Polak potrafi. Dwie studentki zmieniają leczenie złamań
Origami – sztuka składania papieru, pochodząca z Chin, rozwinięta w Japonii. Punktem wyjścia jest kwadratowa kartka papieru, której nie wolno ciąć, kleić i dodatkowo ozdabiać. Tak tworzą się przestrzenne figury. Czy można wykorzystać je w medycynie? Można. Te dwie młode studentki z Polski pokazują, że nauka nie ma granic.
Origami – sztuka składania papieru, pochodząca z Chin, rozwinięta w Japonii. Punktem wyjścia jest kwadratowa kartka papieru, której nie wolno ciąć, kleić i dodatkowo ozdabiać. Tak tworzą się przestrzenne figury. Czy można wykorzystać je w medycynie? Można. Te dwie młode studentki z Polski pokazują, że nauka nie ma granic.
Chciały zrobić coś, co pomoże zarówno pacjentom, jak i lekarzom. Połączyć studia ze swoimi pasjami. Wszystko zaczęło się, gdy dziewczyny, Joanna Jurek i Dominika Bakalarz, były jeszcze w liceum. Wtedy jeszcze nie przyszłoby im do głowy, że razem będą działać przy jakimkolwiek projekcie. – Byłyśmy po prostu dobrymi koleżankami – wspomina Joanna Jurek w rozmowie z WP.
- W liceum dzieliło nas około 200 km, bo ja jestem z Opola, a Asia z Piotrkowa Trybunalskiego. Obecnie ten dystans jest kilkukrotnie większy, ale to żaden problem. Poznałyśmy się na warsztatach Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci, organizacji, która oferuje polskim nastolatkom obozy naukowe prowadzone przez najlepszych specjalistów w całym kraju - dodaje Dominika Bakalarz.
Jeśli typowy student śpi na wykładach, a zaangażowanie w zajęcia traktuje jako fantastykę, to one są tego kompletnym przeciwieństwem. Jeszcze w liceum dostały się na prestiżowe staże organizowane przez uczelnie, później stwierdziły, że warto zrobić swój własny projekt.
- W pewnym momencie konkursy, olimpiady i czysto teoretyczne badania przestały mi wystarczać i zapragnęłam poszukać praktycznego zastosowania mojego hobby, czyli pójść w matematykę stosowaną. Wszystko idealnie złożyło się w czasie, bo niedługo później pojechałam z Asią na staż z fizyki kwantowej do Wiednia. Podczas luźnej rozmowy w metrze opowiadałam jej o TED talku Roberta Langa o tym, jak narzędzia matematyczne pozwoliły zastosować orgiami, czyli moją drugą, największą pasję, w inżynierii kosmicznej. Zainspirowane pomysłem postanowiłyśmy pójść w inżynierię medyczną. Podział obowiązków sam się narzucił: ja odpowiadam za część matematyczno-informatyczną, a Asia za biologiczną – opowiada.
Origami na złamania
Na czym polega ich projekt? Origami BioBandage to oprogramowanie do tworzenia spersonalizowanej terapii, wykorzystujące technikę modelowania matematycznego. Dziewczyny wykorzystują dane od lekarzy o konkretnych pacjentach i ich ranach.
- Informacje te wykorzystujemy do stworzenia unikalnego modelu złamania i to na nim lekarz może przetestować implant, który chciałby zastosować w leczeniu, a na przykład nie jest pewny jego skuteczności – mówi Joanna.
Ich wyjątkowego bioimplantu nie będzie można znaleźć na półkach w aptece. Jak zgodnie przyznają, chcą, by ich produkt pomagał głównie lekarzom, był prosty i intuicyjny, jak korzystanie z Facebooka. - Projekt przechodził wiele zmian i modyfikacji i w wersji ostatecznej jest to propozycja oprogramowania dla lekarzy, głównie ortopedów, a może także chirurgów. Pomoże ono wybrać najlepszą metodę leczenia konkretnego przypadku, z uwzględnieniem tych najbardziej innowacyjnych – dodaje Dominika.
Za swoją pracę zostały już docenione na kilku prestiżowych konkursach dla młodych naukowców, także za granicą. Zdobyły m.in. drugą nagrodę na 27. Konkursie Prac Młodych Naukowców Unii Europejskiej (EUCYS 2015) w Mediolanie. W specjalnej edycji konkursu E(x)plory wygrały możliwość reprezentowania Polski w zawodach Intel ISEF, które odbędą się w maju 2016 roku w Stanach Zjednoczonych. O młodych Polkach wielokrotnie pisały też zagraniczne media. W tym przypadku sukces ma dwie matki, bo jak wielokrotnie podkreślają, to ich wspólna praca i każda ma w niej swój udział.
Science fiction po studencku
Ich projekt nie przeszedł także bez echa w środowisku specjalistów. Niektórzy uznali, że to, co robią, to zwykłe science fiction bez pokrycia. Lekarze mówili, że pewnie nic z tego nie wyjdzie, a one dopięły swego. Teraz mówi się, że ich medyczne orgiami może zrewolucjonizować leczenie nie tylko w Polsce. Do całej sprawy podchodzą jednak z dystansem.
- Nazwałabym to nie przełomem w medycynie, a raczej pomysłem na zoptymalizowanie współczesnego postępowania w leczeniu złamań o nowe rozwiązania informatyczne. Czy to okaże się przełomem? Czas pokaże. Na razie czeka nas ciężka praca. Czy jest to sci-fi? Wszystko zależy od punktu widzenia. W mojej opinii nasz projekt rozwija się jak każdy młody projekt z nowym elementem. Wymaga to niestety czasu i cierpliwości, zarówno od nas, jak i przyszłych klientów – przyznaje Joanna.
Według ostatnich danych blisko 20 proc. studentów po obronach jest bezrobotnych. Wyboistą drogę na rynku pracy mają zmieniać granty dla młodych naukowców. Joanna i Dominika to doskonały przykład na to, jak bardzo opłaca się praca nad własnymi projektami. Przyznają, że to dzięki wsparciu uczelni, było to możliwe. Jak oceniają wsparcie instytucji dla młodych naukowców w Polsce?
- Działa bardzo prężnie, jednak trzeba determinacji i własnego przekonania, w jakim celu to wsparcie chcemy wykorzystać. Jeśli ktoś myśli, że pomoc sama do niego przyjdzie, to niestety jest w błędzie. Przecież to on sam wie najlepiej jakiego wsparcia potrzebuje i co mu jest potrzebne. Jeśli wiemy, do czego dążymy w projekcie, wtedy łatwiej jest zjednać ku sobie ludzi, którzy pomogą nam w dotarciu do celu – dodaje.
- Wsparcie naukowe dla młodych jest coraz bardziej odczuwalne, co mnie niezmiernie cieszy. Szczególnie to odczułam jako podopieczna Funduszu, bo byłam jeszcze w liceum, a naukowcy z najbardziej prestiżowych polskich placówek naukowych zgadzali się przyjąć mnie na staże i osobiście uczyć. Jako studentka UW też jestem bardzo zadowolona ze wsparcia jakie uzyskuję od mojego wydziału – komentuje Dominika.
md/ WP Kobieta