom jest znacznie ważniejsze od tego, jak wyglądamy. Makijaż może jedynie służyć jako podkreślenie piękna – mówi Magdalena. – Niektórym z nas wydaje się, że wizerunek musi być perfekcyjny. Ja jestem innego zdania. Zauważam, że wśród kobiet jest ogromny nacisk na to, aby wyglądać dobrze. Widzę, jak moje niektóre koleżanki próbują walczyć z wiekiem. Ja się staram temu terrorowi nie poddawać – dodaje.
Magda mówi, że w codziennej pielęgnacji ogranicza się tylko do używania wody. – W sumie moja pielęgnacja polega na… niczym. Używam wyłącznie wody. Rzadko też nakładam makijaż. Koleżanki mówią do mnie: "zrób coś ze sobą", a ja nadal swoje – śmieje się.
Gdy jednak patrzy na siebie w lustro po metamorfozie, jest zachwycona swoim makijażem. – W tej szmince jest mi bardzo dobrze. Zacznę jej używać. Do tej pory nie malowałam ust, a to błąd! Poza tym bardzo podoba mi się ta biała stylizacja. W nowej fryzurze, kobiecym zestawie i takim boskim make-upie czuję się pewniejsza siebie – podsumowuje. To też widać na zdjęciach. Tylko spójrzcie na jej mowę ciała!
Anna Hryniewiecka jest pracownikiem opieki w Niemczech. Jak sama twierdzi, wcześniej nie myślała o metamorfozie, bo nie było ją na to stać. Gdy tylko przeczytała o naszym konkursie, postanowiła się zgłosić. Jednak nie liczyła na to, że uda jej się wygrać.
– Moje życie jest szybkie. Dzieci są dorosłe, ale nie są jeszcze do końca samodzielne. Polegają na mnie – wyznaje na samym początku naszej rozmowy. Wyczuwam, że jest niepewna siebie, ale skutecznie maskuje to wrażenie szerokim uśmiechem.
Anna nie ukrywa, że stresowała się udziałem w naszej akcji. – Stresuję się wszystkim, co nowe, ale walczę z tym. W przypadku metamorfoz nie wiedziałam, czego się spodziewać. Dodam, że moja córka nie chciała, abym brała udział w tej akcji. Do tej pory nie wiem dlaczego. Za to mój syn od początku był na tak i mnie wspierał. – Muszę przyznać, że mam sporo kompleksów. Chciałam, żeby spojrzeli na mnie specjaliści i dali mi wskazówki, jak się ubierać i jak dbać o cerę. Nie zamierzam im się wtrącać. Niech robią to, co uważają za słuszne – mówi.
Na co dzień Anna lubi chodzić w make-upie. – Makijaż zajmuje mi około 20 minut. Nakładam na policzki lekki róż, podkreślam rzęsy, stosuję podkład, nakładam szminkę i gotowe – twierdzi. Jednak tak, jak reszta naszych laureatek, Anna uważa, że piękno to jest to, co mamy wewnątrz. – Makijaż i ubrania tylko je podkreślają. Myślę, że przede wszystkim miłość dodaje nam piękna. Poza tym odmładzają mnie moje dzieci, bo traktują mnie jak przyjaciółkę – wyznaje.
Nasza bohaterka zauważa, że jej rówieśniczkom często brakuje pewności siebie. – Kobiety w moim wieku potrzebują zapewnień, że dobrze wyglądają. Ale generalnie widać, że coraz bardziej dbają o siebie. Polki są naprawdę piękne – mówi.
Patrząc na efekt końcowy metamorfozy, Anna długo przygląda się sobie w lustrze. – Bardzo podoba mi się ten kolor szminki i fryzura – mówi z entuzjazmem w głosie. – Ale najbardziej zaskoczył ją dobór sukienki przez stylistkę. – Sama nigdy nie odważyłabym się na taką długość. Zwykle noszę dłuższe ubrania, bo wydaje mi się, że w moim wieku już nie wypada nosić mini. Ale lubię na co dzień podkreślać dekolt – dodaje. Moim zdaniem Anna ma piękne nogi i zdecydowanie nie powinna ich zakrywać. W pasiastej sukience wygląda sexy.
Halina Rokosz jest urzędnikiem państwowym. Mówi, że już wcześniej myślała nad metamorfozą, ale wciąż brakowało jej czasu. – W ciągu dnia mam dużo obowiązków. Poza pracą zajmuję się jeszcze wnukami. Zgłoszenie wysłałam nie tylko dla samej siebie. Chciałam też zainspirować moje synowe i córkę do zmian, aby być dla nich przykładem. Trzeba pamiętać, że jest sens w tym, by o siebie dbać. Na razie one nic nie wiedzą o moim udziale w tej akcji. Powiem im po fakcie – wyznaje Halina.
Nasza bohaterka skończyła niedawno 57 lat. – Poczułam, że potrzebuję zmian. Postanowiłam wykorzystać tę szansę. Uważam, że kobieta musi się starać o to, aby czuła się piękna. Nie zawsze jest to łatwe, bo każda z nas jest przytłoczona prozą życia. Mam koleżanki, które muszę mobilizować. Oj, różnie z nimi bywa – twierdzi. – To, jak jesteśmy postrzegane, zależy od naszej siły charakteru. Na tym polega prawdziwe piękno.
Halina była pod wrażeniem swojej przemiany. Już po zabiegu upiększającego Beauty Express, zorganizowanym przez markę Dermika, nie kryła zachwytu. – To było wspaniałe doświadczenie. Moja skóra wygląda pięknie! – powiedziała zaraz po powrocie z salonu piękności.
Nasza bohaterka rzeczywiście wyglądała kwitnąco. Makijaż idealnie podkreślił jej kobiecość, a klasyczna biała koszula w połączeniu z paskiem zaznaczyła talię. – Postaram się wziąć wszystkie wskazówki ekspertów do serca. Dziś jestem pomalowana mocną szminką, jednak na co dzień do pracy tak się nie maluję. Ale na inne okazje bardzo chętnie będę stosować – zapewnia. – Ta stylizacja bardzo do mnie pasuje. Dziękuję za możliwość przeżycia tej przygody. Nigdy o tym nie zapomnę – dodaje na koniec. A wy jak oceniacie jej metamorfozę?
Katarzyna Ogrodnik jest pracownikiem ochrony zdrowia. Przypadkiem przeczytała ogłoszenie o konkursie. Bez chwili wahania wysłała swoje zgłoszenie i się udało. – W kwestii metamorfozy bałam się mieć jakiekolwiek oczekiwania, żeby się nie zawieść. Chciałam tylko móc na koniec spojrzeć w lustro i powiedzieć, że jest super – mówi. – Liczyłam też, że poznam fajnych ludzi i przeżyję ciekawą przygodę. Całkowicie zdam się na ekspertów. Oni wiedzą najlepiej, jak powinnam wyglądać – dodaje po chwili.
Od razu spodobała mi się jej definicja piękna. – Według mnie piękno zależy od tego, jak odbieramy świat. Ono jest w środku. Mówi się, że liczy się pierwsze wrażenie, ale po pewnym czasie okazuje się, że wygląd to nie wszystko. Nie wiek i nie uroda są najważniejsze – wyznaje Kasia.
– 45 lat to według mnie najlepszy okres dla kobiety. Już coś zdążyłam osiągnąć. Mam w końcu czas zająć się sobą. Zauważyłam jednak, moje rówieśniczki czują się często jak służące dla swoich najbliższych. Są na każde ich zawołanie. Uważam, że nie trzeba za wszelką cenę wszystkim próbować dogodzić. Warto czasem sobie odpuścić i zająć się sobą – mówi.
Codzienna pielęgnacja nie zajmuje jej dużo czasu. – Gdy mam czas wolny, chodzę bez makijażu, a do pracy robię stonowany make-up. Jeśli zaś chodzi o włosy, to najbardziej lubię rudy kolor. Do twarzy mi w nim. Mam nadzieję, że eksperci dobiorą mi odpowiedni odcień – wyznaje jeszcze przed metamorfozą.
Gdy zapytałam ją o ocenę efektu końcowego, powiedziała mi, że w tej stylizacji czuje się niezwykle kobieco. – Ta sukienka bardzo mi odpowiada. Na początku chciałam coś luźniejszego, bo obawiałam się, że będzie widać niedoskonałości mojej figury. Okazało się jednak, że mała czarna była najlepszym wyborem. Ten model ją wyszczuplił, a szpilki optycznie wydłużyły jej nogi. Kasia wygląda teraz jak prawdziwa bizneswoman.
Między naszymi laureatkami wywiązała się szczególna więź. Szybko się na siebie otworzyły i miałam wrażenie, że rozmawiały ze sobą, jakby znały się od lat. Jedne udzielały sobie życiowych porad, inne wciąż żartowały. Obiecały, że po powrocie do domów będą w stałym kontakcie. Obie Kasie, Halina, Ania i Magda to piękne oraz mądre kobiety, które teraz wydają się jeszcze silniejsze i pewniejsze siebie. Nasza misja zakończyła się sukcesem.
Partnerem artykułu jest Dermika