Blisko ludziPolska ciężarna – poszkodowana czy święta krowa?

Polska ciężarna – poszkodowana czy święta krowa?

Polska ciężarna – poszkodowana czy święta krowa?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
10.06.2010 10:16, aktualizacja: 11.06.2010 12:03

Ciężarna to w polskiej przestrzeni publicznej specjalna odmiana homo sapiens. Z jednej strony czczona, hołubiona, otaczana pozorną przynajmniej opieką, bo przecież dziecko, nowe życie i w perspektywie cud narodzin. A z drugiej strony wielka zawada z pretensjami. Bo chce sobie wejść do lekarza bez kolejki, w sklepie też liczy na przywileje, a w tramwaju to – o zgrozo! – najchętniej by usiadła…

Ciężarna to w polskiej przestrzeni publicznej specjalna odmiana homo sapiens. Z jednej strony czczona, hołubiona, otaczana pozorną przynajmniej opieką, bo przecież dziecko, nowe życie i w perspektywie cud narodzin. A z drugiej strony wielka zawada z pretensjami. Bo chce sobie wejść do lekarza bez kolejki, w sklepie też liczy na przywileje, a w tramwaju to – o zgrozo! – najchętniej by usiadła…

Fundacja Mama, która zajmuje się prawami mam, także tych przyszłych, i problemami z jakimi muszą się one zmagać w codziennym życiu, w ubiegłym roku zainicjowała wspólnie z marką Falvit akcję „Odmienny stan – odmienne traktowanie”. Chodziło o uświadomienie opinii publicznej z jakimi problemami zmagać się muszą kobiety w ciąży – w urzędach, przychodniach, sklepach, środkach komunikacji miejskiej. Brak kolejek dla uprzywilejowanych, miejsc siedzących i obojętność lub agresja ze strony pozostałych petentów, pacjentów, pasażerów to polski standard.

Co powoduje takie reakcje?
Zdaniem Sylwii Chutnik, prezeski i założycielki Fundacji Mama, to wypadkowa kilku rzeczy: specyfiki życia w mieście, kuriozalnego podejścia do kwestii równouprawnienia i czysto teoretycznego uprawiania polityki prorodzinnej.

- Z doświadczenia wiem, że w miastach panuje prawo dżungli i nie ma miejsca na żadne sentymenty – wyjaśnia. - Wszystko trzeba sobie wywalczyć, załatwić, także miejsce siedzące. Polityka prorodzinna polega u nas na tym, że kobiety mają zachodzić w ciążę i rodzić, ale kiedy już w ciąży są, to wszystkim przeszkadzają. Wtedy słyszą: „A kto jej kazał? Jak sobie zaszła, to niech teraz stoi”. I kiedy taka pani wchodzi do tramwaju czy autobusu to wszyscy przewracają oczami i nagle zawiązują sobie sznurówki. I nikt nie zadaje sobie pytania dlaczego ona powinna usiąść? A przecież podczas gwałtownego hamowania może zrobić krzywdę nie tylko sobie, ale i dziecku, bo poręcze w takich pojazdach są często umiejscowione na wysokości brzucha. Spotkać można także i takie podejście: „Chciałyście równouprawnienia? No to proszę bardzo, żadnych przywilejów”. A chodzi tak naprawdę o to, żeby przypadkiem komuś nie było lepiej ode mnie.

* CIĘŻARNA NIE MA LEKKO?* Ale czasami kobiety same odbierają sobie prawo do przywilejów. Ze wstydu, bo je nauczono, że trzeba sobie radzić i nie wolno marudzić ani o nic się upominać. Nie walczą też o swoje przywileje z obawy, że spotkają się z odmową, a to może być sytuacja nieprzyjemna i upokarzająca. Zdarza się także, że kiedy otrzymują propozycję pomocy odpowiadają „Nie, nie, ja tylko kilka przystanków”. Bo czują się winne tej sytuacji i same siebie cenzurują bojąc się egzekwować swoje prawa. Wolą więc zgrywać dzielne mamuśki. I stoją. - Ale albo o coś walczymy albo sobie odpuszczamy – ostrzega Sylwia Chutnik.

Kobiety często narzekają na brak odpowiednich oznaczeń w autobusach i tramwajach. Wiadomo, które miejsca przeznaczone są dla osób niepełnosprawnych, które dla kobiet z dzieckiem, piktogramu z kobietą w ciąży brakuje, dlatego nikt nie czuje się upoważniony do ustąpienia jej miejsca. A jeśli już ktoś się podnosi i ustępuje, to często jest to druga osoba uprzywilejowana. Widok starszej pani proponującej miejsce siedzące młodej ciężarnej nie jest rzadkością.

- Otrzymałyśmy także sygnały o fatalnej sytuacji w pociągach – opowiada Sylwia Chutnik. – W każdym dalekobieżnym są przedziały zarezerwowane dla kobiet z małym dzieckiem oraz ciężarnych. Ale najczęściej są zamknięte i trzeba latać po wagonach i szukać kogoś, kto nam go otworzy. A jeżeli przedział jest otwarty, to najczęściej zajmują go osoby, dla których nie jest on przeznaczony. Bo wszyscy wiedzą, że tam najczęściej są wolne miejsca i od razu tam się pakują.

* CIĘŻARNA NIE MA LEKKO?* Akcja fundacji i Falvitu spotkała się – niestety – ze sporym odzewem kobiet. Z całej Polski zaczęły spływać „opowieści grozy”, jak je nazywa Chutnik, opisy sytuacji, które na każdym kroku dają nam sygnał: bycie ciężarną w Polsce nie jest fajne.

- Dostałyśmy mnóstwo złych przykładów, między innymi z przychodni, a szczególnie laboratoriów, gdzie przeprowadzane są badania. Tam wciąż, tak jak w PRL-u, tworzy się kolejka tzw. „uprzywilejowanych”. Tylko do końca nie wiadomo kto jest bardziej uprzywilejowany: 80-letnia staruszka, która dopiero co przyszła, czy młoda ciężarna, która siedzi już od godziny. Wtedy zaczynają się kłótnie i konflikty na linii ciężarna - reszta kolejki.

- Już na początku tej akcji spotkałyśmy się z opiniami, że „ciąża to nie choroba, a ciężarna to nie święta krowa” –kontynuuje. - Ale w większości przypadków chodzi tu o zwykły brak kultury i po prostu buractwo.

Ale z buractwem i chamstwem trzeba walczyć. Nikt nie każe kobietom w odmiennym stanie rozpychać się łokciami, chodzi o egzekwowanie swoich praw. A o te walczy m.in. Fundacja Mama wraz z Falvit mama. Właśnie ruszyła druga edycja kampanii „Odmienny stan – odmienne traktowanie”. Więcej informacji o akcji znaleźć można m.in. na stronie www.falvitmama.pl. Znajdziemy tam m.in. ranking miejsc przyjaznych przyszłej mamie, jest także forum na którym można podzielić się swoimi przeżyciami.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (227)
Zobacz także