Piękny list Wajdy do Jandy. Napisał go tuż przed śmiercią
"To prawda, podpieram chodzikiem, ale stoję na własnych nogach, nie mówiąc o własnej głowie." - tak brzmi fragment listu napisanego przez polskiego reżysera do Krystyny Jandy miesiąc przed jego śmiercią. Wzruszający, szczery, wspaniały. Taki jak Andrzej Wajda.
Gdy spotka się dwójka wielkich ludzi, piękne rzeczy dzieją się same. O Wajdzie mówiono, że jest bezpośrednim spadkobiercą największych: Mickiewicza, Słowackiego, Norwida, Wyspiańskiego. Janda jest z kolei uznawana za najwybitniejszą polską aktorkę teatralną i filmową. Kiedy on umarł, ona powiedziała że "Polska straciła wszystko". Ani on, ani ona nie afiszowali się swoim życiem prywatnym, ale od pewnego czasu Janda zaczęła bardziej angażować się w media społecznościowe.
List jest napisany z okazji 40-lecia spotkania dwójki polskich artystów. Zaczyna się słowami "Krystyno Droga, zagapiłem się na chwilę, a tu już 40ta rocznica naszego spotkania w filmie "Człowiek z marmuru" stoi we drzwiach!". Ekranizacja, o której pisze Wajda, to polski film fabularny z 1976 roku, o losach młodej studenki szkoły filmowej granej przez Jandę, która prowadzi śledztwo dziennikarskie.
Dalej czytamy: "Cieszy mnie najbardziej, że Twoja energia włożona w postać Agnieszki była tylko zapowiedzią tego, co miałaś do powiedzenia, a gest Kozakiewicza wobec TVP został Ci i służy nadal w słusznej sprawie naszego pojęcia Demokracji. Skończyłem Powidoki i rozglądam się za nowym filmem, może masz coś dla mnie?".
Wajda aż do samego końca myślał o kręceniu kolejnych dzieł. Poświęcił całe swoje życie kinematografii i dlatego był jednym z największych polskich reżyserów naszych czasów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz również:
Krystyna Janda: jestem zrozpaczona jako Polka. "Demokracji już nie ma"
Świat wspomina Wajdę. "Umarł człowiek z żelaza polskiego kina"