Posiłek poza domem
Mają złą opinię, obwinia się je o wszystko, co najgorsze. Jak zniechęcić dzieci do przekąsek typu "fast food"?
07.05.2008 | aktual.: 31.05.2010 20:40
Dietetycy alarmują o szkodliwości jedzenia w restauracjach i barach szybkiej obsługi. Rodzice, w trosce o zdrowie swoich pociech, starają się unikać takich miejsc, dzieci zaś właśnie tam znajdują swoje ulubione potrawy: frytki, hot-dogi i hamburgery. Jak znaleźć złoty środek? Radzą organizatorzy akcji społecznej Szkoła Zdrowego Żywienia - miesięcznik "Uśmiech rodziców".
Mają złą opinię, obwinia się je o wszystko, co najgorsze. Restauracje i bary szybkiej obsługi na trwałe wpisały się w krajobraz naszych miast. Dietetycy donoszą o szkodliwości jedzenia oferowanych przez nie produktów, ale wbrew wszystkiemu, są one często odwiedzane przez dorosłych i uwielbiane przez dzieci, które oprócz ulubionego posiłku mają do swojej dyspozycji plac zabaw i otrzymują wymarzoną zabawkę. I nic dziwnego, że dzieci najchętniej na co dzień jadłyby właśnie w takich miejscach. Rodzice zaś często są zmuszeni do podejmowania decyzji - bezwzględnie zakazać, czy ustąpić maluchowi żądającemu hamburgera na obiad.
Bezwzględne zakazy często odnoszą przeciwny skutek, niż się spodziewamy. Jak wiadomo "owoc zakazany" smakuje najlepiej. Zatem warto znaleźć "złoty środek". Dzieci żywione smacznie, z urozmaiceniem diety, w ciepłej atmosferze, raczej nieczęsto będą żądały przekąsek typu "fastfood". Jeśli na co dzień staramy się przestrzegać zasad prawidłowego żywienia, a maluch jest aktywny - biega, skacze, bawi się, to sporadyczne zjedzenie hot-doga czy też hamburgera z frytkami na pewno mu nie zaszkodzi.
Zamawiając posiłek w restauracji szybkiej obsługi pamiętajmy o tym, że to my wybieramy (zarówno w swoim imieniu jak i dziecka). Na wybór dania nie może wpłynąć tylko jego cena (aczkolwiek dla niejednego z nas jest ona istotna). Jeśli już decydujemy się na posiłek poza domem, zadbajmy o to, by był on nie tylko smaczny, ale również zdrowy. Zatem mięso mielone z hamburgera warto zastąpić piersią z kurczaka, frytki - sałatką, coca colę (lub inne napoje gazowane) - sokiem lub mrożoną herbatą.
O tym, co i w jakiej ilości znajdzie się na talerzu dziecka decydujemy my, rodzice. Ta zasada powinna dotyczyć nie tylko domowych posiłków, lecz także i tych odbywających się poza domem. Planując rodzinny obiad w restauracji możemy, jeszcze przed wyjściem z domu, zawrzeć z dzieckiem umowę - co zamawiamy, a czego nie. Zapewne nie pójdzie nam łatwo i zostaniemy zasypani żądaniami i pytaniami typu: "dlaczego nie kupisz mi hot - doga?" Ze spokojem starajmy się wytłumaczyć dziecku swoją decyzję. Po kilku takich lekcjach maluch przyjmie nasze "zasady gry".
Jedzenie powinno być przyjemnością. Nawet najsmaczniejszy i najzdrowszy obiad, spożyty w samotności, nie smakuje tak bardzo, jak w towarzystwie. Wspólne posiłki poza domem cementują i są okazją do bliższych rozmów, zwierzeń, żartów. Poza tym są wspaniałą okazją do uczenia dzieci podstawowych zasad dobrych manier. Nigdy nie traktujmy rodzinnego wyjścia do restauracji (baru) jako nagrody za osiągnięcia dziecka lub za jego grzeczne zachowanie. Wspólny obiad poza domem może być jednym z miłych sposobów na weekendowe popołudnie, jeśli poprzedzimy go zwiedzaniem zakamarków miasta lub zwykłym spacerem.
Pamiętaj, że:
Zdrowe dziecko sporadycznie może jeść wszystko. I słodycze, i chleb z babcinym smalcem, hot-dogi i frytki. Jednak tego rodzaju potrawy nie mogą być stałym elementem jadłospisu przedszkolaka. Jako konsumenci mamy prawo zapoznać się z podstawowymi informacjami o składzie oferowanych nam produktów, z danymi dotyczącymi zarówno ich wartości energetycznych, jak i zawartości białka, węglowodanów, tłuszczów czy też soli.