Poczet antyciach polskich
Bilguun Ariunbaatar
W Wikipedii czytamy, że „ciacho” to „popularne określenie pociągającego seksualnie mężczyzny lub chłopaka, stosowane bardzo często przez puste lale, blondynki, pokemony oraz okazjonalnie przez ogół kobiet szukających idealnego orgazmu”. Tyle źródła. Dziś szukamy polskich "antyciach" z celebryckiego światka.
W Wikipedii czytamy, że „ciacho” to „popularne określenie pociągającego seksualnie mężczyzny lub chłopaka, stosowane bardzo często przez puste lale, blondynki, pokemony oraz okazjonalnie przez ogół kobiet szukających idealnego orgazmu”. Tyle źródła. Dziś szukamy polskich "antyciach" z celebryckiego światka.
Jakkolwiek definicja jest pomocna, to nie jest pełna. Bo na ogół za ciacho uważa się faceta, który nie tylko pociąga nas seksualnie, ale też zwraca naszą uwagę. Takiego, któremu chętnie kupiłybyśmy drinka na imprezie i pozwoliły odprowadzić się do domu. Takie cuda się zdarzają, nawet wśród gwiazd. Ale zdarzają się też "antyciacha", z którymi część kobiet nie chciałaby się zadawać.
Decyzja zaliczenia Bila w poczet polskich "antyciach" nie jest dyktowana względami estetycznymi. Mongolski showman nie wpisuje się oczywiście w kanony urody męskiej i nie przypomina Dawida Wolińskiego albo Kuby Wesołowskiego.
Bil jest bardzo ekscentryczny, charyzmatyczny i na pewno może się podobać, zwłaszcza gdy na chwilę zrzuca maskę dowcipnisia. Jednak ciągle pozowanie na największego jajcarza TVN o najszerszym sztucznym uśmiechu, jest już trochę męczące i na pewno nie łamie niewieścich serc.
Zuzanna Menkes/alp/(kg)