Początek roku szkolnego. Uczniowie będą przeciążeni
Biała bluzka, garnitur, plisowana spódniczka, akademia szkolna i oczekiwanie na rozdanie przez nauczyciela nowego planu lekcji. Tak zazwyczaj wygląda rozpoczęcie roku w polskich szkołach. Ten rok jest jednak wyjątkowy. Panikują rodzice, denerwują się uczniowie.
29.08.2019 | aktual.: 04.09.2019 15:55
Początek roku szkolnego, początek problemów
Rozpoczęcie roku szkolnego to zawsze duże wydarzenie dla dzieci i ich rodziców. W tym roku jednak atmosfera przed 1 września jest wyjątkowo napięta, ponieważ szkoły ponadgimnazjalne musiały przyjąć do pierwszych klas podwójny rocznik. Problemy organizacyjne zaczynały się już przy rekrutacji. Chętnych na jedno miejsce było tyle, że niestety wielu uczniów nie dostało się do swoich wymarzonych szkół i musiało wybrać inne placówki. Teraz czeka nas początek roku szkolnego i nic nie wskazuje na to, by kryzys w szkołach miał zostać zażegnany.
W szkołach brakuje odpowiedniej liczby nauczycieli, a niektóre placówki mają problem z salami lekcyjnymi, bo przyjętych uczniów jest zbyt dużo. W takiej sytuacji rozwiązaniem jest jedynie wprowadzenie systemu zmianowego. W konsekwencji niektórzy uczniowie w planach lekcji na najbliższy rok szkolny będą mieli rozpisane zajęcia nawet do godziny 19. To oczywiście niepokoi rodziców i denerwuje młodzież.
– Jeszcze nie wiem, jak będzie w przypadku mojego dziecka, ale jeśli będzie miało lekcje do godziny 18-19 przez reformę, to będę walczyć ze szkołą i całą oświatą – mówi mi Joanna. Jej córka w przyszłym tygodniu rozpocznie swoją naukę w liceum. – To jest ten nieszczęsny skumulowany rocznik. Przez to córka do szkoły będzie dojeżdżać 25 km, bo tylko tam zostały miejsca – martwi się kobieta.
Długie dojazdy i lekcje do późna. To może być rzeczywistość wielu uczniów przez najbliższy rok. Niektórzy zaczynają więc szukać rozwiązania i mówić o tym, że dzieci powinny chodzić do szkoły także w soboty. Dzięki temu mogłyby mieć wolne popołudnia i wieczory. Takiemu pomysłowi sprzeciwiają się rodzice.
Szkoła w soboty
Od jakiegoś czasu straszyło się tym, że lekcje mogłyby odbywać się sześć dni w tygodniu. W zeszłym roku Ogólnopolskie Porozumienie Rad Rodziców opublikowało post, który wywołał wielkie poruszenie wśród rodziców i uczniów. Wskazano w nim odpowiedni fragment ustawy: "Organizację tygodnia pracy szkoły, z uwzględnieniem kształcenia w formie dziennej, stacjonarnej lub zaocznej, w tym, przypadki, w których kształcenie w formie dziennej może odbywać się przez 6 dni w tygodniu". Następnie Porozumienie dodało: "Warto zwrócić uwagę, że ministerstwo używa magicznych zwrotów: 'może odbywać się' lub 'mogą być realizowane'. Niby nic, ale gdyby rodzice protestowali przeciwko 6-dniowemu tygodniowi nauki, ministerstwo oświadczy, że to decyzja szkoły".
MEN jednak uspokajał. "Nie ma i nie będzie konieczności organizowania obowiązkowych lekcji w soboty. Informacja o takim rozwiązaniu jest celowym wprowadzaniem rodziców w błąd i nieuzasadnioną próbą wywołania niepokoju" – napisał w specjalnym oświadczeniu resort. Kolejne zdania tej wypowiedzi mogą jednak wywoływać niepewność, ponieważ okazuje się, że szkoły mają możliwość wprowadzenia zajęć szkolnych również w soboty. "Może o tym decydować np. tzw. współczynnik zmianowości, oznaczający stosunek liczby oddziałów do liczby pomieszczeń, w których odbywają się zajęcia dydaktyczno-wychowawcze. W przypadku gdy współczynnik zmianowości wynosi co najmniej 2, zajęcia mogą być prowadzone przez pięć lub sześć dni w tygodniu przez cały rok szkolny” – wyjaśniono rok temu. Zdaniem MEN-u są to jednak bardzo rzadkie przypadki.
Początek roku szkolnego – podwójny rocznik
Teraz problem powraca, bo początek roku szkolnego jest już coraz bliżej. Niektórzy dostali już plany lekcji swoich dzieci i są oburzeni, gdy widzą, że uczniowie mają spędzać w szkołach czas nawet do 19. Inni rodzice wciąż czekają w napięciu na rozpiskę lekcji. Nikt jednak nie chce, by ich dzieci w sobotę musiały spędzać soboty w szkole.
– A kiedy czas wolny dla dziecka na zwykły odpoczynek? – pyta Joanna. – Niech rząd coś zrobi. Potrafili pozamykać szkoły, bo gimnazjum im nie pasowało, to niech je teraz pootwierają z powrotem – mówi obruszona matka. Kobieta nie wyobraża sobie również tego, by jej dziecko miało w soboty uczęszczać na obowiązkowe zajęcia. – Ja w sobotę dziecka do szkoły nie puszczę. Sobota jest czasem wolnym, cały tydzień dzieci się uczą. Większość lekcji odrabia się z dziećmi w domach – żali się Joanna.
Podobnego zdania jest Mariola, której córka za tydzień pójdzie pierwszy raz do szkoły. – To jest dla dziecka bardzo niekorzystne – mówi. – Po południu dzieci już tak nie funkcjonują, jak w dzień. Z rana mózg pracuje inaczej. A weekend jest od wypoczynku i spędzenia go z rodziną – kończy stanowczo kobieta.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl