Polska sportsmenka, która pyskowała Hitlerowi
Jej riposta na złośliwy komentarz wygłoszony przez wodza III Rzeszy podczas dekoracji medalem olimpijskim przeszła do historii polskiego sportu. Dzięki wykonanemu wówczas zdjęciu, na którym stoi obok Adolfa Hitlera, ratowała kilka lat później więźniów osadzonych w niemieckim obozie. Biografia Marii Kwaśniewskiej-Maleszewskiej jest pełna takich niezwykłych historii.
Olimpijskie zmagania w Berlinie w 1936 r. bywają nazywane często „igrzyskami wstydu”, ponieważ naziści bardzo chcieli przemienić je w pokaz potęgi III Rzeszy i aryjskiej rasy. Adolf Hitler początkowo sprzeciwiał się nawet występowi czarnoskórych i żydowskich sportowców, jednak musiał ustąpić pod naciskiem międzynarodowej opinii publicznej.
Fuhrer niechętnie jednak przyjmował sukcesy zawodników innych narodowości niż niemiecka, m.in. opuszczając tylnym wejściem lożę honorową, żeby tylko uniknąć składania gratulacji czarnoskóremu Amerykaninowi Jassiemu Owensowi, który jako pierwszy w historii zdobył cztery złote medale.
Chętnie zgodził się natomiast na udekorowanie najlepszych oszczepniczek – dwa pierwsze miejsca zdobyły bowiem reprezentantki Niemiec. Na trzecim stopniu podium stanęła zaś urodziwa 23-letnia Polka Maria Kwaśniewska. Na zachowanym zdjęciu z tej ceremonii jest jedyną osobą, która nie trzyma ręki wyciągniętej w geście faszystowskiego pozdrowienia (zdjęcie poniżej).
Jeszcze większą konsternację wywołała jednak chwilę później, gdy zaproszono ją do loży honorowej, w której obok Hitlera siedzieli inni dostojnicy III Rzeszy, m.in. ówczesny minister lotnictwa Hermann Göring i szef propagandy Joseph Goebbels. Uśmiechnięty fuhrer ścisnął dłoń Kwaśniewskiej i rzekł: „Gratuluję małej Polce”. Sportsmenka długo się nie namyślając, odparowała: „Pan też nie jest zbyt wysoki”.
W loży zapanowało milczenie, wódz III Rzeszy zrobił srogą minę, ale po chwili zaczął się śmiać. Jednak niemieckie media postanowiły przedstawić to wydarzenie inaczej, w prasie ukazał się tylko cytat z Hitlera gratulującego rzekomo „małej Polsce”. I zdjęcie z medalistkami, w tym Marią Kwaśniewską, które oszczepniczka wykorzystała kilka lat później, w czasie niemieckiej okupacji.
Miss olimpiady
Maria Kwaśniewska-Maleszewska urodziła się 15 sierpnia 1913 r. w Łodzi. „Byłam jedynaczką, oczkiem w głowie rodziców i starszych braci, ale dyscyplina była przeogromna. Punktualność powrotów do domu, żadnego pałętania wieczorami po mieście. To były rzeczy oczywiste. Szkoła bardzo pomagała. Pamiętam, że w moim gimnazjum w Łodzi nauczycielki dyżurowały na deptaku. Wypatrywały uczennic, a każda musiała być w berecie, ze znaczkiem szkoły, w mundurku” – opowiadała po latach.
Sportem zainteresowała się w gimnazjum, dzięki nauczycielowi wychowania fizycznego Ludwikowi Szumlewskiemu, późniejszemu świetnemu dziennikarzowi i radiowcowi. Pewnego dnia stała z boku i obserwowała starsze dziewczynki, które męczyły się, by skoczyć w dal chociaż trzy metry. Postanowiła też spróbować – w mundurku szkolnym i pantofelkach osiągnęła ponad cztery metry. Zachwycony Szumlewski otoczył dziewczynkę opieką.
Za jego namową próbowała swoich sił w gimnastyce i grach zespołowych: siatkówce i koszykówce. W każdej dziedzinie radziła sobie świetnie, jednak w 1927 r., za namową starszego brata Eugeniusza, postawiła na lekkoatletykę i rozpoczęła treningi w Łódzkim Klubie Sportowym.
Trzy lata później Kwaśniewska wywalczyła pierwszy tytuł mistrzyni Polski – w skoku w dal. To był początek serii medali zdobywanych także w skoku wzwyż, trójboju, pięcioboju oraz oczywiście rzucie oszczepem, w którym ustanawiała wspaniałe rekordy kraju. Nie rezygnowała też z dyscyplin zespołowych – była mistrzynią Polski w hazenie (gra zbliżona do piłki ręcznej)
, znalazła się też w narodowej kadrze koszykarek (zdobyła brązowy medal na III Światowych Igrzyskach Kobiet).
Podczas igrzysk w Berlinie nie była jednak faworytką. „Nikt na mnie nie stawiał, nikt na mnie nie liczył i medalowe miejsce dla mnie było jakąś utopią” – wspominała po latach. Zajęła jednak trzecie miejsce, a jej występ zarejestrowała słynna reżyserka Leni Riefenstahl, która kręciła film „Olimpia”. Nic dziwnego, ponieważ Kwaśniewska była piękną kobietą, wybrano ją nawet na „miss olimpiady”.
Oszczepniczka zostaje sanitariuszką
Rok po berlińskich igrzyskach Kwaśniewska po raz pierwszy wyszła za mąż. Wybrankiem jej serca był znany pływak i waterpolista Krzysztof Trytka. „To było takie studenckie małżeństwo, niewinny poryw młodości” – tłumaczyła po latach.
Bardziej niż życie rodzinne zajmował ją wówczas sport. Liczyła, że podczas kolejnej olimpiady, która miała odbyć się w 1940 r. w Tokio, stanie na najwyższym stopniu podium. Podobne oczekiwania miały polskie władze sportowe, które wysłały Kwaśniewską i jej trenerów na specjalne stypendium, najpierw na Lazurowe Wybrzeże, a później do Genui.
Tam zastał ją wybuch wojny. Choć wszyscy namawiali, by została we Włoszech, postanowiła wrócić do ojczyzny. Już 2 września była w drodze do Polski. „Na granicy w Zebrzydowicach patrzyli na mnie trochę jak na wariata. Tabuny ludzi wyjeżdżały z kraju, a ja wracałam do Warszawy, chociaż nie bardzo miałam czym i jak. Podróżowałam różnymi środkami lokomocji, wozami, pociągami. W końcu trafiłam” – wspominała.
W bombardowanej stolicy zgłosiła się do obsługi sanitarki. Sama prowadziła samochód i dźwigała rannych żołnierzy. Od prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego otrzymała za swoją postawę Krzyż Walecznych.
Po kapitulacji, razem z innymi gwiazdami polskiego sportu, m.in. Jadwigą Jędrzejowską i Januszem Kusociński pracowała jako kelnerka w gospodzie „Pod Kogutem” przy ul. Jasnej.
Na baczność przed fotografią
W czasie okupacji po raz drugi wyszła za mąż. Poślubiła Juliana Koźmińskiego, dyrektora warszawskiej elektrowni. Zamieszkała w jego domu w Podkowie Leśnej. Jednak szczęście małżeńskie nie trwało długo, ponieważ Koźmiński został aresztowany i trafił do katowni gestapo w Alei Szucha. Dzięki staraniom Kwaśniewskiej wyszedł na wolność, ale wkrótce potem zmarł.
Po wybuchu powstania warszawskiego, 5 sierpnia 1944 r. na terenie warsztatów kolejowych w Pruszkowie, Niemcy założyli obóz przejściowy dla wypędzanych mieszkańców stolicy. Mieszkająca w sąsiedztwie Kwaśniewska postanowiła działać.
„(…) Niemcy rozdzielali ludzi – kobiety oddzielnie, mężczyźni oddzielnie: starsi do Oświęcimia, młodzi do obozów pracy, itd. Był w tym obozie tzw. barak chorych. Z tego baraku wyprowadzało się ludzi po stu, stu pięćdziesięciu. (…) Pokazywałam przy bramie tę moją fotografię z Hitlerem. Żandarmi traktowali ją jak ausweis. Bili w czapę i przepuszczali mi transport. Wyprowadzałam ludzi na zewnątrz do Pruszkowa, potem brałam do Podkowy do domu. W moim domu miałam obóz przejściowy. Przewinęło się wiele osób, znanych i nieznanych. Mieszkała u mnie Ewa Szelburg-Zarembina, Stasio Dygat. Mieszkał taki chłopiec z przestrzelonym płucem, który dziś ma 70 lat i nadal pisze do mnie kartki” – wspominała.
Po wojnie Kwaśniewska starała się powrócić do czynnego uprawiania sportu. W 1946 r. wywalczyła piąty tytuł mistrzyni Polski w rzucie oszczepem, grała również w narodowej kadrze koszykarek. Podczas zgrupowania poznała byłego zawodnika, a później trenera męskiej reprezentacji koszykarskiej Władysława Maleszewskiego. Niedługo później po raz trzeci stanęła na ślubnym kobiercu. „To trzecie małżeństwo było najprawdziwsze w sensie prawdziwego uczucia” – tłumaczyła. Przeżyli razem 37 lat, Maleszewski zmarł w 1983 r.
Starsza pani biega
Maria Kwaśniewska-Maleszewska zakończyła karierę w 1949 r. Zaczęła wówczas aktywnie działać w Polskim Komitecie Olimpijskim oraz Polskim Związku Lekkiej Atletyki. Przez 22 lata pracowała w komisji kobiecej Międzynarodowej Federacji Lekkiej Atletyki. W 1978 r. jako pierwszy Polak została odznaczona brązowym medalem Orderu Olimpijskiego, a w 2000 r. –srebrnym. Dwa lata później otrzymała Nagrodę Zasług – najwyższe wyróżnienie Stowarzyszenia Narodowych Komitetów Olimpijskich.
Niemal do końca życia nie rezygnowała z aktywności fizycznej.
„Kiedyś, pamiętam, wzięłam dres i pobiegłam do Parku Saskiego. Początkowo patrzyli na mnie jak na wariatkę. Starsza pani pod 70-tkę, a tu raptem biega, robi wygibasy przy drzewie itd. Na drugi dzień przychodzi do mnie starsza pani: czy ja się mogę do pani przyłączyć. I tak się zrobiła grupa starszych kobiet, około 35. Ja potem weszłam w wir swoich spraw i przestałam przychodzić, ale została moja następczyni, pani 65-letnia. I do dzisiejszego dnia kilka pań jeszcze tam biega. Jest to spontaniczna forma sportu i bardzo dobrze” – opowiadała w 2000 r., w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej”.
Maria Kwaśniewska-Maleszewska zmarła w Warszawie 17 października 2007 roku. Zgodnie z jej wolą w skromnej uroczystości pogrzebowej udział wzięli tylko najbliżsi. Wybitną sportsmenkę pochowano na Starych Powązkach.
Cytaty pochodzą z wywiadu z Marią Kwaśniewską-Maleszewską, który ukazał się w Rzeczpospolitej pod tytułem „Ja bym za siebie nie wyszła”